Translate

piątek, 20 maja 2016

Zlot WSK 13.05.2016




Piątek trzynastego. Wiadomo – czarne koty, zakonnice na rowerze, baby z pustymi wiadrami, matura z chemii. W taki dzień nie może, a raczej nie powinno przydarzyć się nic dobrego. Samochodziarzowi tym bardziej. Co najwyżej nieszczelny wężyk paliwowy,  spalona kontrolka świateł drogowych, albo nawet kapeć. Czyżby?
Na spot organizowany przez Wrocławskie Spotkania Klasyków jechałem z duszą na ramieniu. Czarne chmury kłębiły się nad miastem Wrocław, w powietrzu czuć było atmosferę napięcia i grozy. Jak to w moich relacjach bywa, deszcz wisiał w powietrzu.
Administratorzy wybrali na spęd nietypową lokalizację, a mianowicie tereny po dawnej zajezdni autobusowej przy ul. Grabiszyńskiej. W razie ulewy – znikąd pomocy, tylko wszechobecna kostka brukowa oraz śmietniki przy każdej z kilkudziesięciu latarni. Nawet pod stacjonującego tam trupa Jelcza 043 trudno się wczołgać.
Wszystkie te obawy, majaki i halucynacje z niedożywienia, prysły jak choinkowa bombka, gdy tylko stawiłem się na miejscu spotkania. Ponad trzydzieści samochodów, a liczba ta z każdą minutą rosła. I to nie tylko Maluchy i Duże Fiaty. Bynajmniej, widok niektórych zgromadzonych wehikułów był dla mnie prawdziwym plaskaczem w ryj, i to w jak najbardziej pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Na miejscu stawił się kwiat wrocławskiego jaktajmerstwa, a z okolicznych bloków i kamienic ściągnęły wrotkarki, matki z dziećmi i emeryci. Każdy podziwiał, komentował, robił zdjęcia. I co ciekawe, mimo że po paru minutach od rozpoczęcia zaczęło padać, mało kto myślał opuszczać spot. Naraz znalazł się baldachim dla kilkunastu osób, w ruch poszły parasolki, w tym wielka, sklepowa, z logo firmy produkującej lody, a także... walizki. Reszta (w tym ja) przeczekiwała co większe fale wody, w swoich autach.
Trudno w tekście oddać emocje, napiszę tylko, że to był jeden z najlepszych spotów, na jakim byłem w życiu. Fajna atmosfera, fajne auta i heroiczna walka z niepogodą, sprawiły że ten dzień będę mile wspominał (już to robię :D). 
Pozdrowienia


Relację przygotował dla nas Piotrek. Ja w tym czasie spałem po pracy:D


Endemit na żółtych (Orion I)

Błagam, niech ktoś ściągnie te kołpaki!

Ściera z zacięciem

Zaraz lunie, ale nikt się tym specjalnie nie przejmuje. Prawidłowo!

Ło, panie! Klasyk!

Maluchowe pole

Ten sam rok produkcji, dwa różne podejścia do tematu sedana

Fajny A1; szkoda że ostatnio spotykam je głównie na imprezach

VAG-owie

Te dekielki... <3

Madzie z pazurem

Czarny Kant na czarnych. Oznaczył teren wodą z chłodnicy

Komu kilogram rdzy?

Dzień dobry, ja z ‘99

W tym momencie już leje. I co z tego? ;-)

Ja ci dam chemię! Wszystko ma być zdrowe, polskie, niskokaloryczne!!!

Chrabąszcz sposobi się na Ogórka

Kulaj się, deszczu

Park maszynowy „przetrzebiony” przez deszcz – niestety, ten Lanos to nie fotomontaż...

Czeluście Reanimacji

Spoko patent

Kończymy widokiem ogólnym na Królową Ostrego Dyżuru





1 komentarz:

  1. Krótko:
    - Sierra. MNIAM! one to chyba nawet jak wyjeżdżały z fabryki nie miały tak klarownych reflektorów.
    - rdza spod plandeki. Jak jakiś performęs, czy instalacja...
    - Była kiedyś w rodzinie jedna Nysa, z kilkoma zdarzyło mi się mieć do czynienia i faktycznie, każda miała założony zamek 'Yeti'. Cholera, jeździłbym!

    OdpowiedzUsuń