Zacznę od tego, że
w odróżnieniu od wielu, wielu ludzi jestem sceptycznie nastawiony co do Tesli,
a raczej co do jej przyszłości. Nagromadzanie "newsów", które co rusz
wypuszcza w świat Elon Musk w coraz większym stopniu wydają mi się tylko
marketingowym przykrywaniem nadchodzącej... porażki. Poniżej w kilku słowach
opowiem dlaczego tak uważam.
Wielkość produkcji
i dochody
W świecie
motoryzacji dosyć powszechnie przyjmuje się, że marka samochodów popularnych by
utrzymać się na powierzchni potrzebuje wypuszczać na rynek co najmniej milion
samochodów rocznie. Nie włączam w to manufaktur pokroju Ferrari, czy
Lamborghini, bo to zupełnie inny segment rynku rządzący się innymi zasadami. A
nawet za tymi dwoma markami stoją potężne koncerny - odpowiednio Fiata i VW -
bez których ich działalność stałaby pod wielkim znakiem zapytania. Tesla, która
chce iść w kierunku popularyzacji swoich modeli od początku swojej działalności
wyprodukowała około 300.000 samochodów. Z jednej strony może się to wydawać
dużą wartością, z drugiej strony to mało zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę
choćby to, że sprzedaż tych aut jest na wielu rynkach wspomagana przez dotacje
rządowe - czyli przez podatników. Jakie byłyby te wyniki gdyby nie dotacje?
Finanse
Tesla notuje duży
wzrost sprzedaży, rosną jej przychody, bardzo dużo wydaje na inwestycje, ale
smutne fakty są takie, że ta firma jeszcze nigdy nie przyniosła zysku. 2017 rok
zakończył się stratą w wysokości 2,2 mld dolarów. Sporo, ale natychmiast
zostało to zgrabnie przykryte wystrzeleniem auta Tesli w kosmos...
Konkurencja
Sporo osób uważa,
że Tesla nie ma konkurencji. Bo w zasadzie nie ma - ale nie bez powodu.
Klasyczne koncerny motoryzacyjne notują obecnie wielkie zyski z klasycznej
motoryzacji opartej o silniki spalinowe przy dosyć niskich nakładach na
R&D. W tym momencie taka sytuacja jest im oczywiście bardzo na rękę z wielu
względów. Myli się ktoś, kto sądzi, że koncerny typu VW, Hondy czy Toyoty śpią
- one już są gotowe na nadchodzącą rewolucję. Przypomnę, że Toyota czy Honda
już w tym momencie produkują samochody na wodorowe ogniwa paliwowe przy których
Tesla S jest innowacyjna jak... taczka. Gdy tylko popularność samochodów
spalinowych spadnie to koncerny te
przestawią się w szybkim czasie na hybrydy lub auta w 100% elektryczne. To pierwsze
zresztą już ma miejsce, a to drugie jest już zapowiadane przez VW, czy Volvo. Posiadając odpowiednie zaplecze finansowe, szeroką
sieć sprzedaży, rozpoznawalność, linie produkcyjne zorganizowane i dopracowane
do perfekcji klasyczne koncerny motoryzacyjne bardzo szybko zdominują rynek aut elektrycznych. Posiadają bowiem
gigantyczną przewagę konkurencyjną.
Póki co nie mają
żadnego interesu w wyzbywaniu się dużych zysków z klasycznej motoryzacji. W
jakim celu mieliby zbyt wcześnie z ich punktu widzenia zmieniać technologię?
Przecież można usiąść sobie wygodnie w fotelu i pozwolić Tesli sondować rynek,
pozwolić konkurentowi na wykrwawienie się finansowo na promowaniu
elektromobilności. Duże koncerny przysiądą się do tego stołu - to nie ulega
żadnej wątpliwości - ale tylko wtedy, gdy tort będzie odpowiednio wielki.
Póki co na stole są tylko jakieś ochłapy.
