Translate

poniedziałek, 15 maja 2017

SZROCIAKI REKLAMUJO: Zapas w sprayu




Witam. Na przestrzeni kilku lat działalności otrzymałem już kilka ofert reklamy na szrociakach, ale zawsze je odrzucałem. Tym razem zrobię reklamę - ale za darmo. Kilka dni temu miałem taka oto sytuację. Mieszkam teraz tymczasowo w nowym miejscu, gdzie nie jest łatwo o parkowanie. W czwartek rano wyjeżdżając do pracy usłyszałem dziwne dźwięki w tylnym lewym kole. Zatrzymałem się, sprawdziłem - wszystko było ok. Po pracy podchodzę do auta - guma. Przyjrzałem się jej dokładnie i zobaczyłem tkwiące w niej sporych rozmiarów śrubę i jednego wkręta... 


Moja pierwsza myśl była z natury tych niecenzuralnych na nowych sąsiadów. Miałem tego dnia jeszcze kilka rzeczy do ogarnięcia, więc guma była mi bardzo nie na rękę. Nie miałem ze sobą zapasu - jego miejsce zajmuje butla z podtlenkiem gazotu. Poza tym złapanie kapcia zdarza się bardzo rzadko - ja ostatnio miałem takowego w Peugocie 605 rodziców jakieś 12 lat temu. Ale jak widać - zdarza się. Na szczęście zawsze wożę ze sobą coś określane popularnie "zapasem w sprayu" i ww. powodów miałem okazję sprawdzić czy i jak to działa na sobie. Nie wchodząc w szczegóły ustawiamy auto tak by stało dziurą w oponie skierowaną do nawierzchni i po wstrząśnieniu pojemnikiem aplikujemy jego zawartość do środka. 



Opona podniosła się, ale nie na tyle by uznać ją na w pełni gotową do jazdy - ponoć tak ma być i faktycznie- po przejechaniu kilku km opona "dopompowała się", co stanowi dla mnie małą zagadkę. Znajomy wulkanizator szybko zajął się oponą. Jakie było moje zdziwienie, kiedy ściągając oponę z felgi zobaczyłem w niej tylko nieco substancji przypominającej kolorem i gęstością mleko. Szczerze powiedziawszy spodziewałem się czegoś w rodzaju pianki, która wypełnia oponę - a nic z tych rzeczy. Środek po aplikacji zakleja od środka dziurę.   

Wulkanizator stwierdził, że raczej nie ma możliwości, żeby ktoś wbił oba "obiekty" w oponę, bo równałoby się to ze zbyt dużą dawką zachodu i wysiłku, zwłaszcza w przypadku tej śruby.


Także polecam wozić to ze sobą na wszelki wypadek, nawet jeśli mamy na pokładzie koło zapsowe - taka doraźna naprawa jest szybsza i wygodniejsza, niż wymiana całego koła.







3 komentarze:

  1. Znam produkt. Miałem nieszczęście użyć takiego wypełniacza. Kiedyś najechałem na grabie, pech chciał że grabie upadając ustawiły się zębami do góry a ja na to najechałem. Oczywiście rozwaliłem oponę (w 2 miejscach) i pierwsza myśl to naprawa tym preparatem. Niestety uszkodzenie było na tyle duże że nie pomogło, powietrze uciekało dalej, ale na szczęście wolniej. Dałem radę dojechać do wulkanizatora i za naprawę musiałem zapłacić więcej niż zwykle ponieważ fachura musiał drapać tego gluta z wnętrza opony :) Ogólnie jednak faktycznie polecam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No też kiedyś tego użyłem, też podobne okoliczności LPG i brak zapasu, zapas w puszce, jest to jakiś ratunek, ale dla wulkanizatora to dużo roboty i !@#$ żeby przywrócić wnętrze opony i felgi do stanu normalności to już inna bajka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieee - gdzie tam. Widziałem wszystko i nie stanowi to dla wulkanizatora żadnego problemu. Po prostu wylewa zawartość, a to jest moze jedna szklnka tego płynu, wyciera szmatą oponę, zakleja i tyle. Z tym, że u mnie mogło to wyglądać lajtowo, bo do wulkanizatora podjechałem 20 minut po aplikacji tego środka. Mówił mi, że jedyny problem to smród - te tańsze ponoć nieźle śmierdzą.

      Usuń