Witam. Rozpoczynam nowy cykl, zatytułowany Wywiad ze Złombiakiem. Jaka
jest idea niniejszego cyklu? Otóż, jak mniemam czasem nawet największy motozjeb
ma ochotę rzucić okiem na coś innego niż przegląd zdjęć dziwnych fur na ulicy.
W każdym odcinku będziemy zatem poznawać szroty używane do jazdy na codzień i
ich wesołych właścicieli. Pierwszy odcinek cyklu zaszczyci mój dobry znajomy -
Ameba i jego wspaniały oliwkowy Warczybęd - także mój znajomy. Ów pojazd
należał bowiem kiedyś do mnie (dosyć krótko) i drogą sprzedaży przekazałem go
koledze Amebie. Fakt, że jeszcze się do mnie odzywa wskazuje, że auto chyba nie
było w aż tak złym stanie jak mogłoby się wydawać... Oto i Oni, oboje wydają się jakby uśmiechać do zdjęcia.
Dobra, koniec
tego pierdo, znaczy się wprowadzenia. Czas na MIĘSO. Fura jak widać
jest stosunkowo zadbana, posiada tylko nieliczne ogniska korozji i taśmy
klejącej. CZEK DYS BICZYZ:
Kiedyś jakiś nadpobudliwy diagnosta zagroził, że zabierze
dowód rejestracyjny auta za rzekomo mocno skorodowany wąs. Że pasażerka rzekomo
mogła nawet wypaść przez podłogę. O co kaman? Nie wiem, mniejsza z tym.
Jak widać na powyższych zdjęciach enerdowcy inżynierowie wykazali się przyszłościowym i jak najbardziej proekologicznym myśleniem zgodnym z wytycznymi UE. Tapicerka jest w pełni biodegradowalna. Zasadniczo podobne rzeczy można powiedzieć o blasze tegoż bolidu.
Było by jeszcze gorzej ale na szczęście z odsieczą przyszła szarosrebrna wzmacniana taśma klejąca, która wbrew UE trzyma ten samochód w całości.
Właściciel wykazał się także bardziej kreatywnym wykorzystaniem taśmy. Oprócz tzw. SPB (szybkie prace blacharskie) taśma znalazła zastosowanie przy naprawie zamków. No rispekt, rispekt, niemniej przypomnę, że MakGajwer w którymś odcinku ulepił z takiej taśmy samolot po czym nim odleciał.
Współcześni projektanci samochodów mogli by się wiele nauczyć od enerdowskich konstruktorów. Nawet tak wysoki amigo, jakiego widzicie na zdjęciu mieści się z powodzeniem na miejscach z tyłu.
Pozwoliłem
też sobie zadać kilka podstawowych pytań użytkownikowi tak wiekowego wehikułu.
Tomek, co Cie w nim najbardziej
denerwuje?
-Jest
tego trochę. Przede wszystkim permanentna nieszczelność układu wydechowego.
Rzecz z którą walczyłem ale przegrałem i odpuściłem. W trakcie jazdy nie ma
problemu, ale w lecie w korku robi się nieciekawie. Ja się przyzwyczaiłem do
zapachu dwusuwa, pasażerowie niekoniecznie.
Tomku,
a co Cię w nim najbardziej wkurwia?
Wrukwia
czyli bardziej niż denerwuje? Ok. Zdecydowanie sporadyczne problemy z
odpalaniem przy rozgrzanym silniku. Odpalenie tego wehikułu wymaga nici
porozumienia się z jego kaprysami i bez przynajmniej małego doświadczenia
zazwyczaj kończy się zalaniem silnika. Były dwie sytuacje w których miałem
ochotę wysiąść i porzucić Wartburga na drodze - kiedy zgasł na środku jednego z
większych skrzyżowań Wrocławia – pl. Grunwaldzkim. Zgasł w sumie nie wiadomo
dlaczego, odpalić nie chciał, zatamowałem ruch we wszystkich 4rech kierunkach
włącznie z tramwajami. Ostatecznie bardziej wkurwieni byli inni kierowcy niż ja. Drugi
zgon to estakada placu Społecznym, oczywiście w korku, oczywiście pod górę. Na
szczęście jakoś zagadał i pojechał. Wtedy myślałem, że dostanę porządny
wriepdol od złych panów z Tuarega który stał za mną.