Zdjęcie: tesla.com
Z tym, że Musk może sobie na te straty pozwolić, bo prawdziwą kasę zarabia na SpaceX (kontrakt z NASA) i z dotacji dla innowacyjnych przedsiębiorstw, jakich hojnie udziela mu rząd USA. A Tesla nie produkuje już tylko aut, ale też magazyny energii Tesla Powerwall, na razie dostępne tylko w USA, ale gdy inne koncerny zaczną nad Teslą dominować na rynku aut elektrycznych, to kto wie jaki kierunek może obrać Tesla... No i nie zapominaj o jednym... Musk dorobił się pieniędzy dzięki temu, że tworzył innowacyjne rozwiązania i w odpowiednim czasie je sprzedawał za grube miliony. Gdy wyczuje, że czas jest odpowiedni, może to samo zrobić z Teslą sprzedając ją wraz z całą technologią, patentami itd. któremuś z wielkich koncernów motoryzacyjnych.
OdpowiedzUsuńJest jeszcze jeden argument: flagowa Tesla S kosztuje, wg. ceny producenta na stronie, ok. 250 tys. PLN. Na allegro lekko używane zaczynają się od przeszło 400 tys. (nie chce mi się sprawdzać skąd ta różnica, zapewne cła, podatki itp.). Czyli realnie jest to auto z najwyższej półki cenowej (pomijając hipersamochody - hypercars). Mniejsze modele są tańsze, ale dalej bardzo drogie. Czy da się utrzymać z produkcji tak drogich zabawek? Wątpię.
OdpowiedzUsuńFerrari należy do Fiata, Lamborghini do VAGa, Jaguar do Taty, Bentley do VAGa, Rolls Royce do VAGa, nawet Lexus czy Infiniti to tylko droższe marki Toyoty i Nissana itp. itd., jak więc nagle Tesla ma się utrzymać? Chyba, że wykupi ją jakaś inna korporacja i utrzyma produkcję na niszowym poziomie.
Poza tym uważam, że hype (sorry za anglicyzm) na Elona Muska napędza też Teslę. Może się mylę, ale ten człowiek przypomina mi nieco hohsztaplera, który ma świetny PR i jest lubiany, mówi o wielu genialnych (teoretycznie) projektach, z których realizacją bywa różnie, i to do czasu...
trochę to analogiczne do appla - jest hype i tyle, nieważne, że produkt jest daleki od ideału, jest modny, więc jakoś tam się kręci
Usuńwynik finansowy tesli z zeszłego roku wydaje się dramatyczny, ale z drugiej strony trzeba spojrzeć na to głębiej - przychody i produkcja cały czas rosną, a bardzo wiele wydatków jest związanych z R&D oraz inwestycjami - te mają szansę się zwrócić (czy tak będzie - nie wiem) - pewnie można by poprosić Szczepana z Automobilowni o analizę finansową Tesli
PS: Aston jest niezależny
PS 2: RR to oczywiście BMW
Tak, oczywiście - z rozpędu sprzedałem RR VAG-owi ;)
UsuńO Astonie nie pisałem, ale nie do końca jest niezależny - Ford posiada bodaj około 15% akcji, Mercedes ok. 5% - technologia MB trafia do Astonów, a sytuacja finansowa firmy jest taka, że możliwe jest przejęcie przez inny koncern w niedalekiej przyszłości - prawdopodobne jest, że właśnie MB.
15% nie daje jeszcze większości w żadnym głosowaniu, więc pozostaje nadal niezależny (inaczej mówilibyśmy, że MB właśnie został chiński); z tym przejęciem - jak zawsze, chłopaki muszą się dogadać, ale w zeszłym roku sprzedaż szła Astonowi świetnie, więc chętny musi się śpieszyć zanim Aston będzie za drogi
UsuńWydaje mi się, że jedyną sensowną marką w dzisiejszych czasach jest Toyota, bo tam robią najlepsze hybrydy świata, które nie są plug-inami. Jakbym był taksówkarzem, to bym nie kupił Tesli, ani Outlandera PHEV, tylko Priusa Seven.
OdpowiedzUsuńMitsubishi król - reszta gnój ;)
Usuńnajlepsze hybrydy robi infiniti - 3.5 V6 i 364 konie - jakbym był taksówkarzem to nic innego bym nie brał pod uwagę
UsuńTesla to wrażliwy temat. Nawet teraz są pytania przed nią stawiane. Na pewno udowodnili, ze albo cena ropy musi spasc, albo silniki elektryczne wygraja. W Polsce znaaaacznieee takiej ladowanie wychodzi niz paliwo.
