Tym razem
Szrohistoria pochodzi od jednego z czytelników szrociaków, ale jest tak
niesamowita, że zdecydowałem się ją opublikować. Oddaje klawiaturę Bartkowi.
Dla mnie ten konkretny samochód ma niesamowita historię i wartość, gdyż wiąże się on z osobą mojego dziadka Czesława – lekarza dermatologa. Zacznę od tego, że w 1991 roku kupił on widocznego na zdjęciu Accorda w polskim salonie, a w naszej rodzinie auto pozostawało aż do 2002 roku. Później samochód został sprzedany znajomym z Milanówka, a ja już wtedy (jako 10-latek) obiecałem sobie, że na pewno kiedyś je odkupię.
Pan z Milanówka sprzedał ja w ręce Rafała, a ja z Rafałem poznałem się przez przypadek na spocie JDM Łódź. Już wtedy wiedziałem że autko na bank wróci do mnie. Ale, żeby nie było tak prosto Rafał sprzedał auto kolejnej osobie - Sebastianowi z Miata Familia - po czym niedawno Accord z pełną dokumentacją, oraz fakturą zakupu na mojego dziadka opiewającą na 221 mln złotych wrócił po 17 latach do tego samego garażu, w którym stał przez długie lata. Dla mnie to wielka wartość sentymentalna ponieważ dziadek już nie żyje, a to on mnie wychowywał razem z babcią. Kiedy wczoraj babcia zobaczyła Accorda zalała się łzami. Ja oczywiście też kiedy usłyszałem od babci słowa: „Dziadek byłby z Ciebie dumny”.
Samochód ma obecnie
310.000 przebiegu i mimo, że jest w pełni sprawny to aktualnie jest poddawany
renowacji. Bartek pisze, że z racji dobrych kontaktów z pewnym autoryzowanym
salonem Hondy silnik będzie regenerowany na oryginalnych częściach. Skrzynia
biegów już teraz wjechała NOWA, lakier jest obecnie na ukończeniu. Wszystkie
części zawieszenia zostały wymienione na nowe - rzecz jasna oryginalne. Ja w tym miejscu na pewno
chylę czoło przed Panem Czesławem -nie oglądając się na innych na początku lat
90. dokonał jak najbardziej słusznego wyboru decydując się na auto z Japonii. Jeździłem wielokrotnie
Accordem tej generacji i po tylu latach ta konstrukcja wciąż pozytywnie zaskakuje
o czym pisałem TUTAJ. W pierwszej połowie
lat 90. to musiał być prawdziwy sztos.
Swoją drogą to Pan
Czesław nigdy nie miał innego auta niż właśnie japońskiego.
Rewelacyjna historia
- czekamy na zdjęcia jak będzie już skończony :)
Ah, piękny wóz. Polowałem na takiego, ale interesowała mnie tylko wersja 2.2l z klimatyzacją. Taka konfiguracja praktycznie nie występuje w naturze, więc ostatecznie kupiłem inne japońskie auto z tego czasu, no i z V6.
OdpowiedzUsuńA jak skonfigurowany jest ten egzemplarz?
Brawo dla wnuka!
OdpowiedzUsuńPiękny egzemplarz i jeszcze piękniejsza historia, a co najważniejsze, wciąż kontynuowana i tworzona. Świetny artykuł.
No co mogę jeszcze napisać... Wszystko godne podziwu, samochód, tradycja, proces renowacji, zakup przez dziadka, "odkup" przez wnuka, brawo, brawo i jeszcze raz brawo!
Pozdrawiam, Marcin.