Jak
zwykle codziennie rano w okolicach godziny 12 przeglądam
sobie dział samochodów zabytkowych na allegro i bach - trafiłem na ofertę
Mercedesa
W124 zarejestrowanego na tzw. żółte blachy. Niby nic takiego szczególnego bo na takową
opcyję Balerony łapią się już od dobrych kilku lat (konkretnie to roczniki 1984-1989) w tym właśnie ten prezentowany tu egzemplarz pochodzący z 1987 roku. Z jednej strony oczywiście, w pewnym stopniu, cieszę się z
tego faktu, bo to widoczne potwierdzenie, że bolid którym sam się
poruszam nosi już znamiona samochodu zabytkowego. Z drugiej jednak strony nachodzą mnie pewne myśli i podążające za nimi obawy...
Z
Grubasem jest tak, że ma
dobrą opinię. Dobrą to nawet mało powiedziane - ma opinię samochodu nie
do
zdarcia i faktycznie są istotne przesłanki ku takiemu twierdzeniu.
Niemniej
wszystko ma swoje granice i dużo osób zdaje się nie pamiętać o tym, że
czas nie stoi w miejscu. Obserwuję
często w różnych miejscach taką oto sytuację - ktoś kupuje sobie W124
bardzo zachęcony jego pozytywnymi
opiniami w internecie czy też wśród znajomych - rzecz jasna dodatkowo kupuje okaz poniżej średniej wartości
rynkowej, po czym śmiga nim sobie początkowo bardzo szczęśliwy. Przy
okazji zupełnie nic w niego nie inwestuje (pomijając tzw. dres pakiet -
czyli bum bum czy tuning optyczny) albo inwestuje tylko jak coś jest
już tak skopane, że zupełnie nie da się jechać, reprezentując typową
postawę – przecież te Mercedesy się nie psują to PO CO coś w nich robić.
Po
jakimś czasie, jak łatwo przewidzieć, taki Merol w końcu zawodzi (choćby
z powodu
zmęczenia materiałowego danego podzespołu) a jego dotychczasowy
użytkownik użala się na forach, że jednak Balerony to gófno i jaki to on
jest biedny, oszukali go ludzie, świat jest nikczemny a ludzie do cna zepsuci.
Tym sposobem opinia Grubasa idzie trochę w dół ale co istotniejsze – przez taką
bezmyślną postawę te auta są bezlitośnie zajeżdżane w trzy - jak nie
cztery - dupy.
Do czego zmierzam? Teraz przykładowi Cytryn i Gumiak (znani z łam złomnika)
będą mieli kolejny powód by jeszcze bardziej zajechać swojego
W124. Czyż to wprost nie wymarzona dla nich sytuacja? Jak nie trzeba robić przeglądu to po co w ogóle dbać o taki
samochód? A może zgarnie się jeszcze większe odszkodowanie w razie
jakiegoś lewego dzwona? Przecież to zabytek, tego nie naprawisz po
kosztach. Naturalnie w przypadku diesla będą radośnie lać czerwonkę i
ciesząc ryła ze swojego sprytu wozić dupska prestiżowym zabytkiem. Czy
to zbyt pesymistyczny scenariusz? I don't think so.
Celnie, na temat i w punkt, ale to się już dzieje. Jako dowód - rosnąca liczba wrostów, wynikająca w dużej mierze (jak sądzę) z przeszacowania. Kupił C&G/gimbaza/dres (niepotrz. skreślić) Balerona w max budżecie, to później na naprawy nie mają...smutne.
OdpowiedzUsuńNiektóre części są już dostępne w zasadzie tylko w ASO i - zwłaszcza w przypadku C124 czy A124 - nie kosztują one mało. Zresztą ja też ostatnio dzwoniłem w sprawie zwykłej przepustnicy do mojego i jak usłyszałem cenę to spadłem z krzesła - 4200zł.
UsuńWłaśnie. Z drugiej jednak strony - części SĄ i są wszystkie. Z tego co wiem, nie ma problemu z dostaniem części do MB wyprodukowanych już od lat 30-tych!!! Oczywiście ceny inne, i zajmuje się tym "Oldtimer Mercedes", i w Polsce to sobie możesz pomarzyć (choć ja mam blisko do Berlina, więc jakby co...), bo "w katalogu nie ma".
UsuńAle są.
I dlatego trzeba dbać!!
Części są ale wiesz gdzie mają to Cytryny i Gumiaki;) Dlatego to nic nie zmienia w tej kwestii, zwłaszcza przy tych cenach i tym podejściu ludzi do W124, o którym piszę.
UsuńKwadratura koła. Albo dbać jak się da (jak się ma), albo czekać jak przyroda/rynek sam się zweryfikuje i W124 przejdzie wszystkie etapy...a później, za kilka lat zostanie przyszłym właścicielom-pasjonatom odgrzybianie, oddrutowanie i odcebulowanie...
UsuńDramatyzujecie Qropatwa. Żółte blachy to niby wymówka zeby przy aucie nic nie robić? toz polski przegląd to nie shaken, i na białych się przejdzie, może trochę drożej wyjdzie. A ze części drogie? cieszcie się ze w ogóle dostępne!
OdpowiedzUsuńOby;)
UsuńZ W123 było dokładnie to samo. W124 jeszcze ma przed sobą etap ślubowozu: róż, biel, tandeta
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, ze Balerony nie załapią się już na ten etap. W końcu nie maja tylu chromów co W123 i jakoś nie mają chyba tego ślubnego pierwiastka w sobie na szczęście:)
UsuńNajlepszy komentarz do tego posta, dobitnie pokazujący czego się obawiam:
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/photo.php?fbid=794054380607066&set=o.327630380698870&type=1&theater