Translate

poniedziałek, 9 listopada 2020

FELIETON: Takie tam o przyszłości motoryzacji


Witam. Zacznę niekonwencjonalnie, bo od deprecjonowania własnego tytułu. Jeśli ktoś, gdziekolwiek mówi Wam coś o przewidywaniu czegokolwiek w przyszłości to wiadomo, że... pier konfabuluje. Przewidywanie tego, co będzie za dalej niż kilka lat jest prawie zawsze obarczone dużym błędem, co dobitnie pokazała choćby obecna pandemia. Dlaczego napisałem "prawie"? Przewiadywania, że w wyniku własnych działań ludzkość będzie mieć przewalone na "własnej" planecie uważam za akurat bardzo trafne dla każdego, kto posiada choćby trochę zdolności analitycznych, ale nie o tym miało być, a o motoryzacji. Choć akurat to, o czym chcę napisać, dosyć mocno pokrywa się z tematem zanieczyszczenia środowiska.

Mimo mojego wstępu chciałbym dziś trochę pogadać o przyszłości motoryzacji. Ponownie niekonwencjonalnie już na początku wyłożę puentę, bo... nie chce mi się pisać żadnego wprowadzenia. Moim zdaniem elektryki nie są przyszłością motoryzacji, choć... częściowo są. Brzmi głupio, ale nie do końca. Samochody na wodorowe ogniwa paliwowe to samochody, do których tankujemy wodór i w wyniku bla bla bla powstaje energia elektryczna napędzająca nasz pojazd. Dlaczego uważam, że tak będzie? Trzeba bacznie obserwować co robią koncerny, które trafnie przewidywały przyszłość już lata temu. Chodzi mi rzecz jasna o wiodące w branży motoryzacyjnej koncerny typu Toyoty i w nieco mniejszym stopniu również Hondy. Oba na lata przed innymi zaczęły współczesną rewolucję hybrydową (bo przecież z hybrydami kombinowano już znacznie wcześniej) trafnie przewidując, co będzie się dziać na globalnym rynku za dekadę i więcej. Zauważcie, że oba te koncerny obecnie nie idą w klasyczne elektryki z wielkimi i ciężkimi bateriami na pokładzie i doskonale ich rozumiem. Masowa produkcja samochodów w przypadku których potrzebne są gigantyczne zasoby REE (metali ziem rzadkich), na których to rękę trzymają przecież gównie towarzysze kitajce spod znaku 5 złotych gwiazd, delikatnie rzecz ujmując, nie jest zbyt rozsądne. Ja bym wolał oprzeć produkcję o zasoby, które jestem w stanie w jakimś stopniu kontrolować, a nie wisieć na pasku Chin.

Ładnie im wyszła ta nowa Mirai


Także chcąc znać przyszłość motoryzacji po prostu obserwujcie co robią wiodące koncerny motoryzacyjne - w tym wypadku japońskie. Bo na Europę to już od dawna nie ma co patrzeć - jedyne co im dobrze wychodziło w ostatnim czasie to fałszowanie wyników..., a nie czekaj. Nawet to im przecież nie wyszło :D

No dobra, czekam na Wasze opinie w tej sprawie. Te, z którymi się nie zgadzam rzecz jasna kasuje.

Nie no żartuję.


5 komentarzy:

  1. Ja już myślałem, że ten blog jest martwy ;)
    Podczas premiery pierwszej Mirai pisałem w komentarzach, że może to jest przyszłość. Bo klasyczne elektryki są bez sensu - baterie i dostarczenie prądu są po prostu, na razie przynajmniej, nieopłacalne. Efektywność pozyskiwania wodoru podobno też zostawia bardzo wiele do życzenia, ale chyba prędzej tu się coś poprawi niż w kwestii baterii, ich ładowania i dostarczania prądu z elektrowni (chyba, że elektrownie torowe ale to stoi pod znakiem zapytania i nawet jeżeli nastapi, to wymagałoby dziesięcioleci).
    Obawiam się jednak, że dla zwykłych śmiertelników takie auta na wodór staną się dostępne za dekady, pewnie tego nie dożyjemy.

    OdpowiedzUsuń
  2. eeee, tam ;)
    Jeśli chodzi o hybrydy Hondy, to lepiej to przemilczeć, chyba, że za wizję przyszłości uważasz Insighta albo CRZ. Koncepcja nowej hybrydy w CRV też nie jest w niczym lepsza od poprzedników. A coś tak podejrzewam, że Ci wredni oszuści z Niemiec, pracują nad napędem wodorowym nie krócej niż Toyota, patrz choćby BMW 750hL z 2000 roku. Toyota trafiła z hybrydami na modę na bycie ECO wśród celebrytów. Ale dziś taka hybryda to już za mało. Lepiej trafił z przewidywaniami Nissan z Leafem. Teraz to elektryki są "cacy", a hybrydy raczej złem koniecznym, co widać po wprowadzeniu na rynek Toyot w wersji plug-in.

    Zgadzam się, że elektryki to nie jest przyszłość motoryzacji. Ale obawiam się, że tak samo nie jest to napęd wodorowy, skomplikowany, trudny w obsłudze i niebezpieczny.

    Być może po prostu nie ma przyszłości motoryzacji...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak to jest bardzo słuszny wniosek, który też rozważam. Motoryzacja po prostu może nie mieć przyszłości.

      Co do Hondy z CRV to słyszałem dobre opinie o ich koncepcji. Poza tym jako jedyni, oprócz Toyoty i chyba już też Hyundai, oferują powiedzmy, że komercyjnie auta na wodorowe ogniwa paliwowe i to już od lat. BMW - tak miało wodorową 7-kę, ale to nie było przecież auto na prąd. Tam był silnik spalinowy.

      Usuń
  3. Odnośnie wpisu na fejsie: nie jest to jedyna zarejestrowana Arola 20 w Polsce. Tu druga: https://www.facebook.com/samochodyczestochowa/photos/a.2407167769515619/2339687939596936/?type=3

    OdpowiedzUsuń