Translate

sobota, 17 września 2016

Szrociaki na Bałkanach: MIKSZ WĘGIERSZKI


Witam. Zacznę od tego, że wczoraj w nocy powróciłem z niezłego tripa - razem z połowicą przejechaliśmy ponad 3000 km głownie po Bałkanach. Nie byłbym sobą gdybym od razu nie podzielił się z Wami samochodami jakie napotkałem po drodze - i dziś pierwszy miks z serii "Szrociaki na Bałkanach". Nazwa nawiązuje rzecz jasna do "Szrociaki w USA" - zapraszam do zapoznania się z tym cyklem wpisów, jeśli kogoś ominął. Zaczynamy od Węgier, choć zasadniczo materiały pochodzą głównie z Budapesztu. Muszę też uprzedzić pytania dlaczego to Węgry załapały się na bycie Bałkanami - tak mi bowiem pasowało ze względów porządkowych.

Pierwsza rzecz - i to powszechnie znana - na Węgrzech w stosunkowo dużych ilościach występują auta z systemu słusznie minionego. Wciąż można natknąć się na Łady, Wartburgi, czy Trabanty w normalnym, codziennym użytkowaniu. Często to żadne tam klasyki, a po prostu zwykłe dupowozy upalane na co dzień. Po drugie - czuć, że jest to społeczeństwo uboższe od naszego, co widać wprost na ulicach (przypomnę, że stolicy), ale co wyniosłem także z rozmów z lokalsami. W tym kontekście nie wiem czy jest to model do którego powinniśmy dążyć, jak chcą poniektórzy w Polsce. Po trzecie - dlaczego w tym Budapeszcie jest tak mało ludzi na ulicach? Byliśmy tam dwa dni i oprócz turystów to lokalsów było stosunkowo mało (no może oprócz żebraków). Nawet wieczorami nie za bardzo widać młodych ludzi w knajpach itd. Dziwne, ale może wiąże się to z moją obserwacją numer dwa. Po czwarte muszę stwierdzić, że to ich językowe wpychanie wszędzie gdzie się tylko da "sz" zamiast "s" jest wspaniałe - dzięki temu mamy szex-shop, szupermarket, szolarium i - moje ulubione - Szupermena. Nie mogło to nie znaleźć odzwierciedlenia w tytule miksu.  
Dobra - teraz lecimy już ze zdjęciami.

Zaczynamy nietypowo - Ścierą

Ależ to jest brzydkie
Ależ to jest piękne


Ikarusy wciąż widać na ulicach Budapesztu



Lincoln Continental w wersji dwudrzwiowy hardtop z 1968 roku
Nigdy wcześniej takiego nie widziałem, choć sedany tej generacji już jak najbardziej tak
Ten tył był naprawdę dłuuuuuugi



Jak to się zachowało w taki stanie?

Od zawsze chorowałem na /8, ale ostatnio mi się jeszcze pogarsza
Zaakceptował bym nawet wersję w gnoju
Węgrzy generalnie mają pociąg do marki Suzuki (choć tu akurat widzimy Maruti 800, a nie Alto) - chyba nigdzie nie widziałem tyle aut tej marki na ulicach
Fan CRX-a
Stały bardzo blisko siebie
Uwielbiam ten kolor na późnych Wartburgach 353



Ale śliczny Kroko



Barkas lekko cmoknięty w buźkę prawdopodobnie przez latarnię



Stylówa i gęsty bas zadziałały - w środku były minimum 3 lachony



Wspomnienia wracają
Tak w ogóle to widziałem sporo BX-ów na Węgrzech, choć zdjęcie mam tylko tego jednego




Jak zwykle rozczulają mnie wycieraczki reflektorów


A co to tam wystaje takiego kanciastego?
Strasznie "analogowy" ten tył Łady 2104
Przytuliłbym taką CB50. Pewnie nie chce się to w ogóle psuć i nawet fajnie wygląda
Kroko w sedanie - rzadki widok



Wcześniejszy materiał z Budapesztu TU




9 komentarzy:

  1. Podobie mnie się.
    - a może jest tak, że Węgrzy mają wyj***ne na pokazywanie swojego statusu materialnego (jak np. Duńczycy)
    - Suzuki! przecież to ich marka narodowa! mają fabrykę i są z tego autentycznie dumni. Vide: Czesi i Śkoda.
    - mam identyczne zdanie o kolorku na Wartburgu. Ale to chyba nie dziwi ;-)
    - a Samarą bym jeździł, nic nie poradzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. - Być może. Choć przykładowo mieszkaliśmy z parką Węgrów przez dwa dni, on były antyterrorysta (na wczesnej emeryturze), ona pracuje w jakiejś zagranicznej korpie i mówili, że w kraju jest po prostu bida. Brat tej babki wyjechał do Polski dwa lata temu za pracą - co to się porobiło:)
      - A z tą fabryką to słyszałem.
      - Wartburg zalatuje jakimś Lambo w tym kolorze:D

      Usuń
  2. Ten pociąg do Suzuki wynika pewnie z faktu że mają tam fabrykę Suzuki dość pokaźną i od kiedy pamiętam tłuką w niej swifty na całą Europę. Zawsze znawcy kłócili się kto ma swifta z Węgier a kto z Japonii - ponoć rozróżniało się to po umiejscowieniu antenki na szczycie dachu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Eee tam, ten szputnik w szedanie bardzo zacny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie byłem wprawdzie na Węgrzech, ale może to kwestia łagodniejszego klimatu. U nas to wszystko już by dawno pogniło; zwłaszcza, że Polacy na ogół twierdzą, że samochodów nie trzeba konserwować.

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę że Volvo 940 też się załapało. Dobrze, bardzo dobrze :-D
    "Lordessex"

    OdpowiedzUsuń
  6. fajne, fajne, ale czemu tyl 2104 niby "analogowy" ? kanciasty to wlasnie "cyfrowy" ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to masz rację, ale chodziło mi o to, że jest bardzo oldschoolowy i dosyć wyraźnie wyróżnia się na tle tych wszystkich współczesnych mydelniczek.

      Usuń