Witam. Muszę przyznać, że
miałem bardzo różne wyobrażenia w sprawie tego co zobaczymy w Serbii. Na pewno nakładała się na to pamięć o stosunkowo niedawno zakończonej wojnie, a także to, że formalnie jest to państwo powstałe zaledwie 10 lat temu. Ale
nie zawiodłem się - Serbia to bardzo interesujący styk Zachodu i Wschodu. W wielkim skrócie -
jest tam fajnie, trochę dziwnie, tanio, a na ulicach jest cała masa starego
żelaza. Interesujący jest także styl jazdy tamtejszych kierowców. Podążając z Belgradu w kierunku
granicy z Czarnogórą dałem się wciągnąć w to jak jeżdżą miejscowi i przez dobre
50 km tempo naszej podróży (a także ilość wyprzedzeń) znacząco wzrosły. Byłem
pod wrażeniem gościa w pickupie Kia, który był w stanie dotrzymać kroku
Galantowi. Ograniczenia prędkości są tam czysto teoretyczne, jedzie się zasadniczo tyle na ile pozwala droga, choć ja zawsze wolałem mieć z przodu tzw. zająca. Długo będę też pamiętać rondo na placu Slavija w Belgradzie, na którym panuje TOTALNY chaos. Na rondzie łączy się 5 dużych arterii, przejeżdżają przez nie tramwaje w 3 kierunkach, trolejbusy w dwóch, kilka linii autobusowych i oczywiście tysiące samochodów. Co najciekawsze - nie ma tam żadnych znaków, pasów ruchu, ani tym bardziej świateł. Przejechałem je na pałę, zupełnie nie mając świadomości, że jak później
się dowiedziałem, jest to atrakcja turystyczna ze względu na swoją - dosyć dziką trzeba przyznać - specyfikę ruchu. Ludzie nie ogarniają jak to wszystko może
działać, a przy tym nie powodować zbyt wielu wypadków (my byliśmy bardzo blisko;). W kwestii starych samochodów - przeważają oczywiście te lokalnej produkcji, czyli wszelkie wcielenia Zastavy 101 produkowanej przez 37 lat (znanej na naszym ryku jako Zastava 1100), a także cała masa Zastav/Yugo Korali/Tempo. Ciekawe, że udało się wypatrzeć też dwa samochody polskiej produkcji. Z drugiej jednak strony to żałuję, że nie udało mi się trafić na żaden egzemplarz Florydy - nigdy nie widziałem tego auta na żywo. Choć szczerze powiedziawszy to bardzo łatwo takowy przeoczyć - ta Zastava wygląda zupełnie jak Citroen ZX.
Zdjęć wyszło trochę więcej niż tu widzicie - całość jest już dostępna TUTAJ
Pierwszy Koral wpadł mi w obiektyw tuż przed granicą |
Kiedy na autostradzie minąłem trzeciego z rzędu buraczkowego Yugo Korala to zacząłem już podejrzewać jakiś błąd w Matrixie... |
Taka oto wspaniała architektura wita nas w stolicy |
No to zaczynamy z Zastavami/Yugo Koralami/Tempo. Uprzedzam - będzie tego trochę |
To jeden z nowszych wypustów ZYKT, jak nazywam je zbiorczo - to Koral In |
Wpadło też coś charakterystycznego dla nadodrzańskiego i nadwiślanego krajobrazu |
Tuż obok gniła sobie taka Zastavka 750 |
Taki luksus w Belgradzie - skandal! No dobra - widziałem też jedno Ferrari i Astona |
Dwie najczęściej spotykane Zastavy obok siebie - Koral i Skala. Ewidentnie lubią ten buraczkowy kolor |
Golf od TAS to niemal lokalna produkcja (Sarajewo) |
No i kolejny polski akcent |
Ta mała i słodka garbuska stała tuż obok naszego apartmani |
A tu ewidentnie mieszkał jakiś miłośnik solidnego żelaza |
No bo dwie Cegły, a do tego dwa dosyć trwałe VW obok siebie nie mogły być przypadkiem |
Yugo Skala 55 C |
2103 |
Wtem! |
Tu jeszcze inna wersja - Zastava 128 Skala 55 C, czyli wersja sedan |
O dziwo to nie kolejny Koral, a Yugo Tempo. Czyli to samo niestety... |
Miła odmiana |
Serbowie parkują gdzie tylko się da |
To jedna z ostatnich wyprodukowanych Zastav - konkretnie to Koral In |
Najpierw Zastava, potem Yugo, a na koniec znowu Zastava. To przedstawiciel tego pierwszego okresu w nazewnictwie tego auta |
Fajnie wrośnięty Galant |
Niestety był już zajęty - poszliśmy spać gdzie indziej |
Takie widoki to ja lubię |
Citroen Acadiane był dosyć specyficznie zabezpieczony przed pojmaniem |
Z Punciakiem łączyła ich silna więź |
Wspaniały ten lifting |
760-tka z gazem była do wyrwania za 450 Euro |
O nie - znowu |
Tu ktoś kisił aż 3 Zastavy 750 |
A tu kolekcja była dużo większa i tym samym ciekawsza |
Takie widoki nie należą do rzadkości |
Zdjęć wyszło trochę więcej niż tu widzicie - całość jest już dostępna TUTAJ
Z tym combo Acadiane - Punto jest tak: we fiaciorze działa ręczny, w cytrynie jest iskra. Potwierdzone info :)
OdpowiedzUsuńZółte Gotham-Yugo poproszę.
