Nawet
nie będę udawać, że
mam obiektywny stosunek do tego
samochodu. Uwielbiam Hondy z przełomu lat 80. i 90. W tamtych czasach
dosłownie
każdy model Hondy był w jakimś stopniu fajny i nawet najtańszy z palety
Civic
ma masę zalet. Przypomnę, że we wspomnianym okresie mogliśmy sobie wejść
do salonu Hondy i kupić kultowego już CRXa 2G, omawianego Civica 4G w
kilku wersjach (m.in. Civica 4G Shuttle), orgazmiczną wręcz Hondę
Prelude 3G, Accorda 4G (w wersji sedan dwudrzwiowy/czterodrzwiowy lub
bardzo estetyczne kombi pod nazwą Aerodeck) czy w końcu Legenda
pierwszej generacji w wersji
sedan lub coupe. Jednym zdaniem - chciałbym mieć w garażu wszystkie te
samochody.
Honda
z najlepszego dla siebie okresu produkowała dopracowane stylistycznie
samochody z najlepszymi możliwymi proporcjami (czyli nisko i szeroko),
przyprawione dawką genialnej inżynierii, z silnikami typu
VTEC na czele. Przebiegi tych samochodów ograniczała jedynie korozja.
Elektryka była tak dopracowana, że po dziś dzień w zdecydowanej
większości samochodów z
tamtych lat wszystko działa jak należy. Podejście Hondy do tworzonych
przez siebie samochodów dobrze obrazuje jej stare hasło reklamowe -
"Najpierw człowiek, potem maszyna". Czuć to w radości, jaką daje prowadzenie tych aut
ale także w suchych faktach - w przypadku Accorda 4G inżynierowie
spędzili 2 lata nad zapewnieniem kierowcy możliwie jak najlepszych
wrażeń dźwiękowych. Było to doceniane przez kupujących - przypomnę, że
Accord był najlepiej sprzedającym się autem produkcji japońskiej w USA
przez 15 lat!
Omawiany Civic 4G (zwany przez dziewczynę Marka - Syfikiem) ma wszystkie
wymienione wcześniej zalety. Dla niewtajemniczonych –
Civic Żelazko nawet z najsłabszym, gaźnikowym silnikiem SOHC 1.3 o mocy
75KM daje ogromną frajdę z jazdy. Siedzimy nisko, mamy świetną
widoczność w każdym kierunku. W środku widzimy niebanalną deską
rozdzielczą wykończoną tak, że współczesne kompakty powinny spalić się
ze wstydu. Praktycznie wszystkie elementy wnętrza w zasięgu ręki są
wykonane z przyjemnego, miękkiego w dotyku materiału. Auto prowadzi się
coś jakby gokart (choć nie jest twarde), silnik z radością wkręca się na
obroty i ma przy tym bardzo fajny wygar - redukcje to czysta
przyjemność. Po przesiadce na inne auta czujemy, że coś nie jest tak, jak
być powinno. Odkrywamy, że siedzimy na stołku barowym, a nie czymś co
powinno nam zapewniać odpowiedni kontakt z maszyną i drogą.
Żelazko, które dziś poznamy, pomimo dosyć miernego stanu wizualnego, posiada jeszcze jedną zaletę Hond sprzed lat - jest bezawaryjne.
Żelazko, które dziś poznamy, pomimo dosyć miernego stanu wizualnego, posiada jeszcze jedną zaletę Hond sprzed lat - jest bezawaryjne.
W zakupie Hanki Marka miałem swój mały udział - mianowicie to ja go namówiłem:D
Dobra - zdjęcia, a potem kilka pytań do Marka.
