Jak już kilkakrotnie
wspominałem mam jeszcze sporo materiałów z Bristolu i właśnie dziś chciałbym
się z Wami podzielić jednym z nich.
Większość osób pewnie
kojarzy wpis z 5
Citroenami CX Break. Mogłoby się wydawać, że tak srogo obsiedziane miejsce
nie zaskoczy już niczym innym - bynajmniej. Kilka domów dalej znalazłem kolejną
kolekcję bardzo podobną do tej Cytrynowej. Podobnie jak tam mamy do czynienia
ze zbiorowiskiem jednego modelu w ponadnormatywnej ilości egzemplarzy. Różnica
jest jedna - tym razem będziemy podziwiać wrastające klasyki miejscowej
produkcji, a konkretnie to Rovery P4 100. Przyznam, że wcześniej nie miałem
pojęcia o istnieniu takiego modelu Rovera, a więc funkcja edukacyjna gnicia fur
dała o sobie znać.
Tyle zostało z jednego z trzech egzemplarzy |
P4 100 należał do grupy samochodów produkowanych od 1949 aż do 1964 roku, różniących się głównie silnikami, ale także dodatkową nazwą, która w poszczególnych modelach pochodziła od mocy maksymalnej zastosowanego silnika a przy okazji prędkości maksymalnej wyrażonej w milach. Nawiasem mówiąc zawsze myślałem, że podobna sytuacja miała miejsce w Skodach - moja Setka maksymalnie wyciąga właśnie coś koło stówy.
Sprowadzić do Polski, wystawić jako ślubowozy do odbudowy, dać cenę 25 000 i liczyć zyski ;)
OdpowiedzUsuńoczywiście, najpierw wstawić silnik z beczki. I tylne światła z syreny :-)
Usuńa w oczekiwaniu na zyski raczyć się bimberem z szyszek ...
OdpowiedzUsuńjak już wstawiać silnik to nie z beczki tylko przyzwoite TDI by się należało i obowiązkowo alufelgi z tesco
OdpowiedzUsuńZłomy straszliwe. Dobrze, że przeczytałem rano bo miałbym koszmary senne. Dziewiąte zdjęcie mrozi krew w żyłach.
OdpowiedzUsuń