OdpowiedzUsuńFiaty 125p również produkowali w Serbii (Jugosławia wówczas) jako Zastava PZ125. W ogóle w zakładach Zastavy to prawie każdy model Fiata produkowali na licencji, a nawet Iveco (Turbo Daily np. i starsze też występowały jako Zastava). Mało tego, do produkcji egipskiej odmiany Fiata 128 zwanego El-Nasr, wysyłane były nawet z Jugosławii całe zestawy montażowe od Zastavy 101/1100 właśnie.
OdpowiedzUsuń"Lordessex"
Jasne, acz ten na zdjęciach to "nasz" Fiat.
Usuńano właśnie, nie widzę Zastav dostawczych/ciężarowych (czai się coś na trzecim planie, ale nie ma pewności). Nie było?
UsuńZastavę dostawczą widziałem tylko kilka razy i mam jedno, albo dwa zdjęcia. Niemniej najpopularniejszą lekką ciężarówką są TAM-y. Z cięższych to FAP-y. Wszystko będzie, łącznie nawet z militariami. Na razie pokazałem tylko część materiałów:)
UsuńNo tak rzeczywiście, wyroby FSO też były do Jugosławii eksportowane. Ciekawe czym się różniła wersja wyprodukowana przez Zastavę od tej z FSO?
OdpowiedzUsuń"Lordessex"
Te Jugosłowiańskie Zastawy 125PZ miały zamiast naszego silnika silnik z Zastawy 1300 ..... w sumie taki sam jak nasz ale jednak tamtejszej produkcji
OdpowiedzUsuńLancia Delta w ładnym stanie, widać tamten klimat samochody znoszą zdecydowanie lepiej. Ilość najróżniejszych Zastav imponująca. Dwa lata temu jak byłem w Chorwacji, spotkałem raptem 2 lub 3. Jednak widać że Serbia jest mniej zamożna i więcej staroci jeszcze jeździ.
OdpowiedzUsuńI te jugosłowiańskie 125PZ chyba też miały inny most tylny, mniej wyjący o ile dobrze pamiętam?
OdpowiedzUsuńNo właśnie, już się zacząłem poważnie zastanawiać czemu nie ma żadnych TAM czy FAPów. Czy autobusy FAP nie były też przypadkiem w Polsce produkowane na licencji? W Sanoku?
"Lordessex"
Taki garbusek to jest po prostu coś pięknego, jak ja bym chciał mieć takie cudo w garażu.
OdpowiedzUsuńtransport pianin Warszawa
Ja na żywca widziałem Floryde i to w Polsce. Ktoś w okolicy miał w kolorze oczywiście bordo. Po kilku latach lakier dość sporo wypłowiał. Ja zresztą rozpatrywałem yugo koral jako pierwsze auto (oczywiście używane), ale ostatecznie kupiłem 106-tke.
OdpowiedzUsuńKupa fajnych samochodów, którymi spokojnie można pojeździć jeszcze przez parę lat po włożeniu w nie odrobiny pracy i środków finansowych. Szkoda, że w naszym kraju jest już tak niewiele starych pojazdów. Przypominają się stare czasy ...
OdpowiedzUsuń