Witam w kolejnej
części testów, jakie mam zamiar uskuteczniać w najbliższym czasie na
szrociakach. Dziś po niedawnym teście Citroena 2CV czas na coś nowszego, choć
to nowsze oznacza samochód 23-letni. Po raz kolejny nie będę udawać obiektywizmu - uwielbiam Hondy z przełomu lat 80. i 90. - uważam, że były one wówczas bardzo atrakcyjne pod wieloma wglądami, które to postaram się przedstawić w niniejszym tekście. Zaczynamy.
Omawiany bolid należy do mojego kumpla - Marka, który jak pewnie niektórzy z Was pamiętają prezentował tu kiedyś swojego Civica IV. Auto wywarło na nim tak duże wrażenie, że następne auto mogło być tylko spod znaku agresywnie stylizowanej literki H, tym razem padło na przedliftowego Accorda IV generacji (CB7). Auto zostało wyrwane od (w zasadzie) pierwszego właściciela z Warszawy i jest jeszcze na czarnych blachach. Niektórzy mogą kojarzyć to auto z rajdów złomnika - było ich uczestnikiem.
Stylistyka. Wspominałem już kiedyś, że jestem fanem stylistyki Hond z przełomu lat 80. i 90. Nisko, szeroko, czasami długo - czyli klasyczne proporcje, które już zawsze pozostaną tymi najszlachetniejszymi ze wszystkich dostępnych. Kabina to tzw. "akwarium" - jest mocno przeszklona i daje fenomenalną widoczność w każdym kierunku (pisałem już o tym w artykule o E34, które jest akurat raczej tzw. "bunkrem" - czyli ma stosunkowo małą powierzchnię szyb.
Stylistyka. Wspominałem już kiedyś, że jestem fanem stylistyki Hond z przełomu lat 80. i 90. Nisko, szeroko, czasami długo - czyli klasyczne proporcje, które już zawsze pozostaną tymi najszlachetniejszymi ze wszystkich dostępnych. Kabina to tzw. "akwarium" - jest mocno przeszklona i daje fenomenalną widoczność w każdym kierunku (pisałem już o tym w artykule o E34, które jest akurat raczej tzw. "bunkrem" - czyli ma stosunkowo małą powierzchnię szyb.
Prezentowana wersja posiada nie najmocniejszy w gamie silnik o oznaczeniu F20A4 (miałem taki sam w P5G). Konkretnie mówi to nam o 2 litrach pojemności i 133 KM, które jak to u Hondy, są wartością "netto" - oznacza to bezlitosne wykorzystywanie każdego konia mechanicznego czającego się nawet w najgłębszych zakamarkach silnika. Jest to fajna odskocznia od tego, z czym mamy do czynienia obecnie w motoryzacji, kiedy to podawana moc jest bardzo "brutto" - m.in. z powodu ekologii, rozbudowanych układów wydechowych itd. Tu tego nie ma. Silnik bardzo żywiołowo reaguje na każde dodanie gazu, nie męczą go wyższe rejestry obrotów, wydaje przy tym bardzo przyjemne dźwięki. Daje ogromną radość z jazdy. Z racji pojemności nie jest to Honda, którą trzeba jakoś specjalnie wysoko kręcić, żeby jechała. Jeśli chcemy mieć cichą limuzynkę, to jedziemy do 3 tysięcy, jak chcemy poszaleć to kręcimy auto wyżej i zamieniamy je w małego szatana. Spalanie - kogo to interesuje:)
Od razu dodam, że z racji tego samego typu nadwozia, podobnych wymiarów, podobnego silnika o podobnej mocy będę czasami porównywać Acco z Baleronem. Może to niektórych razić, bowiem są to trochę inne klasy, ale z tego co widziałem naocznie nie aż tak bardzo od siebie odbiegające, co można poczytywać za istotny komplement dla Acco.
