W końcu się udało! Muszę szczerze
przyznać, że wycieczka do najbardziej meśkowego z meśkowych miejsc na świecie od
zawsze leżała w sferze moich tzw. małych marzeń. Nie zawiodłem się ani trochę. Mercedes-Benz Welt w Stuttgarcie (Untertürkheim) to zdecydowanie jedno z tych niewielu
miejsc dla których warto pokonać setki kilometrów – z Wrocławia jest to około
800 kilometrów. Wszystko jest tam imponujące, poczynając od architektury samego
budynku, poprzez jego wnętrze, kończąc oczywiście na meśkowych skarbach w środku.
Robiąc relację z takiego
miejsca ma się zawsze jeden podstawowy problem. Nie można pokazać wszystkiego z
racji obfitości eksponatów - chcąc, nie chcąc trzeba coś odrzucić – a nie jest
to zbyt łatwe. Stąd też przygotowanie materiałów zajęło mi sporo czasu, no i podzieliłem je na kilka części.
Wycieczkę zaczęliśmy bardzo wczesnym rankiem wyjeżdżając z pobliskiego Frankfurtu:
Po drodze ostentacyjnie
przejechaliśmy koło muzeum Porsche - w końcu trzeba przecież zacząć od
rzeczy ważniejszych. Po krótkiej chwili zza horyzontu wyłoniła się charakterystyczna,
srebrna bryła muzeum MB.
Szybko znaleźliśmy wolne miejsce postojowe na pobliskim parkingu, na którym stały głównie Merole w tym jeszcze testowy, świeżutki GLA.
Kiedy już przestałem płakać ze szczęścia na widok stojącego przed nami muzeum ruszyliśmy do jego przepastnego wnętrza.
Pierwszym co najbardziej uderza to olbrzymi hol o wysokości niemal całego budynku na którego szczycie widać podwieszony samolot z lat 20. ubiegłego wieku. Zwiedzanie zaczyna się zawsze od wpakowania się do małej retrofuturystycznej windy, która wiezie nas na najwyższe piętro muzeum, gdzie stoją najstarsze samochody konstrukcji jeszcze Karla Benza i Gottlieba Daimlera.
Kontynuujemy wycieczkę schodząc stopniowo w dół po dwóch przenikających się spiralach i obserwujemy auta z coraz to nowszych czasów. Kończymy na poziomie minus jeden, gdzie możemy zobaczyć jak prawdopodobnie będzie wyglądać przyszłość stuttgarckiej marki. Bardzo podobał mi się ten ściśle określony, uporządkowany tryb zwiedzania, co nie jest regułą w takich miejscach.
Pewnym wyjątkiem jest poziom 0 (w pobliżu kas), gdzie od razu dostajemy mocno po gębie m.in. wspaniałym Mercedesem C111 z 1970 roku. I nie musimy za to nic płacić.
|
Fajne były te platformy, na których prezentowano poszczególne samochody |
|
Ten kształt do dziś jest świeży a zarazem stanowi dowód na to, że nie tylko Makaroniarze potrafią narysować świetnie wyglądające superauto |
|
Samochód ten jest jednym z kilku prototypów zbudowanych na potrzeby programu badawczego, w którym MB testował możliwości rozwoju silników Wankla. Ten konkretny egzemplarz legitymuje się mocą 350 KM osiąganą z silnika o pojemności zaledwie 2,4 litra |
Tuż koło C111 na ścianie wisiały rekordowe samochody Mercedesa:
Mercedes Weltrekordwagen
T80 z 1939 roku. 44 litry pojemności i 3000 KM. Auto zaprojektowane przez
Ferdynanda Porsche miało teoretycznie osiągnąć prędkość 600km/h ale wybuch
wojny przerwał te ambitne plany. Ogrom i kształt tego samochodu był po prostu
obezwładniający:
Tuż za T80 widzimy Mercedesa Zwolfzylinder Rekordwagena W125, którym Rudolf Caracciola w 1938 roku osiągnął prędkość 432,7 km/h na autostradzie z Frankfurtu do Darmstad. Warto dodać, że jest to do dziś niepobity rekord prędkości na drodze publicznej.
Kolejne C111, tylko z 3 litrowym dieslem pod maską:
|
Mercedes-Benz C111-III Diesel-Rekordwagen (1978 rok) |
To ostatnie to wszyscy chyba wiedzą:
Pierwszym
"pojazdem" jaki można zobaczyć po wjechaniu na najwyższe piętro
budynku jest taki oto środek lokomocji:
|
Karl Benz, Gottlieb Daimler i Wilhelm Maybach - to głównie dzięki tym ziomusiom możemy podziwiać tak dobrą miejscówkę |
Następnie przechodzimy do
sali Pionierów Motoryzacji, w której możemy zobaczyć pojazdy z lat 1886-1900.
