Translate

piątek, 7 czerwca 2019

FELIETON: Dlaczego nie lubię nowej Toyoty "Supry"




Ostatnio wdałem się w bardzo ożywioną dyskusję z jednym z prowadzących TG na jego Instagramie. Dyskusja dotyczyła Toyoty Supry. Rory najwyraźniej jest oczarowany nowym produktem Toyoty, ja natomiast jestem bardzo rozczarowany tym co Toyota po tylu latach wysr wystawiła na światło dzienne. Mam wrażenie, że dużo osób jest zaślepionych znaczkiem Supry i to przesłania im racjonalną ocenę tego produktu - bo chyba tylko na takie miano zasługuje ów twór. To mój pierwszy zarzut – to auto jest wg. mnie w 100% produktem, a nie samochodem. Dodam od razu, że mam rzecz jasna świadomość, że produkcja aut od zawsze była biznesem, a nie hobby. Niemniej w tym wypadku widać jak na dłoni, ze nie włożono w to serca, nie postarano się o pokazanie godnego następcy Supry Mk IV. Stwierdzili, że pójdą po najniższej możliwej linii oporu, czyli w kooperacji z BMW zaproponują światu "podróbkę" Supry za całkiem słoną cenę. A mówimy tu przecież o Toyocie – drugim chyba obecnie koncernie motoryzacyjnym świata! Koncernie, który miał zapewne środki na skonstruowanie takiego auta. Wiadomo, że w obecnych czasach taki projekt byłby niedochodowy, ale pełniłby rolę świetnego halo cara w ofercie Toyoty. Konkurencyjna Honda nie zrobiła takiej kiły i sama zaprojektowała i wyprodukowała nowego NSX-a, auto które spokojnie można postawić obok jej wielkiego poprzednika. Nie oglądali się na koszty. Toyota natomiast wolała zwodzić klientów przez 10 lat i na koniec z tego wielkiego i nadmuchanego balonu wyszło to co widzimy poniżej...




Taaaaaaak, nieubłaganie dochodzimy tu do wyglądu tego czegoś. Generalnie wyszedł im ciężki i pokraczny klocek w automacie o urodzie ponacinanej tu i ówdzie parówki. Najgorszy jest tył - w ogóle nie pasuje do reszty samochodu. Nie podobają mi się proporcje - auto ma mniejszy rozstaw osi niż młodszy brat z palety - czyli GT86. Teoretycznie może to gwarantować fajne właściwości jezdne - w praktyce widzę tu raczej kolejną redukcję kosztów. Stylistyczny zabieg zmniejszenia kabiny w stosunku do reszty nadwozia jest spoko, ale tylko kiedy mamy dosyć duże nadwozie, czyli kiedy mówiąc obrazowo jest miejsce na takie zabawy formą. A tu małe nadwozie ze zwężającą się kabinką podkreśla tylko pokraczność stylistyki całego auta.

W gorącej dyskusji padały jeszcze takie argumenty, że badge engineering  to nic nowego i gdyby nie to, to Supra prawdopodobnie nigdy by nie powstała. Naprawdę kupując japońską legendą od japońskiego producenta chcecie dostać w gruncie rzeczy niemieckie auto wyprodukowane w Austrii? To ja bym poszedł już do Porsche i za mniej więcej takie same pieniądze (nie wiemy jeszcze ile Supra będzie kosztować w PL, ale przewiduję, że będzie to co najmniej 250.000 zł) dostał to niemieckie auto - chodzi mi o Caymana - który wg. mnie jest po prostu lepszym autem niż Supra, a do tego - co bardzo istotne - jest dostępny w manualu, a nie jak Supra wyłącznie w automacie. W USA podstawowy Cayman kosztuje około 55.000 $, a zatem jest tylko 5.000 $ droższy od Supry.

Ostatnio świetne argumenty przeciwko Suprze wytoczył Jason Fenske, czyli prowadzący z Engineering Explained. Przyznał on w jednym ze swoich ostatnich filmów, że Supra owszem jest bardzo szybka, ale Toyota GT86 za istotnie mniejsze pieniądze oferuje znacznie więcej radości z jazdy. I to jest dla mnie gwóźdź do trumny tej nowej Supry. Jeśli tańszy model z gamy producenta jest lepszy od tego droższego to o czym tu w ogóle rozmawiać? Po co kupować droższy model? Dla samego znaczka "Supra"? Wychodzi więc na to, że najlepsze Toyoty produkuje nie BMW, a Subaru :)

Swoją drogą to najlepsze podsumowanie dodał ktoś w komentarzach pod tym filmem i tym zakończę:


"Lighter cars are nearly always more fun (even with less power) than a heavier car. Extra power is a poor compensation for extra weight."