Dobra,
jakie są jego zalety, w końcu jakieś muszą być?
Heheh
oczywiście, że są. Jest tani w zakupie, prosty i tani w naprawach. Psuje się co
prawda dosyć często ale wynika to z ogólnego stanu a przy tym można naprawić go
przy użyciu płaskiego śrubokręta i zestawów kluczy płaskich i nasadowych.
Największa
zaleta to wbrew pozorom (silnik 1,0) dynamika. Na I i II biegu pali gumę jak
złoto, przyspieszenia pozwalają na sprawną jazdę we współczesnym ruchu
miejskim. Problemy zaczynają się przy wyższych prędkościach, wtedy daje o sobie
znać wysoko położony punkt ciężkości i miękkie zawieszenie. Rekord prędkości
to licznikowe ponad 140km/h na autostradzie ale nie zamierzam próbować go
pobić...
Jak
wygląda sprawa z częściami zamiennymi, da się jeszcze co nieco do niego
zakupić?
Sytuacja
z częściami jest niezła. Większość części można znaleźć na allegro lub są dostępne
jako współcześnie produkowane zamienniki z Węgier. Problemem są części typowe
dla starszych roczników (takich jak np. mój) czyli drzwi starego typu,
chromowana galanteria w dobrym stanie itp.
Grzebiesz
w nim sam?
Staram
się ale nie wszystko umiem zrobić sam. Do Wartburgów powstało kilka książek w
których prawie wszystko zostało opisane. Musiałem wykonać remont silnika, na
szczęście we Wrocławiu jest jeszcze warsztat który niegdyś specjalizował się w
dwusuwach i z przyjemnością zrobili mi szlif wału i ogarnęli temat silnika i
całego jego osprzętu.
Polecasz
go ludziom którzy chcieli by zacząć przygodę z YT?
Na wstępie chciałbym zaznaczyć to, że Wartburg 353 nie
jest youngtimerem ale już raczej oldtimerem. Co prawda był strasznie długo
produkowany ale jego konstrukcja wywodzi się z 1966 - delikatnie mówiąc jest
mocno przestarzały. Mój 353W co prawda ma już hamulce tarczowe (szaleństwo -
przyp. Szrociaka) ale w 1977 kiedy opuszczał bramę fabryki w Eisenach w Niemczech
od 3ech lat produkowano już VW Golfa który nawet teraz swoimi rozwiązaniami
konstrukcyjnymi i bryłą nie jest jakoś strasznie archaiczny.
Na
pewno polecam Wartburga osobom które mają już za sobą pierwsze stracie z
zabytkową motoryzacją. W szczególności w porównaniu z oklepanym do bólu i
ostatnio strasznie kultowym Dużym Fiatem moim zdaniem Wartburg wygrywa tym, że
jest dużo tańszy, ciekawszy, łatwiejszy w użytkowaniu i naprawach. Dziwię się,
że Wartburg który do niedawna był jeszcze często widywanym grzybowozem ostatnio
stał się zupełną rzadkością. We Wrocławiu widziałem tylko jeszcze jeden
jeżdżący egzemplarz 353 z przed liftu (z chromowanymi zderzakami).
Dziękuję za rozmowę.
Dobra a gdzie moje honorarium?
Jakie honorarium, o niczym takim nie mówiłem..
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńE tam, zardzewiałe jest bardziej klimatyczne i niepowtarzalne:) Pzdr
Usuńyeah no to poszukałem Was w necie i FB i zostałem publicznie zjebany. Kruchy żal mi ciebie..
