Witam. Podczas - niestety pamiętnej dla Galanta - wyprawy do Czech trafiłem na jedno fajne auto. I
to jeszcze w Polsce, a konkretnie w Wałbrzychu. Kiedy robiliśmy sobie przerwę to na stację z gracją zajechał Pontiac Catalina w kabriolecie. Szybko podleciałem do właściciela i zagadałem go, czy to Catalina 1963. Okazało się co prawda, że to rocznik 1962, ale uwaga właściciela była już kupiona. Pod maską siedział sobie największy dostępny wówczas w tym modelu silnik o pojemności 421 cali sześciennych (na trzech gaźnikach), co przekłada się na nasze - całkiem sensowne - 6,9 litra. Auto jest u nas od chyba 9 lat - o ile dobrze pamiętam - a renowację przeszedł jeszcze w USA, co zazwyczaj nie jest dobrą informacją - i tak też było w tym przypadku. Sam właściciel podkreślał, że jest to typowa amerykańska renowacja na szybko, więc to i owo wypadałoby poprawić.
Nawiasem mówiąc to miałem niezłego farta, że w ogóle wpadłem na to auto - akurat w ten dzień pierwszy raz wyjechał z garażu po zimowym śnie.
Nawiasem mówiąc to miałem niezłego farta, że w ogóle wpadłem na to auto - akurat w ten dzień pierwszy raz wyjechał z garażu po zimowym śnie.
Amerykańskie klasyki są świetne. Polecam wycieczkę do Norwegii w wakacje. Tam jest dużo starych amerykańców. Fordy Mustangi, Chevrolety Impale, Cadillaki to są jedne z najpiękniejszych aut świata.
OdpowiedzUsuń"I love Amcars"
Ricer
Mnie nie trzeba zachęcać - byłem dwa razy w Norge :)
UsuńMiałem właśnie okazję w Lillehammer Impalem 67' się przejechać :) więc coś w tym jest.
UsuńŻadnych fot z Czech?
OdpowiedzUsuńJakieś popłuczyny tylko.
UsuńCudowny! Tylko jedno mnie nurtuje w klasycznych autach i oczywiście jest to kierownica, nie wygodna i za nisko by swobodnie przekładać nogi. Też macie z tym problem?
OdpowiedzUsuń