Dziś wpadli do mnie prawdziwi
koneserzy żelaza - Oskar i Frost. Po czym poznamy takich gości? Ich ulubioną rozrywką w wolnych chwilach jest cruising po mieście w poszukiwaniu ciekawego żelaza i obfotografowywaniu
tegoż. Zaproponowali taki typ rozrywki, z chęcią przystałem na ich propozycję,
zwłaszcza, że przygotowuję już od jakiegoś czasu miks biskupiński ale nie
objechałem jeszcze wszystkich zakątków tej dzielnicy. Ale dość wprowadzenia. W trakcie
objazdu trafiliśmy na taaaak epickiego szrota, że nie miałem wyjścia – po
prostu musiałem zrobić o nim oddzielny wpis. Cóż rzec - mamy tu do czynienia z poczciwym Żukiem, którego ktoś przerobił na cele altankowo-magazynowe, a do tego
pomalował wałkiem do ciasta razem z krzakiem:
Zachwycające detale |
Nowe zjawisko - zamiast czernidła do opon teraz używa się pokostu albo smalcu. W sumie to nie jestem do końca pewny co to było ale pewnie niedługo pojawi się na allegro |
A na koniec mała
zagadko-zgadywanka: znajdźcie choć 1 szczegół różniący poniższe 2 obrazki:
Reflektory
OdpowiedzUsuńZgadza się, gratuluję. Ale to by było na tyle różnic:) Kosze stały tuż obok Żukokrzewa.
UsuńMyślę że zasługuje na taką emeryturę ... postoi tak 20 lat i będzie unikatem i znów jeżdził .. tak wieszczę ...
OdpowiedzUsuńszkoda tych aut na złom.
Czuję że w zaspawanym Żuku odbywają się te słynne wieczory kawalerskie.
OdpowiedzUsuńRaczej: jeżdżąc tym Żukiem na zawsze pozostaniesz kawalerem ;)
UsuńKubeł ma system czterech kół skrętnych, nadwozie samonośne w całości wykonane z polimerów i do tego otwierany dach
OdpowiedzUsuń