Królewskie miejsce zajmuje tu konstrukcja dosyć dumnie określona mianem pierwszego
samochodu świata z silnikiem spalinowym. Mowa oczywiście o tzw. Benz
Patent-Motorwagenie z 1886 roku:
|
Samochód nie zachował się do dzisiejszych czasów - tu widzimy jego wierną replikę |
|
Zachował się za to oryginalny rysunek patentowy owego pojazdu |
|
Tu z kolei możemy podziwiać pojazd określany mianem pierwszego czterokołowego samochodu spalinowego na świecie ( Benz Motorkutsche z 1886 roku) |
|
Daimler Reitwagen z 1885 roku |
Sala z pojazdami z lat 1900-1914:
A to auto bardzo
interesujące, gdyż jest to oficjalnie najstarszy znany, zachowany do
dzisiejszych czasów Mercedes (Simplex 40PS 1902 roku). Najstarszy Mercedes w
Polsce nie jest dużo starszy i pochodzi z 1910 roku (Mercedes 10/20HP Posen należący do Józefa Kołoczka
z Rybnika).
|
Szprycha na szerokim kapciu - to do dziś najlepsza recepta na dobre koło |
|
Fury, silniki, samoloty, rowery, dzikie węże |
Kolejna sala to lata 1914-1945:
|
Na pierwszym palnie 10/40PS Sport-Zweisitzer z 1923 roku, za nim 26/120/180PS Typ S Tourenwagen z 1928 roku |
|
27/170/225PS Typ SSK Sport-Zweisitzer z 1928 roku. Jeden z zaledwie 35 wyprodukowanych egzemplarzy |
|
Jak wskazuje nazwa moc po doładowaniu wynosiła zabójcze 225 KM - sporo jak na tamte czasy |
Tuż obok stało auto, które było niekwestionowanym
królem tej ekspozycji i bardzo skutecznie skradało większość spojrzeń:
|
Zachwycający Mercedes-Benz 500K Spezial-Roadster z 1936 roku |
|
Nazwa K w nazwie modelu pochodzi oczywiście od mechanicznego kompresora, który znajduje się na pokładzie i chwilowo zwiększa moc 5 litrowej jednostki ze 100 do 160 KM |
|
W swoich czasach ten samochód należał do ścisłej czołówki najdroższych i najbardziej ekskluzywnych europejskich aut |
|
|
To konkretne nadwozie było jednym z 8 do wyboru |
|
Łącznie wyprodukowano zaledwie 342 sztuki wszystkich wersji |
|
Dziś jest to bardzo drogie i poszukiwane auto kolekcjonerskie. Patrząc na te wszystkie detale nie trudno zgadnąć czemu |
|
Niedaleko 500K stał podobny model ale z zupełnie innym nadwoziem |
|
Mercedes 540K Cabriolet B z 1937 roku. Jeszcze większa pojemność i jeszcze większa moc, która sięgała aż 180KM. Ta wersja nadwozia była najbardziej popularną |
|
Luksusowy Mercedes-Benz 770 z 1937 roku |
|
Mercedes 260D Pullman-Limousine z 1938 roku. Podobno to pierwszy na świecie masowo produkowany samochód osobowy z silnikiem diesla, często użytkowany na ówczesnych taksówkach. Jak nic wychodzi, że to przodek Beczki i Balerona w dieslu |
|
MB Lo2000 Diesel Pritschenwagen z 1932 roku - pierwsza lekka ciężarówka świata z dieslem pod maską. Pewnie stad ten wielki napis na chłodnicy |
Kolejna sala, którą to
możemy zobaczyć na poniższym zdjęciu zawierała samochody za lat 1945-1960 i
było w niej tyle skarbów, że zupełnie nie można było się zdecydować na co
patrzeć.
|
Nie było to najdroższe czy najrzadsze auto z tej ekspozycji ale to właśnie ono przypadło mi najbardziej do gustu |
|
Olśniewający Mercedes 300S Cabriolet A z 1954 roku |
|
Tego auta nie trzeba przedstawiać chyba nikomu - MB 300SL z 1955 roku |
|
Widoczna w tle rama przestrzenna tego samochodu (dzięki której zawdzięcza ono swoje otwierane go góry drzwi) ważyła zaledwie 50 kg! |
|
MB 300SL Roadster (1966 rok) |
|
Z 1955 roku pochodziło także to cudo, czyli MB 300SLR Uhlenhaut-Coupe. W skrócie to zamknięta wersja wyścigowego 300SLR |
|
To jedna z zaledwie dwóch wyprodukowanych sztuk. Zakładam, że gdyby była na sprzedaż to bez problemu osiągnęła by cenę pozwalającą nazwać to auto jednym z najdroższych na świecie |
|
Auto było projektowane z myślą o nadchodzącym nowym sezonie (1956) ale pod koniec 1955 roku Mercedes wycofał się z wyścigów, wobec czego auto nigdy nie brało udziału w żadnym |
|
Nazwa jest upamiętnieniem osoby, która miała wielki wpływ na rozwój sportowych Mercedesów z tamtych lat, czyli Rudolfa Uhlenhauta. Dodatkowo była to jego osobista "służbówka":D |
|
Sportowe modele odważnie zestawiono z jednym czysto użytkowym modelem - Mercedesem LK 338 Kipper (1960 rok)... |
|
...a także jednym reprezentacyjnym, czyli 300tką z 1952 roku tzw. Adenauerem |
|
Na tle swoich wspaniałych współbraci z epoki 180tka (W120 -"Ponton") z 1955 roku prezentowała się nadzwyczaj skromnie |
Na razie to tyle, niedługo zobaczymy drugą część relacji z muzeum w której znajdą się samochody Mercedesa, które można jeszcze zobaczyć na ulicach. Ze względu na ilość materiałów planuję zrobić jeszcze jeden dodatkowy post, w którym zaprezentuję osobno sportowe Mercedesy, oczywiście ze Srebrnymi Strzałami na czele.
