Translate

środa, 31 lipca 2019

PRAWDZIWY PRODŻEKT: Ford Capricciosa




Witam. Dziś mam dla Was prawdziwy cymesik. Normalnie aż pocą mi się rynce jak to piszę, ale w miejscowości Krowodrza znajduje się coś absolutnie wyjątkowego - Ford Capricciosa. Auto kolekcjonerskie, rzadkie, niebanalne. Przeznaczone tylko dla prawdziwych mężczyzn! Szybkie, dopracowane, a do tego niebywale wręcz agresywne. Brak mi słów - chyba najlepiej oddać je sprzedającemu:


 "Bez słów to klasyk i wielka lokata kapitału to nie auto dla leszczy tylko dla kozaków z jajami. 9 egzemplarzy na świecie, ma 35 lat a fabrycznie 7,9 s do setki jak widać na specyfikacji a ja wiem ,że ma 6,2 s/ setki"



W rzeczy samej mamy do czynienia z oryginalną wersją Forda Capricciosa przygotowanej na La Mans w liczbie zaledwie 9 sztuk! Styliści Forda z oddziału Ford of Europe chcieli zabłysnąć i udało im się to - pokazali auto okrutnie szybkie (7,9 sek. do 100 km/h, ale ja wiem, że ma 6,2), a do tego wręcz obrzydliwie stylowe. Miarą sukcesu niech będzie dla Was fakt, ze ów styl kopiowali potem liczni, naprawdę liczni tunerzy z Niemiec tworząc własne wersje tego unikatowego auta. SZOK, SZOK, SZOK. Po prosty jestem w szoku, że mamy w Polsce takie auto! Zupełnie się tego nie spodziewałem, bo to fura DUUUUUUUUUŻOOOOOOO rzadsza od np. Ferrari 250 GTO, którego zbudowano aż 36 sztuk. A Ford Capricciosa to jedynie 9 egzemplarzy! Myślę, że samochód bardzo szybko znajdzie nowego właściciela, bo to wielka lokata kapitału. Podejrzewam, że pod blokiem mieszkaniem sprzedającego dojdzie do brutalnej walki na noże do pizzy o to auto. Ba! Ja sam wsiadam w Galanta i .....







Link


czwartek, 25 lipca 2019

PRAWDZIWY PRODŻEKT: Królewska Łada 2106


Witam. Długo zastanawiałem się czy wrzucić to do "Prawdziwego Gówna", "Prawdziwego Prodżektu", czy też do "Prawdziwej Patyny". W końcu zapytałem się Was poprzez FB i wyszło, że ta druga opcja będzie najodpowiedniejsza dla takiego bolidu. No to zaczynamy. Ostatnio wokół naszego lokum pojawia się coraz więcej egzotycznych pojazdów. W związku z budową kolejnych etapów raz na jakiś czas widuję pojazdy albo zupełnie u nas egzotyczne jak Łada Samara po 34 lifcie, albo pojazdy co prawda znane nam z przeszłości ale w wersjach egzotyczno-rękodzielniczych. Oba przypadki łączą blachy od naszych wschodnich sąsiadów. Mam dziś dla Was prawdziwą bombę – Ładę 2106 na full opcji. Piszę tak, bo wydaje mi się, że naprawdę doczepiono tu wszystko co się tylko dało – brakuje w zasadzie tylko zmiany lakieru na taki typu "kameleon" i zaszpachlowania klamek. Zresztą zachęcam do osobistego sprawdzenia wszystkich modyfikacji - praktycznie każdy element auta został poddany jakimś zmianom. Z racji ostrego słońca i przyciemnianych szyb niestety nie udało mi się uchwycić wnętrza tego dzieła, a uwierzcie mi, że działo się tam po prostu grubo. Boczki drzwiowe z podobizną tygrysa, czerwona deska rozdzielcza, akcesoryjny podłokietnik, czerwono-czarne „miśkowate” pokrowce na fotele, no i ta tytułowa korona. Teraz już wiecie dlaczego to królewska Łada :)

LED-y na staruch furach - to lubię :D
Bardzo pasują te felgi


No a jakże!
Jak chlapacze to muszą być napisem Sparco

Chromowany plastik - to też uwielbiam
"Bojowe" pochylenie auta ku przodowi - szanuję
Tutaj autor ewidentnie chciał dodać do swojego dzieła trochę prestiżu i nowoczesności. To ja w Galancie nie mam takiego bajeru!
Jest i wzmiankowana wcześniej korona. Szkoda, że nie widać reszty.