Usuńcofam lajka ajt :)
Zapraszam na wywiad z dumnym właścicielem 105 tki z Legnicy ... to w końcu niedaleko ... a jak by ci się nie chciało to może być przez telefon ;) a fotki podeślę, ale warto się ruszyć z wrocka i pofocic okolice ,,,, a jest co ... pozdrowiania złomowe z legnicy i skodovka macha dzwignią pomy paliwowej ;)
OdpowiedzUsuńSpoko będę pamiętać, nie mam daleko. Wątek może być ciekawy nie tylko jeśli chodzi o auto ale także ze względu na osobę właściciela:) Wyślij mi maila na szrociakowy adres. Pzdr
UsuńAuto marnuje sie , zamiast porobić porządne zaprawki idzie na łatwiznę jak typowy druciarz aby jeździło ... Przecież wystarczyło podjechać do spawacza by pospawał migomatem te kilka dziurek i porobił latki , no ale taśma tańsza i wygodniejsza ... Auto z zaprawkami wyglądalo by bardziej sensownie niż z tą tasmą izolacyjną .
OdpowiedzUsuńa tam marnuje, mechanicznie i jeśli chodzi o elementy nośne jest ok. Nie jeździ w deszczu, w zimie i ma suchy garaż. Od 2lat nie pogorszyło mu się chyba w ogóle. No dobra wnętrze rozpada się w oczach :) Ja jednak wolę auto z taśmą niż z zaprawkami. Kiedyś ogarnie się malowanie całości i będzie git.
Usuńpzdr!
ameb
Doskonały pomysł ;) już napisałem ..
OdpowiedzUsuńAleż pożądam takiego Warczyburga! Zazdrość zazdrość zazdrość...
OdpowiedzUsuńAle syf w tym Warczyburgu. Quropatwa - przestań naśladować złomnika. Rób swoje po swojemu. Posdrofka
OdpowiedzUsuńAle jaki wspaniały syf:D Ten blog powstał właśnie z chęci robienia wszystkiego po swojemu. Ten np cykl jest inny niż złomnikowe testy, ja daję głos ludziom. A jeśli nawet czasem coś wyjdzie podobnie, to na pewno nie jest to powód do zmartwienia. Pzdr
UsuńOk. Ale upieram się przy swoim - Warbordżini jest zasyfiony. Jak ktoś lubi śmigać siedząc na podartych siedzeniach jego sprawa. Mi się to nie podoba. Taka "patyna" ma swoją granicę, np. nie kleiłbym popękanej tapiceri, bo to są zmarszczki ;) ale to tu, fee. Rub swoje Q.... Swoją drogą Q w PRL-u to był znaczek jakości! Pamiętaj!! Posdrofka
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czyta twojego bloga. Już mam go w ulubionych. Pozdrawia właściciel Złombiaka ;-)
OdpowiedzUsuńA dziękuję. Dopiero zaczynam, więc byłbym wdzięczny za polecanie innym tego bloga:) Jestem też na facebooku, jak by coś.
UsuńA jakiego masz złombiaka, jeśli można spytać? Bo z czasem będę zapraszać auta czytelników do tego działu. Jeden już czeka w kolejce.
Mam złomwagena golfa 2, rocznik 89. Mocny samochód, wiele u mnie przeszedł. Sam go naprawiam, bo mechanicy często nie chcą się w takich samochodach "babrać". Ma swoje wady, jak każdy stary samochód, ale staram się go utrzymywać w na tyle dobrym stanie, że w każdej chwili wsiadam i jadę nim 500km i wiem, że dojadę do celu :-)
OdpowiedzUsuńMowa jest srebrem, a milczenie zapewnia silver tape...
OdpowiedzUsuńSuper wpis. Pozdrawiam i czekam na więcej.
OdpowiedzUsuń