Nadwozie zrobiło na mnie wrażenie - być może to kwestia nowych amortyzatorów, które delikatnie podniosły całą konstrukcję - ale wydaje się być bardzo duże i po zalogowaniu się do wnętrza uświadamiamy sobie, że tak też jest w istocie. Accord, o dziwo jest podobnej długości co mój W124, i oferuje bardzo podobną ilość miejsca w środku. Wydaje mi się nawet, że z tyłu Baleron jest ciut ciaśniejszy, co można łatwo wytłumaczyć typem napędu tego drugiego. Okazuje się więc, że można zrobić niskie, ładne dla oka nadwozie, a zarazem z bardzo obszerną i wygodną kabiną. Jako rasowy moto-zjeb zwracam też uwagę na bardzo wąskie szczeliny pomiędzy poszczególnymi elementami karoserii - Baleron ma chyba ze 3 razy większe. Ktoś powie - co za bzdura, ale świadczy to o doskonałej jakości konstrukcji.
Prowadzenie. To auto bardzo zyskuje przy bliższym poznaniu. Pierwsze wrażenie jest umiarkowane - ot taki sobie zwykły sedan z lat 90. Wsiadamy, odpalamy i robimy WTF! Auto prowadzi się bardzo lekko, bardzo precyzyjnie i daje ogromną frajdę z prowadzenia - niski środek ciężkości robi swoje. Subiektywnie wydaje się nam, że auto jest znacznie lżejsze, niż w rzeczywistości. Szkoda, że auto nie posiada opcjonalnego 4WS-a, czyli systemu skrętnych kół tylnych - wtedy prowadziło by się jeszcze lepiej.
Komfort. Acco jest bardzo komfortowo zestrojone, ale nie ma zarazem mowy o jakimś bujaniu na zakrętach - na to iżyniery Hondy by nie pozwoliły.
Fotele są bardzo kanapowe, istotnie miększe niż te w Baleronie, co zapewne jest spowodowane inną konstrukcją - zwykła gąbka vs. sprężyny. Na dłuższą metę wolę oczywiście to drugie.
Wykończenie wnętrza to zaleta tego modelu. O ile sam design nie jest może specjalnie porywający, to nie można mieć większych zastrzeżeń do materiałów i ich spasowania. Większość plastików w zasięgu kończyn kierowcy jest miękka w dotyku i bardzo dobrze spasowana - późniejsze auta tej klasy były często znacznie gorsze pod tym względem. Tapicerka foteli to gruby i miły w dotyku welur, a do tego jeszcze bardzo wytrzymały. Rzadko kiedy widuję Accordy IV z przetartym boczkiem fotela kierowcy - zazwyczaj to miejsce poddaje się dopiero po przejechaniu około 400.000 km. Pomimo tych 23 lat na karku w Acco nic nie trzeszczy, nic też zanadto nie wkurwia.
Temat wad tego auta jest zawężony w zasadzie wyłącznie do obszaru blacharki, a głownie do tematu tylnych nadkoli i ich połączeniu z progami. Tam gnije każdy Accord i w ogóle większość starszych Hond.
Standardowo nie działa ABS - zwany w Hondzie ALB. Czujniki na kołach są wrażliwe na drogowy syf - podobno jest jakiś sposób by to zabezpieczyć.
Wincyj grzechów tego modelu teraz nie pomnę, może Marek coś dopisze w komentarzach.
Generalnie auto jest na naszym rynku niedocenione (jak większość Japończyków), ale to dobrze, bo konesery mogą je jeszcze stosunkowo tanio zanabyć. Zastanawia mnie też sens wprowadzania na rynek następcy, czyli europejskiego Accorda V generacji, którego to uważam za najbrzydszego Acco w historii tego modelu.