czwartek, 18 lipca 2019

PRAWDZIWY SZWAJCAR: Nissan Skyline C210



Witam. Wracasz sobie z Malty i myślisz, że naoglądałeś się już japońskich klasyków i nic cie nei zaskoczy, a tymczasem w Polsce takie rzeczy. Czasami dostaję zdjęcia samochodów tak egzotycznych, że aż trudno mi uwierzyć w to co widzę. No bo obczajcie to - Nissan Skyline C210 przyłapany w Polsce, a konkretnie to w Zakopanem to już naprawdę niezły mindfuck. Do tego z kierownicą po lewej stronie, a więc to nie jest jakiś niedawny import z Japonii. Żeby tego wszystkiego było jeszcze mało to auto ma blachy z Kuwejtu i widać, że przyjechało stamtąd na kołach! Ten egzemplarz był jednym ze zdaje się 5 starych Skylinów jakie zawitały do naszego kraju w ramach czegoś co można nazwać kuwejckim Złobolem. Niedługo wrzucę zdjęcia pozostałych aut podesłane przez Was.







Wracając do bohatera tego wpisu to Skyline'a C210 można poznać po 4 okrągłych reflektorach z przodu, a wersja po lifcie czyli Skyline C211 miała 2 prostokątne reflektory. Niestety nie wiem jaka to była wersja silnikowa, ale obstawiam wersję GT, czyli pod maską mógł znajdować się dwulitrowy wolnossący silnik R4, który w zależności od wariantu generował od 115 do nawet 130 KM.






Zdjęcia podesłał Darek. Dzięki raz jeszcze!




niedziela, 14 lipca 2019

Z WIZYTĄ: American Cars Mania 2019


Witam. Zacznę od tego, że nie miałem w ogóle zamiaru jechać na ACM w tym roku, bo to nie moje klimaty, ale kolega z pracy jechał, zobowiązał się nawet wpaść i odwieźć mnie, więc wyposażywszy się w napoje procentowe ostatecznie byłem pojechałem. Po pierwsze spoko, że Arek kupił nam bilety przez neta, bo kolejki na miejscu były ogromne. W późniejszym czasie jeszcze urosły i moim zdaniem organizator zapewnił zdecydowanie za mało "okienek". Ludzie stojący w kolejkach do kasy na 30 stopniowym upale po 30-40  minut to słaba akcja. Co dam dalej. Aha - samochody. Ogólnie to statystycznie rzecz ujmując na 10 aut tylko jedno było można określić mianem klasyka, reszta to plastiki, często tak ultra "ciekawe" jak Chrysler Voyager III - wprost nie mogłem oderwać od nich oczu, były takie pękate i vanowate...  To co było stare to jak to w Polsce - albo Mustang, albo Camaro, albo Caddy de Ville, także nie było za wiele naprawdę interesujących aut, ale zdecydowanie najgorszy z tego wszystkiego był pył. Po raz drugi ACM odbyła się na byłym lotnisku w Oleśnicy. Spoko pomysł ze względu na pas startowy, na którym odbywały się pojedynki na ćwiarę i mnogość miejsca. Niestety teren ze względu na panujące upały był pokryty wyschniętą już trawą, co bardzo szybko zaczęło afektować na ludzi i samochody w postaci ziemistego pyłu, który był po prostu wszędzie, bo unosił się w powietrze po każdym przejedzie auta i po każdym przejściu jakiegoś Sapiensa. Naprawdę żal było mi samochodów w otwartych wersjach - pył dosyć dokładnie pokrywał całe ich wnętrza... Z imprezy ulotniliśmy się stosunkowi szybko, bo byliśmy już spaleni słońcem, mieliśmy dość tego całego pyłu, no i muzyki (country i jakiś tam typ w dredach). Na pewno spoko bawią się uczestnicy zlotu - prawie na każdym stoliku widziałem butelkę napoju o kolorze herbaty, o którym Mistrz Yoda powiedziałby zapewne tylko "water this is not". Raz widziałem dwie ekipy w wielkich pickupach przerobionych na mobilne baseny - polewali się między sobą wodą jadąc równolegle, a i przechodniom się też dostawało :D