Translate

niedziela, 14 lipca 2019

Z WIZYTĄ: American Cars Mania 2019


Witam. Zacznę od tego, że nie miałem w ogóle zamiaru jechać na ACM w tym roku, bo to nie moje klimaty, ale kolega z pracy jechał, zobowiązał się nawet wpaść i odwieźć mnie, więc wyposażywszy się w napoje procentowe ostatecznie byłem pojechałem. Po pierwsze spoko, że Arek kupił nam bilety przez neta, bo kolejki na miejscu były ogromne. W późniejszym czasie jeszcze urosły i moim zdaniem organizator zapewnił zdecydowanie za mało "okienek". Ludzie stojący w kolejkach do kasy na 30 stopniowym upale po 30-40  minut to słaba akcja. Co dam dalej. Aha - samochody. Ogólnie to statystycznie rzecz ujmując na 10 aut tylko jedno było można określić mianem klasyka, reszta to plastiki, często tak ultra "ciekawe" jak Chrysler Voyager III - wprost nie mogłem oderwać od nich oczu, były takie pękate i vanowate...  To co było stare to jak to w Polsce - albo Mustang, albo Camaro, albo Caddy de Ville, także nie było za wiele naprawdę interesujących aut, ale zdecydowanie najgorszy z tego wszystkiego był pył. Po raz drugi ACM odbyła się na byłym lotnisku w Oleśnicy. Spoko pomysł ze względu na pas startowy, na którym odbywały się pojedynki na ćwiarę i mnogość miejsca. Niestety teren ze względu na panujące upały był pokryty wyschniętą już trawą, co bardzo szybko zaczęło afektować na ludzi i samochody w postaci ziemistego pyłu, który był po prostu wszędzie, bo unosił się w powietrze po każdym przejedzie auta i po każdym przejściu jakiegoś Sapiensa. Naprawdę żal było mi samochodów w otwartych wersjach - pył dosyć dokładnie pokrywał całe ich wnętrza... Z imprezy ulotniliśmy się stosunkowi szybko, bo byliśmy już spaleni słońcem, mieliśmy dość tego całego pyłu, no i muzyki (country i jakiś tam typ w dredach). Na pewno spoko bawią się uczestnicy zlotu - prawie na każdym stoliku widziałem butelkę napoju o kolorze herbaty, o którym Mistrz Yoda powiedziałby zapewne tylko "water this is not". Raz widziałem dwie ekipy w wielkich pickupach przerobionych na mobilne baseny - polewali się między sobą wodą jadąc równolegle, a i przechodniom się też dostawało :D





























3 komentarze:

  1. Po treści artykułu zakładam, że impreza miała dość przaśny charakter. Tak to zwykle u nas wygląda kiedy ma być "amerykańsko" - zawsze przypomina mi się wtedy postać Dżonsa z Ewangelii wg. Grubasa ;)
    Co do zdjęć - kurz brudny i upierdliwy, ale muszę przyznać, że dodaje tym autom masę charakteru! Tak jakby dopiero zjechały z trasy highway'em przez środek pustyni.

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, nie każdy ma ciśnienie na Forda Tempo... Widocznie jako Naród mamy dość typowy gust motoryzacyjny. Na innych imprezach tego typu z reguły są tylko Mercedesy, Mercedesy, Maluchy, Kanty, Mercedesy, Polonezy, Mercedesy itd. itp.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomijam już kwestię tego, jaki charakter miała cała impreza. Skupię się tylko na zdjęciach - bajecznie się prezentują te autka! Jak dla mnie powiało Ameryką na maxa :-)

    OdpowiedzUsuń