Zdjęcia:
Opcjonalny szpojla - nie za bardzo mi się podoba, bo trochę burzy klasyczną sylwetę Acco |
Mam WZVÓD jak na to patrzę |
Tu pięknie widać tzw. kabanosy |
#cyna |
Uwielbiam czcionkę zegarów stosowaną w Hondach z tych lat - jest bardzo rasowa, a przy tym czytelna |
Bagażnik jest ogromny - z powodzeniem zmieszczą się 2 lub nawet 3 kuropatwy |
Widać, że auto ma oryginalny przelot. W tle szufladka na drobne |
Miły gadżet - podświetlenie stacyjki. P3G też to ma |
#cyna |
Poniżej pełna procedura startowa Accorda. Najciekawszym elementem (typowo hondowskim) jest kontrola sprawności tylnych świateł. Przed odpaleniem silnika trzeba wcisnąć na chwilę pedał hamulca - jeśli kontrolka zgaśnie to wtedy mamy pewność, że nikt nie wjedzie nam w tyłek z powodu przepalenia się żarówek "stopu".
Na koniec dwa wideła pokładowe:
W mazdzie 626 z 93r widziałem taki patent, że po pociągnięciu klamki przy zamkniętych drzwiach podświetlało zamek. Super accord - jak bym dorwał takiego aerodec mmmmmmmmmmmmmm
OdpowiedzUsuńPrelude III ma takie coś, ale tylko w lepszych wersjach. Po pociągnięciu klamki pierścień wokół zamka świeci się przez około 10 sekund na taki sam kolor, jak tu ten wokół stacyjki.
UsuńWchodzę...eee...Honda...wychodzę, ale przeczytałem i doczepie się tylko do "agresywnej literki H"...nie, no nie. Prędzej Hyundai ma agresywne logo.
OdpowiedzUsuńJuż mnie nie ma :-)
No jak - taki diabeł rogaty ta literka "H" :D
UsuńFajne autko, choć mnie raczej pozostawia obojętnym. Wole mniejsze modele Hondy z tamtych lat.
OdpowiedzUsuńA Accord V mi się podobał. Choć to pewno dlatego, że jeździły w BTCC :)
Tak jak pisałem - trzeba się przejechać, żeby go docenić. Ma te same "hondowskie geny radości", co mniejsze modele:)
UsuńJeśli chodzi o jakieś wady, poza legendarną Hondowską blachą, ciężko coś znaleźć. Minusem mojego egzemplarza jest niepełne możliwe wyposażenie (szczególnie brak klimatyzacji). Z drugiej strony samochód jest w wyśmienitym stanie mechanicznym. Acco spokojnie przeczeka zimę z dala od soli i w przyszłym roku po naprawie blacharskiej będzie szwajcarem :) Największą zaletą tego samochodu jest jego dwojaka natura łącząca bardzo komfortowego dupowoza ze sportową żyłką Hondy.
OdpowiedzUsuńJapońce może i są niedoceniane, ale akurat Hondziaki trzymają cenę jak głupie, zwłaszcza modele po 2000 roku. Ostatnio policzyłem, że mój sześcioletni japoniec (nie Honda) stracił już 73% wartości. To chyba taka średnia rynkowa.
OdpowiedzUsuńZa to Honda Plaza wystawia 6letniego Acco za 50% ceny nowego:
http://www.hondaplaza.pl/pl/samochody/samochody-uzywane/oferta/4958-accord-sedan-2008-benzyna-24.html
ale możliwe, że jako ASO dorzucają sobie z 10 kafli dla zasady.
Używane z ASO są dosyć drogie, bo ich zakup jest względnie bezpieczny. Ale są wyjątki. Ostatnio ojciec kumpla poszukiwał Roomstera do 30 koła, ale marzył o Yeti. W ASO Skody znaleźliśmy bardo ładnego Yeti za jedyne 35 koła (z 2009 roku). Najtańsze w necie startowały z około 39 koła. Babka mówiła, że nie zarabiają dużo na tych używkach - pewnie wzięli go w rozliczeniu za 30.
UsuńW kwestii Hondy - to racja - ta marka rzeczywiście trzyma wartość. Ale to dobrze, bo pokazuje, że ludzie w Polsce końcu przejrzeli na oczy. Nowe Niemce to Japończyki. Po co kupować jakieś lipne turbobenzynki, jak można kupić niezawodnego wolnossaka u Hondy o tej samej mocy, bez wtrysku bezpośredniego itd.