UsuńTo nie elektryczność Tesli jest jej efektem wow, a autonomiczność jazdy. Tesla zgromadziła tak duży ogrom danych do uczenia maszynowego, że przerasta to możliwości R&D koncernów z poprzedniego millenium. Dodatkowo technologie R&D technologii kosmicznych przynoszą spory zysk technologiczny w przyziemnych sprawach.
OdpowiedzUsuńTo jest mocno przeceniane. To może było wow ale 5 lat temu. Obecnie Merol czy Audi mają już takie systemy.
UsuńOkoło 10% sprzedawanych aut hybrydowych i elektryków to Tesle- słabo? Uważam to za bardzo dobry wynik. Co do rynku- obecnie otworzyły się Chiny i każdy na gwałt chce robić elektryki. W Norwegii już teraz sprzedaż elektryków przewyższyła spaliny. To nie są ochłapy, na szczęście zarządy wielu marek to widzi.
OdpowiedzUsuńTo jest przyszłość czy nam sie podoba czy nie, i Tesli będzie coraz łatwiej. Po co mieliby robić spaliny? By zmarnować pieniądze i zginąć w morzu aut spalinowych? Po co pchać się w wodór, skoro elektryki są tańsze i pewniejsze i wodór prawdopodobnie nigdy nie będzie miał większych plusów nad elektrykami? (wciąż nie opracowano bezpiecznych systemów magazynowania wodoru, a bez tego nie ma co myśleć o masowym wykorzystywaniu).
A co do straty, widzę że z ekonomią są problemy... więc mała zagadka na wieczór, jak to jest że firma poniosła straty a jej wartość wzrosła? :)
To jest podstawowa logika - jeśli klasyczni producenci nie wchodzą na ten rynek (albo wchodzą na niego ostrożnie - jak Nissan) to ten rynek jednak wciąż jest ochłapem, analitycy tych marek mądrzejsi od Ciebie i mnie stwierdzili - nie opłaca się nam. To raz.
UsuńDwa. Co do tej ekonomii to chyba wiesz, że wycena firmy na giełdzie jest taka nieco z dupy, nie? Że ten nachalny marketing Muska może pompować wielki balon, który pęknie i z dnia na dzień wartość firmy spadnie na dno?
Może i elektryki są przyszłością - ale stanie się tak dopiero kiedy na ten rynek wejdą duże marki i nie byłbym taki pewny czy Tesla wytrzyma konkurencje z ich strony. Na razie to bardziej "ekomoda" niż jakakolwiek realna alternatywa.
Ja dodam jeszcze jedno: elektryki NIE SĄ i nie będą przyszłością, dopóki prąd pozyskiwany będzie w kompletnie nieekologiczny sposób. A na razie np. w USA gaz to 33.8%, a węgiel to 30.4%, źródła odnawialne to, uwaga: 14.9% (dane za 2016). Polskę pod tym względem przemilczę z przyczyn oczywistych.
UsuńCo do wartości firmy - w przypadku baniek finansowych tak to działa. Nie analizowałem ich wyników, ale bardzo możliwe, że jest to jeden wielki bubel. Taki bitcoin motoryzacji.
W Norwegii sprzedaż elektryków spowodowana jest dotacjami. Poza tym w 2016 r. było tam zarejestrowanych 2.6 mln aut. Wobec blisko 269 mln w USA. Norwegia się nie liczy i nigdy nie będzie liczyć, to jest pikuś, a nie rynek z punktu widzenia globalnego.
A jest jeszcze jedna sprawa - gdzieś czytałem ostatnio, że sieć energetyczna w USA jest już tak przeciążona, że któreś tam stany zastanawiają się nad polityką podatkowa mającą na celu ZNIECHĘCENIE ludzi do zakupu samochodów elektrycznych :D A to już są niezłe jaja.
Usuńmnie Tesla jakoś też nie przekonuje :D
OdpowiedzUsuń