Translate

niedziela, 6 kwietnia 2014

PRAWDZIWY SZWAJCAR: Bristol 411 Series VI



Na początek wiadomości parafialne - rozpoczynamy nową serię. Od jakiegoś czasu miałem mały problem z autami, które były zbyt ładne jak na kategorię Prawdziwej Patyny - stąd też od dzisiaj wprowadzam nową kategorię o wzmiankowanej wyżej nazwie. Jak już ona sama wskazuje, będę tam pokazywał starocie w niezłym wizualnym stanie, które zdecydowanie zasługują na oddzielny opis.
A teraz wracamy do meritum. Mam tu takiego jednego co się idealnie nada do tego cyklu. Co się Wam motoryzacyjnie najbardziej kojarzy z miastem Bristol? Oczywiście samochody osobowe marki Bristol - taka powinna być odpowiedź. Nareszcie trafiłem na jednego z nich!


Bristol to marka, która oprócz samochodów użytkowych trzaskała wyłącznie obrzydliwie luksusowe samochody coupe z bardzo długą maską, jak i bardzo bogatym wyposażeniem. Jej modeli dziś już nikt nie rozróżnia, bo każdy z grubsza wyglądał tak samo. Ciekawostką jest, że Bristol to jedna z ostatnich, jak nie ostatnia, niezależna, brytyjska firma motoryzacyjna z tak długoletnią historią wciąż produkująca samochody.
Model 411, produkowany w latach 1969-1976, był kolejnym w historii tej marki w którym instalowano silniki pochodzące od Chryslera. Dodam, że nie byle jakie bo chodzi o big blocka V8 B serii o pojemnościach od 6.3 do 6.5.
Prezentowany tu model to ostatnia mutacja 411tki - seria VI z nowym silnikiem V8 o pojemności 5,7 i mocy około 400KM już na wielopunktowym wtrysku, elektronicznym zapłonie itd. Zasadniczo to seria V ale doposażona we wszystkie nowoczesne bajery - czyli mamy do czynienia z neoklasykiem. Stąd te wielkie tarcze hamulcowe, większe tylne lampy czy duże, współczesne felgi aluminiowe. 





Taka luksusowa fura a tylne lampy to żywcem z Nysy zdjęte

Z tego co wiem to ciągle można jeszcze kupić takiego Bristola za jedyne 128.500 Funtów (w podstawowej wersji). 411tka to ekstremalnie rzadki samochód - zmontowano zaledwie 287 sztuk serii od I do V. Nie mam danych ile wypuścili zmodernizowanej serii VI ale podejrzewam, że to około kilkunastu sztuk.
Link do strony Bristol cars 
Ciekawy artykuł o tym modelu z magazynu Octane - link 

Tak prezentuje się logo Bristola


7 komentarzy:

  1. No nie wiem...niby wagon forsy za niby luksusowy pojazd...z drugiej wygląda jakoś tak...garażowo. Przód typowo brytyjski "gdzieś to już było", kabina i tył jakby C&G z Poldolota próbowali Rollsa zrobić, i te tylne lampy. Wnętrze też przypomina raczej schyłkowe pomysły inżynierów realizowane w limuzynach ZIL...ambiwalencja stosowana :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiąc bez ogródek - to auto nie należy do ładnych. Pewnie też dlatego nie sprzedawało się to zbyt dobrze.

      Usuń
  2. heh, pamiętam, jak zaszedłem do sklepu z modelami w Bristolu i zapytałem, czy mają jakiś model auta marki Bristol. Sprzedawca powiedział, że tych aut nawet na ulicy nie widzą, a co dopiero żeby jeszcze modele robili. Oraz, że robi je prawdopodobnie jakiś jeden facet w szopie i tyle :) A jednak po ulicy jeździ :) Gratulacje znaleziska!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bryła całkiem ładna trzeba przyznać ale te lampy przednie i tylne oraz maska przód to jakieś nieporozumienie. Środek przypomina rollsa z lat 60 a to przecież o wiele młodsze auto, i te agrotuningowe wydechy tylne, żenada za te pieniądze to można mieć prawie każdego klasyka a nie takie g.wno.

    OdpowiedzUsuń
  4. Konkret fura, nie jest może ładna w takim klasycznym sensie, ale na pewno charakterna. Trudno żeby podobał się tym, co wybierają Ople :) Osobiście wolę model Blenheim - ależ to jest 100% brita w brytolu. Oj, woziłbym się aż do całkowitego końca mojego lub auta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i Blehheim ma wyższą prędkość maksymalną - 428 km/h - więc zdecydowanie wygrywa.

      Usuń
    2. Tja, zapomniałem zaznaczyć, że chodzi o wersję nielotną...

      Usuń