Zakładając, że z tym Yeti wszystko było ok :) ASO czasami też potrzebuje upłynnić jakiś shit. Ale przynajmniej oddali za bezcen. Jak z autem jest problem a nie chce się okłamywać kupującego to najłatwiej właśnie odsprzedać do ASO.
OdpowiedzUsuńMój Japończyk wprawdzie wolnossak, ale niestety z wtryskiem bezpośrednim (silnik Toyoty).
Tam chodziło o stosunkowo duży przebieg (choć prawie wyłącznie na trasach) - 259 tysięcy, stąd ta cena. Ale przynajmniej masz pewność, że jest oryginalny (tamten egzemplarz był u nich kupiony i serwisowany), a nie jakieś moto-zagadki z Niemiec, które prawie zawsze mają "skorygowany" licznik.
UsuńAle co to? test przyspieszenia i takie marne krecenie japonca? no kaman. domagam sie poprawy!
OdpowiedzUsuńJak wiesz, nie jestem fanem kręcenia aż na czerwone pole... no może czasami:D
Usuńsłaby argument jak na wykręcenie się od słabego testu na przyspieszenie ;]
UsuńSłabe argumenty to Ty masz na obronę swojej tezy, że poliftowy NSX jest ładniejszy:D No dobra przyznajmy to - nie masz żadnych:D
UsuńWidziałem ją na żywo (co prawda w nocy) i robi sympatyczne wrażenie. Ogólnie ta generacja jakoś do mnie mówi. Ostatnio niedaleko mnie w komis ktoś wstawił taką samą tylko że bordową i z gazem z 2500. Podszedłem nawet obejrzeć ale zajeżdżona była okrutnie.
OdpowiedzUsuńPoza tym widzę że zostajesz jutuberem :D
Niestety, one często robią przebiegi zbliżone do Meroli i stąd ten stan. Ta generacja jest bardzo popularna wśród hipsterów w USA, więc zdecydowanie coś w sobie ma:)
UsuńAno tak, ostatnio coś tam grzebie w tym kierunku. Mam już nawet materiały na coś dłuższego i konkretniejszego - test wideo, ale montaż itd. zajmuje strasznie dużo czasu, jeśli chce się osiągnąć fajny efekt.
Bardzo sympatyczna recenzja. Również uwielbiam i poważam Hondy z lat 80. i 90, a jest taka jedna, która śni mi się po nocach - Civic Renaissance model X II generacji - czy jest jakaś mikroskopijna szansa, że to japońskie cudo również tutaj zawita?
OdpowiedzUsuńTo jest jakaś wersja CRX II? Jak ktoś mnie da to chętnie ją tu zaprezentuję.
UsuńFajny opis. Jestem posiadaczem (i fanem) takiego Accorda w wersji kombi (czyli Aerodeck). Wspominasz coś o sposobie zabezpieczenia czujników ABS, czy możesz rozwinąć ten temat?
OdpowiedzUsuńNiestety nie pamiętam szczegółów :/ Kilka lat temu chciałem kupić takiego Accordeona jakiego masz (z 2.2 pod maską:) i właściciel egzemplarza, którym się interesowałem mówił mi o tym przez telefon. Pewnie jak poszukasz to ludzie piszą o tym na forach, bo to jedna z nielicznych wad tego auta - czujniki zapychają się błotem/syfem drogowym i potem pali się kontrolka ABS-u.
UsuńNo właśnie, wilgoć dostaje się do uzwojenia cewki czujnika i zżera miedź w wyniku czego powstaje przerwa w cewce i czujnik załatwiony. Jakiś patent na uszczelnienie by pomógł...
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to zostało opisane.
OdpowiedzUsuńJako właściciel wersji ex również 2.0 bez kata 147 kuniów. Największą wadą jest blacharka, ale nie dziwi mnie to ponieważ stoi na dworzu a w życiu garażu nie widział. 2 można by powiedzieć pierdołem do dopicowania jest cewka zapłonowa. U mnie padła już 2 raz póki co jest z nią dobrze.
OdpowiedzUsuń