Z tyłu widoczne ślady lekkiego dzwona, po którym to Syfik na siebie zarobił |
Klapka to pomocniczy hamulec aerodynamiczny. Wiele lat później ten sam patent zastosował McLaren w modelu SLR. Marek zastanawia się jeszcze nad montażem spadochronu |
Prawdziwy samuraj okrywa się nobliwą patyną |
No cóż - Hanka generuje takie przeciążenia boczne na zakrętach, że aż boczki dostają w dupę |
Oto i on - motur, któremu to auto zawdzięcza swój charakter. O dziwo, w ogóle nie żłopie oleju |
Rdza lubi Hondy, robacy też lubio |
Płynna stal - to od zasuwania - przód nadmiernie się nagrzewa |
Dodatkowa wentylacja tylnych |
Nawet Ferarka nie straszna Hance |
A i Rapid też ledwo dał radę |
1. Jak długo posiadasz Hankę i czemu akurat ona?
Hania jest ze mną od równo 4 miesięcy. Z racji przekazania mojego poprzedniego wehikułu tacie, potrzebowałem tymczasowego środku transportu. Szybko pojawiła się odpowiednia oferta, Hania była z Wrocławia oraz była tania, więc kupiłem ją jeszcze w dniu pojawienia się ogłoszenia.
2. Czy twoja Szwagierka rzeczywiście jest tak szybka,
jak ją tu maluję?
Porusza się dosyć żwawo, ciężko ocenić czy jest naprawdę szybka. Jest wystarczająco zrywna, żeby z uśmiechem na twarzy zostawiać w tyle bawarskie bolidy oznaczone cyframi 316 bądź 318 oraz golfiki w TDIku. Na ich usprawiedliwienie należy zaznaczyć, iż z góry ich specyfikacja skazuje ich na porażkę. Mam na myśli każdej maści dodatkowe kilogramy, przykładowo: spore ilości szpachli, modyfikacje zewnętrze nadwozia (które raczej nie sprawdzają się wbrew temu, co można by pomyśleć) i przede wszystkim pasażerowie, najczęściej w postaci czterech przedstawicieli szeleszczącej nacji, którzy znacznie dociążają pojazd.
3. Co uznajesz za jej największą wadę?
W postaci tak dopracowanego samochodu jakim
jest Civic IV ciężko jest mówić o wadach. Myślę, że minusy dotyczą jego
charakteru, jest prowokujący i uzależniający. To jeden z przedstawicieli
elitarnej grupy samochodów którymi chce się jeździć dla samej jazdy. Należy
przy tym zaznaczyć, że jest również jednym z najtańszych aut, które dają taką
radość. Patrząc na Hankę z perspektywy osoby, która nie jest uczuciowa wobec
takich samochodów, wadami na pewno są: mierne bezpieczeństwo, średni komfort
podróżowania w 4 osoby z bagażem, blachy podatne na biodegradację oraz coraz mniejsza
popularność tego modelu.
4. Co uznajesz za jej największa zaletę?
Zalety to czysta esencja Civica IV, pozwolę
sobie wymienić w punktach ich namiastkę:
- Został wyprodukowany w Japonii, ówczesna
mechanika wydaje się niezniszczalna, naprawdę można na nim polegać w tej
kwestii. Silnik nie ma problemów natury olejowej, nie słabnie, mimo wieku
zachował dużą moc. Dodatkowo przy wysokich obrotach dźwięki które z siebie
wydaje przypominają mikser, a mikser kojarzy się z czymś smacznym.
- Daję wielką radość z jazdy, posiada dobre
właściwości jezdne, jest niski, szeroki i przede wszystkim lekki.
- Zapewnia świetne warunki dla kierowcy,
bardzo dobra pozycja za kierownicą, siedzi się nisko i wygodnie, dużo miejsca z
przodu oraz wspaniała widoczność w każdą stronę.
- Bardzo dobrze wygląda z zewnątrz i
wewnątrz. O ile kwestia zewnętrzna bywa sprzeczna, to wnętrze według mnie jest
niezaprzeczalnie idealne. Wszystko jest na swoim miejscu, wszystko jest bardzo
proste, schludne i przejrzyste, wzór do naśladowania. Niestety Japończycy w
późniejszych latach postawili na brzydkie wnętrza, w których na kokpicie
występowała dziwna narośl.
- Jest tania w zakupie i eksploatacji.
- Jak już wcześniej wspomniałem budzi
skrajne emocje i posiada swój własny charakter czym wyróżnia się z tłumu.
Hania posiada oczywiście o wiele wiele
więcej plusów, powyżej wymieniłem chyba te najistotniejsze.