Jeśli ktoś byłby zauroczony jakimś konkretnym egzemplarzem z tego postu to mogę zrobić o nim kiedyś dodatkowy wpis.
Kolejne części relacji znajdziecie po kliknięciu na odpowiedni odnośnik:
[cz.2]
[cz.3]
Wow!! Ale kolega od......ł reportaż! Mniam mniam, palce lizać. Pozdrawiam i zbierając szczękę z podłogi zazdroszczę.
OdpowiedzUsuńbłagam... mówimy "owego pojazdu". Ogólnie, żeby nie było, że tylko się czepiam, bardzo fajnie się Twoje zdjęcia ogląda, a ta relacja (obie jej części) wygląda na to, że przyciągnęła mnie na powrót do Twojej strony (bloga? jak zwał tak zwał) ;) Z czasem widzę coraz mniej kopiowania sprawdzonych pomysłów, od Złomnika, coraz więcej własnych pomysłów. A do tego coraz lepsza ich realizacja - tak trzymać!
OdpowiedzUsuńByk poprawiony - w przypadku takich maxi relacji zawsze znajdzie się jakiś. Dzięki za zwrócenie uwagi i za komplementy, będę się starał trzymać poziom owego:) bloga.
UsuńCo do drugiej części komentarza to nie mogę się w pełni zgodzić z tym co piszesz. Robię tego bloga na absolutnie swój sposób, opisując rzeczy tak jak je subiektywnie widzę. Niektóre rzeczy oczywiście mogą wydawać się podobne ale tak to już jest w internecie i nie tylko - wiele rzeczy już istnieje, nie wymyślisz ich na nowo. To, że ktoś gra bluesa nie znaczy automatycznie, że kopiuje od Muddy Waters'a. Albo, że jak ktoś pisze o autach w żartobliwym tonie to kopiuje od Clarksona. Miejmy tego świadomość. W kulturze wiele rzeczy współistnieje. Nikt nie ma monopolu na określony punkt widzenia, czy daną tematykę.
Chodzi mi o to, że szkielet bloga (zaczynając od nazwy, przez nazwy i typy działów, po sposób pisania) był na początku bardzo podobny do złomnikowego - co samo w sobie nie jest w sumie niczym złym, bo dobre rozwiązania się kopiuje i jest to całkiem naturalne. Tyle że początkowo mnie to strasznie raziło, wyglądało trochę na "złomnikowość na siłę". Ale widzę, że z biegiem czasu coraz więcej wprowadzasz własnych patentów i coraz bardziej wypracowyjesz swój styl - tak trzymać! Ważne jest, żeby iść do przodu, a tu postęp jest, co mnie zresztą bardzo cieszy, szczególnie że dobry miks z mojego rodzinnego Wrocławia zawsze chętnie łyknę :)
UsuńOK. Oj materiałów z Wrocławia to jest trochę, tylko nie mam kiedy tego wszystkiego zrobić i wrzucić w jakiejś fajnej formie.
UsuńEch, te czasy, gdy reprezentacyjna limuzyna mogła być czerwona i nikt się nie dziwił ;-)
OdpowiedzUsuńDokładnie! A sportowe fury srebrne!
UsuńZ resztą, kojarzę jakiś program chyba na Discovery, w którym pracownik muzeum udowadniał, że wszystkie eksponaty są jeżdżące - po prostu wziął i odpalił wehikuł z początku XX wieku...
Sportowe nie sportowe srebrny = czerstwy :P
UsuńOgólnie to tak ale nie wyobrażam sobie innego koloru równie dobrze pasującego do takich bolidów. Srebrny jest jakiś taki "techniczny" i zaawansowany w stosunku do zwykłych lakierów. Płynna stal;) pasuje do Srebrnych Strzał jak ulał.
UsuńDla każdego fana motoryzacji wizyta w Mercedesie muzeum powinna być obowiązkowa :)
OdpowiedzUsuńMB 300SLR może naprawdę zachwycić, kolor wyjątkowy.
OdpowiedzUsuń