Translate

środa, 29 stycznia 2014

FELIETON: Bezczelność handlarzy cz.1



Do napisania tego małego felietonu zainspirowało mnie to jedno ogłoszenie sprzedaży Wołgi M21 podesłane przez Marka. Oczywiście tego typu ogłoszeń widuje się sporo i to już od dobrych kilku lat, więc teoretycznie nie powinniśmy się dziwić takim zachowaniom sprzedawców tych rzekomych "skarbów". Czyżby? Uważam, że powinniśmy i to jak najbardziej!
Ale o co chodzi - mogą powiedzieć mniej przytomni. Otóż jawnie wciska się nam kit, że samochód obiektywnie nadający się do kapitalnego remontu jest w stanie bardzo dobrym i zaraz dodaje magiczne dwa słowa uwiarygadniające bajkę - "uwzględniając wiek". Dodaje się też, że jest kompletny. Podążając dalej tym tokiem rozumowania 100 letni samochód, który rozsypał się ze starości i obecnie występuje wyłącznie w postaci 4 wiader utlenionego żelaza i kilku pobitych szyb walających się pod płotem u Zdzicha jest w pewnym sensie w bardzo dobrym stanie! Przecież ma już tyle lat to czego się po nim spodziewać? Ma być jak nowy? Przecież jest kompletny - wszystkie resztki są we wspomnianych wiadrach. I pod płotem.
Drodzy sprzedawcy. Stan samochodu określa się zawsze BEZWZGLĘDNIE. Skala jest tylko jedna zarówno dla samochodów kilkuletnich, jak i stuletnich. Można tylko dodać, że jest kompletny - tak, to faktycznie ważne. Oczywiście pod warunkiem, że te oryginalne części do czegoś się jeszcze nadają. Ile razy widziałem ogłoszenia różnych staroci z zardzewiałymi i powyginanymi chromowanymi zderzakami. Pod tym sakramentalne słowo - "kompletny".
Zobaczmy sobie teraz wszyscy wspólnie zdjęcia Wołgi M21 z 1969 roku W ŚWIETNEJ FORMIE i wspólnie pociśnijmy ze sprzedawcy:


O - nie spadło na nią drzewo - czyli stan bardzo dobry
O - nie wyrasta z niego drzewo - czyli stan bardzo dobry
O - szyby nie są pokryte mchem - czyli stan bardzo dobry
O - nie ma tu rozkładających się zwłok - czyli stan bardzo dobry. Poza tym widzimy kierownicę z Fiata 125p. Czyli Wołga nie jest nawet kompletna...
Szyby jednak też są pokryte mchem - e tam i tak stan bardzo dobry

Pociesza tylko fakt, że auto nie jest wystawione za jakieś astronomiczne pieniądze typu 20.000 zł. Tyle dobrze. 
Za tysia ją biere.

wtorek, 28 stycznia 2014

PRAWDZIWA PATYNA: Rover P5B Coupe


Nie jest chyba dla nikogo wielkim odkryciem, że pierwszy Mercedes CLS (W219) nie wymyślił klasy luksusowych, "ukupionych" (tak to nazwijmy) sedanów. Takie auta powstawały już od bardzo dawna. Dziś chciałem Wam pokazać przedstawiciela tej właśnie klasy z przełomu lat 60. i 70. podchodzącego z Wysp - Rovera P5B Coupe V8. Auto produkowano w dwóch wersjach - standardowej i tej, którą widzimy na zdjęciach. Różniły się tylko delikatnie innym poprowadzeniem dachu za słupkami B. W wersji określanej jako coupe był on o 6 cm niżej w stosunku do wyjściowego sedana.


Silnik to, jak widać, 3.5 litrowe V8, które było montowane w wielu innych angielskich samochodach. Ma dosyć konkretną moc bo aż 160 KM. Wywodzi się z silnika autorstwa Buicka, został on tylko trochę przekonstruowany przez inżynierów Rovera.
Samochód był dosyć dobrze zabunkrowany - co jest pewną tradycją dla tego modelu - ale o tym dalej.





Uważam, że auto ma genialne proporcje. Strasznie chciałbym mieć takowe. No dobra - którego ja bym nie chciał.. Powiedzmy inaczej - to jedyny Rover jakiego chorobliwie pożądam

Samochód produkowano od 1967 do 1973. Zmontowano tylko 9099 sztuk tej wersji, stąd też jest to stosunkowo rzadkie żelazo.



Rover P5B ma masę wspaniałych detali, które to starałem się uwiecznić na poniższych zdjęciwach.


No właśnie - starałem się. Lumia robiła jakieś jaja z niektórymi zdjęciami



Ten model woził brytyjskich ministrów, premierów a nawet samą królową. Był tak lubiany, że ostatnia partia sedanów została wykupiona w całości przez rząd brytyjski na tzw. zapas, umieszczona głęboko w garażach i radośnie użytkowana przez jeszcze następne 10 lat po zakończeniu produkcji.