Translate

sobota, 12 listopada 2016

ZAKUPIWSZY: Łada 2101 1979




Witam. Dziś mam już trochę mózgu, więc napiszę kilka słów o nowym nabytku. Po pierwsze - nie jest to samochód dla mnie. Sytuacja wygląda tak, że Pan X szukał bardzo ładnej Łady do swojej przyszłej kolekcji klasyków z KDL-u, no to do kogo miał się zgłosić, jak nie do mnie;) Dogadaliśmy się co do warunków współpracy, została przelana stosowna zaliczka i rozpoczęliśmy poszukiwania. Dosyć szybko padło na egzemplarz, po który finalnie się udałem, ale po drodze był jeszcze jeden - prawdopodobnie jeszcze ładniejszy, choć za wręcz kosmiczną cenę. Ostatecznie ta kwota okazała się być jeszcze wyższa, więc tamta żółta Łada odpadła w przedbiegach.

Biała Łada mieszkała sobie w miejscowości Tabor na południu Czech - około 330 km od Wrocławia. Jako, że nie za bardzo mam już opcję na urlop w pracy to zdecydowałem, że po samochód pojadę w piątek 11 listopada. Korzystna data na wyjazd - u nas wolne, u Czechów nie. Oczywiście musiałem udać się do urzędu by przerejestrować auto na siebie, a Czesi mają bardzo, ale to bardzo specyficzne godziny obsługi petentów. W piątki urzędy są czynne zazwyczaj do południa - w Taborze była to 11:30. Nie miałem więc zbyt dużo czasu na wykonanie całej akcji - zwłaszcza, że urząd to przecież nie wszystko. Stwierdziłem, że zabieram brata, który o dziwo był bardzo chętny na taką wyprawę i wytarujemy o 3 w nocy celem pojawienia się na miejscu miedzy 8, a 9 rano. Plan zakładał udanie się do Taboru Galantem i w razie gdyby auto okazało się godne zainteresowania powrót nim na kołach. Tak też ostatecznie uczyniliśmy. Część z Was może się w tym momencie skrzywić - i może nawet słusznie - bo to faktycznie trochę głupie. Jechać kawał drogi samochodem, który ostatnio więcej stał, niż jeździł, ryzykować jakimiś awariami po drodze itd., ale ja po prostu lubię takie wyzwania. Zawsze dobrze jest wprowadzić trochę urozmaicenia do standardowego układu dom-praca-dom.

W Taborze pojawiliśmy się już około 8, ale znalezienie odpowiedniego adresu trochę na zajęło. Na szczęście Pan Jan akurat przechodził kolo nas, zobaczył polskie blachy i już byliśmy w domu właścicielki auta.

Łada była opisana jako bardzo dobry stan, po pierwszym właścicielu. I faktycznie na miejscu zdało się to potwierdzać. Z małym wyjątkiem. Choć sprzedający (który okazał się tylko pomagać przy sprzedaży) zapewniał, że lakier jest w pełni oryginalny - nie było tak. Kilka elementów było już kiedyś malowanych, ale ogólnie auto było tak ładniutkie, że zdecydowałem się je kupić. Nie było żadnej opcji negocjacji ceny - nie wiem, czy nie był to blef, ale "sprzedający" pokazał mi sms-a, od innego chętnego (z Czech), który kupczył go wizją zaoferowania + 40% do ceny za jaką wystawiono auto pod jednym warunkiem - olania mnie ciepłym moczem. Mogło być to prawdą, bo Pan Jan dzwonił do mnie w wieczór poprzedzający wyjazd i pytał czy na pewno pojawię na miejscu następnego dnia. Nie byłbym zdziwiony gdyby zrobili mnie w bambuko, bo już dwa razy zaliczyłem taką "przyjemność" w Czechach - na szczęście w tym wypadku trafiłem na słownych ludzi. Dodatkowe części zamienne w postaci pary nowych drzwi, progów, słupków C, kół i jakiś innych detali kosztowały dodatkowe 5000 Kc, na co nie było mnie już niestety stać.

Łajdaczka stała sobie na 4 kapciach, więc wyjechanie z garażu nie było łatwą sprawą. Podobnie jak jazda na pobliską stację benzynową. Nie pomagały także szyby z 1,5 roczną warstwą kurzu.