5. Co Cie w niej najbardziej wkurwia?
To jest dosyć trudne pytanie, naprawdę nic
związanego z moim autem mi teraz nie przychodzi do głowy. Chociaż jest coś co
mnie wkurwia, dotyczy to pośrednio Hani i jej pobratymców. Chodzi mi o
posiadaczy różnej maści Civików, CRX-ów oraz Pralek, którzy na siłę chcą by ich
samochód przypominał gówno. Całe ich przedsięwzięcie, które ma niezaprzeczalnie
na celu zrujnowanie tych niebawem klasycznych samochodów po prostu mnie
wkurwia. Nie mówię tutaj o Civikach V i VI, Del Solach i Pralkach IV, bo dla
nich nie ma ratunku. Chciałbym, aby Hondy wyprodukowane do 1991 roku nie były
skażone wieś-tuningiem, ale wiadomo, że to jest praktycznie nieuniknione.
6. Na co byś ją zamienił?
Zamieniłbym ją na taką samą w nadwoziu sedan z mocniejszym silnikiem, co planuje zrobić w przyszłości. Poza tym w grę wchodzą inne Hondziawki z tamtych lat. Marzeniem byłby sedan z silnikiem B16A bądź B16A1 1.6 160/150 km z Vtec. Chętnie również zamieniłbym ją na worek z duża ilością gotówki, aby kupować więcej takiego oraz podobnego dobra, żeby ratować biedne samochody przed „tunerami”.
7. Jakie masz plany związane z tym samochodem, oprócz
tzw. ustawki?
Tak jak pisałem wcześniej poszukuję ciekawej sedanowej alternatywy, zobaczymy co się pojawi. Jestem bardzo zadowolony z mojej Hanki, jest bardzo poczciwa. Planuje nią jeździć do czasu znalezienia nowego pojazdu. Nie jestem pewny jej przyszłego losu, ale to nie jest zmartwienie na tą chwilę, teraz należy się tylko cieszyć z posiadania tego wspaniałego auta.
Pozdrowienia dla wszystkich fanów szrociaków :)
Jeszcze do ciekawych Hond z tamtego okresu dorzuciłbym Concerto - fajny, a niedoceniany samochód.
OdpowiedzUsuńA opisywane auto fajne, ale zgnite mocno. Zamiast B16 przydałaby się wizyta u blacharza. Żeby z mocniejszym silnikiem przód nie odjechał sam ;)
Jak pisałem w wywiadzie, marzeniem jest sedan z B16 (najlepiej w wersji 4x4), nie wyposażenie mojego syfika w ten silnik :) Co do Concerto, rzeczywiście model ten jest niedoceniany, ale ma to również swoje plusy - nigdy nie widziałem Concerto na glebie, ze stickerbombem i "dodatkami" JDM :)
UsuńNo właśnie Concerto jako chyba jedyne w ogóle do mnie nie przemawia. Nudnawe jest stylistycznie, chyba o to chodzi. Silniki - czy nie tam była sławetna seria K, znana potem z Roverów?
UsuńNie, tam były porządne silniki Hondy (D15 i D16). Kolega ma już drugie Concerto (do tego jego brat jeździ kolejnym) - D16A9 (1.6 130KM), klima, elektryczne szyby, lusterka, szyberdach - one na prawdę miały dobre wyposażenie. Kupione za 2500 zł i psuje się mało. No, rdza je bierze, ale auto na prawdę dobrze jeździ - od mojego Civika dostaje w teście przyspieszenia niewiele.
UsuńHonda, Honda - lepiej jeżdzi ,niż wygląda ...
OdpowiedzUsuńStara Honda - zajebiście jeździ, jeszcze lepiej wygląda. O ile wcześniej nie zeżre jej rdza.
UsuńO, wreszcie coś co ma bardziej schrupane błotniki niż Madzia!
OdpowiedzUsuńFajność, niech śmiga zdrowo.
Bardzo fajna civic, tylko no właśnie troszkę zgnita, pasowała by jakaś wizyta u blacharza
OdpowiedzUsuńCi robacy to oczywiście żart?
OdpowiedzUsuńTak - to coś z drzew leciało.
Usuń