Teraz może kilka faktów o Ładzie. Została wyprodukowana w 1979 roku. Pierwszy właściciel samochodu zmarł około 1,5 roku temu w wieku 90 lat i od tej pory auto stało sobie w garażu, zapewne tylko przepalane raz na jakiś czas. Drogą spadku kolejną właścicielką została jego córka - również wiekowa, bo około 60-letnia. Przy sprzedaży pomagał jej prawdopodobnie syn, wspomniany wcześniej. Auto określam jako niebywale dobrze zachowane - oglądałem je dokładnie od spodu i nie było w ogóle korozji. Lakier w większości oryginalny, poza błotnikami, które były malowane. Przebieg licznikowy 36.000 km + zapewne ta 1-ka na początku. Wnętrze zachowało się w bardzo dobrym stanie, podsufitka jak nowa, komplet instrukcji i książek serwisowych. No i najważniejsze - oryginalna karta pojazdy prowadzona od nowości, a do tego - faktura zakupu z 1979 roku. W karcie pojazdu jestem wpisany jako 3 właściciel.

Ta Łada to fenomenalna kapsuła czasu. W bagażniku znajduje się wszystko co powinno - czyli duża torba z narzędziami i korbą rozruchową, mały "fiatowski" zestaw narzędzi, a nawet oryginalny radziecki zapas - jeszcze z tzw. "cyckami". Bardzo podoba mi się akcesoryjna drewniana gałka zmiany biegów z wbudowanym termometrem. W schowku przed pasażerem znalazłem dziś ciekawy suwenir z epoki - papier toaletowy - sądząc po wyglądzie etykiety co najmniej 30 letni.


Zdjęcia:

Wspaniały widok - zahibernowany samochód w bardzo dobrym stanie
A tu już mała sesja we Wrocławiu








Wspomniana srajtaśma. Czy u nas była taka za PRL-u? Chyba nie
W karcie pojazdu są wpisane wszystkie przeglądy od nowości!
Szkoda, że u nas te karty pojazdy weszły do użycia stosunkowo niedawno. W Czechach znasz całą historię zabytkowego auta - u nas jest pole do popisu dla handlarzy
Nie miałem jeszcze tak zdrowej Łady

Skrzynia trochę się poci, ale to pryszcz
Jeszcze nawet nie pościągałem pokrowców
Wszystko działa - nawet wskaźnik paliwa jest precyzyjny

O tym jak jeździ Jedyneczka napiszę osobno.



19 komentarzy:

  1. deam piękna ona jest! Gdybyś natknął się na jakąś ładną jedynkę albo 2102 (najlepiej) to dzwoń do każdej porze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładna, ładna. Kwestia budżetu tylko i będziemy szukać;) Mam nawet na oku czerwoną.

      Usuń
    2. Ładna. W PRLu nie widziałem tak ładnego egzemplarza. Bez rdzy?

      Usuń
    3. Może dlatego, że one nigdy nie były do nas oficjalnie sprowadzane, o ile mnie pamięć nie myli.

      Usuń
  2. Łada (choć nie koniecznie jedynka, mogłaby być trójka lub szóstka), moje marzenie od wielu lat, ale ze względu na sytuację i fundusze niestety póki co nie mogę sobie na nią pozwolić...

    Od spodu faktycznie wygląda bardzo dobrze, zastanawia mnie tylko lewy próg z przodu - brudny, jakieś ślady konserwacji, czy tam się konkretna dziura czai?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam już coś się dzieje, ale to detal. W końcu auto ma 37 lat.

      Usuń
  3. Ile taka Ładna łada kosztuje ? 10k pewnie wystarczy, mam rację?

    OdpowiedzUsuń
  4. Ci ludzie sowieccy to śliczne samochody robili, takie urocze, lekkie linie, ładne detale i proporcje, zupełnie jakby je gdzieś w jakimś południowym kraju związkowym projektowali. Pewnie na Krymie ;)
    Ech co by tu nie mówić- za komuny byłem jednak młodszy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostatnio miałem do czynienia z inną "kapsułą czasu", zdecydowanie mniejszego kalibru ale jednak. Otóż Passat B5, który przestał dokładnie 10 lat zamknięty w garażu. Przebieg 9800 km. Najbardziej niesamowite było to, że wsiadając do środka samochód pachniał nowością, jak w salonie VW.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A masz jakieś foty? Chętnie bym go zobaczył i to pomimo, że to tylko Passek.

      Usuń
    2. Wysłałem foty na Twój adres email.

      Usuń
  6. Jestem pod wielkim wrażeniem Twojego bloga.. Z pełną przyjemnością się tu wraca po nowe wpisy. A samo autko, cud :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki - mam dziś ciężki dzień, ale opinie jak Twoja od razu poprawiają humor:)

      Usuń
  7. Super wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń