Translate

poniedziałek, 15 lutego 2016

Z WIZYTĄ: Muzeum BMW w Monachium




Będąc w Bawarii miałem czas skoczyć do dwóch muzeów motoryzacyjnych. Zacznę chyba od najbardziej miodnego miejsca w Monachium, które to szczyci się swoim najważniejszym produktem eksportowym - BMW.
Całość położona jest przy zakładach produkcyjnych, obecnie jest to supernowoczesna "wioska" położona obok sławnej wioski olimpijskiej.


To co widać na zdjęciu to najważniejszy salon BMW - a tam? Same nowości, wszystko pięknie ukazane. Byłem tam już drugi raz, dlatego ze środka jest jedno zdjęcie:



Wychodząc z tego majstersztyku techniczno-architektonicznego oczom ukazuje się to co najważniejsze: Muzeum i sławne biurowce BMW:



Warto zobaczyć to na żywo - robi wrażenie, mimo że nie jestem entuzjastą architektury postmodernistycznej.
W muzeum, w kolejce po bilety swoje musiałem swoje odstać - godzina odwiedzin chyba nie była sprzyjająca. Po 14 zjechało się mnóstwo wycieczek. Na szczęście widok z piętra, gdzie jest kasa biletowa, umila taki oto widoczek na to, co zaraz będziemy zwiedzać:



No dobrze - wchodzimy. Najpierw BMW zaszczyca nas instalacją złożoną z aluminiowych kulek na żyłce - z tego ukazują się sylwetki różnych modeli BMW. Stałem przy tym chyba 15 minut...


Muszę dodać coś na samym początku "zwiedzania" - muzeum ma taki mankament, że mimo swojego "dizajnu" i w ogóle wodotrysków jest całkowicie rozbite. Idziemy i mijamy raz prototypy, raz przedwojenne konstrukcje. Faktycznie, są modele szczególnie ujęte w jakąś ramę tematyczną ("eM-ki", czy też seria "3"), ale są to wyjątki. Tak więc na początku drogi mamy przykład silnika lotniczego, przedwojennego motocykla, Dixi-ego by później trafić na model współczesny a za nim legendę wyścigów torowych. Przez to relacja będzie może i troszkę chaotyczna, ale tak poprowadziło mnie BMW.





Powyżej: Prawdziwy bolid F1 - z tego co dane było mi się domyśleć - Nicka Heidfelda (obok stał jego kombinezon), a także BMW
328 Mille Miglia.

Po minięciu ciekawej ściany z motocyklami (losowo wybranymi) idziemy do sali "wyścigowej". Następnie są silniki wyczynowe, samolotowe, odrzutowe itp. Znalazł się lotniczy silnik BMW 801 z 1944r. Ciekawe czy latał nad Warszawą...





Skoro jestem już przy silnikach lotniczych, to postaram się coś wytłumaczyć.
Każdy kto lekko interesuje się tematem kojarzy znaczek BMW, prawda? Kojarzy też plakat ze śmigłem lecącego samolotu w które wpisane jest logo.
Internet żyje własnym życiem, dlatego też wmawia nam, że logo BMW wzięło się od tego plakatu...
Nie.
Najpierw było logo, potem plakat. W środku jest po prostu wycinek flagi Bawarii (biało-niebieskie romby), która to jest tam bardzo eksponowana i szanowana - nie można tego przyrównać do warunków polskich stąd często niezrozumienie tematu.






Idziemy dalej. Tu zaczyna się piękna ekspozycja...





Od góry: 745i, 633 CSi, 520 i 323i. Robi wrażenie

Od razu po oczach dostajemy widokiem ładnie posegregowanych "Trójek". Nie wiem czy odezwała mi się prawdziwa polska dusza, ale patrząc na e30 i e21 w tak cudownym stanie, miałem ochotę załatwiać już dla nich żółte zjazdówki... Za gablotą z "trójkami" wisi dość słynna instalacja - okrąg z tylnych oznaczeń modeli BMW (jaram się tym - przyp. red.)





Żeby ta sielanka nie trwała zbyt długo, twórcy postanowili wyrwać nas z tego stanu i... dostajemy po twarzy terenowymi motocyklami (nie to, że są złe, ale tematyka jest tak "poharatana" że nie wiadomo na co się przygotować. Szczególnie ciekawy jest chyba model F 650 RR "dakarowóz" z oryginalnym systemem nawigacji dla motocyklistów (dwie rolki, z nawiniętą mapą). Obok inne wyczynowe motocykle. Nad tą gablotką wisi wspomniany wcześniej bolid F1 na antresoli - pomieszanie z poplątaniem.
 


Obok wita nas sala poświęcona projektowaniu. Model z gliny to chyba coś co chciałem zobaczyć od dawien dawna. Z niej prowadzą schody w dół, a tam...
Obiekt moich westchnień - piękne BMW E9. Majstersztyk bawarskiego dizajnu lat '70. Obok prototyp z 2009 -
BMW Concept Vision Efficient Dynamics które przekształciło się w obecny model i8 :/ Zestawienie dość dziwne, ale ostrzegałem.





Kolejna sala poświęcona jest w całości... BMW 700. Zawsze mnie zastanawiał - mimo swojej brzydoty reprezentuje bardziej styl końca lat '60 - gdzieniegdzie kanciasto, szczególnie mając na uwadze, że w tym samym czasie BMW produkowało obły, przypominający wzornictwem lata '30/'40 model 501/501 produkowano go aż do 1963r!). Wiem że Anglicy takie wozy tłukli jeszcze długo, ale UK to stan umysłu. Następnie kolejna wystawa silników, robi wrażenie, ale czas mnie gonił - w końcu czekała na mnie ekspozycja 507-mek, które robią piorunujące wrażenie. Obok stoi łódź, widziana już z góry na początku zwiedzania muzeum.
Co ciekawe - dość niepozornie, w gronie tych 507-mek stoi sobie BMW 3200 - które miało być karoseryjnym bliźniakiem Lancii Flamini. Nie wiem czy się nie mylę, ale jest to chyba jedyny wyprodukowany kabriolet serii 3200.









Po roadsterach przychodzi czas na moje ulubione... Sala poświęcona dwóm samochodom. Ktoś zgadnie jakie? BMW 2002ti razem z... Isettą :|
No cóż. Samo 2002ti robi wrażenie niesamowite, pomarańczowe malowanie i starannie utrzymane detale + wystrój sali - idealna kompozycja lat '70. Samo 2002ti z dwoma gaźnikami Solex 40 osiągało moc 120 KM.





Dokładnie poniżej sali poświęconej "trójkom" znajduje się sala poświęcona "eMkom". Zawał na miejscu. W końcu sali lśni pomarańczowe M1. M1!! Rozumiecie? Widywałem to tylko w niemieckich magazynach motoryzacyjnych (i ich polskich "przekładach"), a tu stało sobie - można było dotknąć każdego elementu. Ekstaza dla fanów.




Kolejny korytarz, i kolejne smutne BMW (stojące pod podwieszonymi tylnymi emblematami BMW) - tym razem padło na 1500 w granacie.
Następna sala zapiera dech. Nie komentuję nawet...



Zbliżamy się do końca ekspozycji BMW. Dalej wita nas przedwojenny 327/328 z 1938r. Pięknie wyeksponowany - on też dostał samodzielną salkę. Na koniec, przed ślimakowatymi schodami żegnają: 3/15 PS z 1930, 328 z 1936 i Z1 z 1988.




W 1994r BMW wykupiło prawa do marki MINI. Muzeum BMW przejęło więc rolę ojca, więc i w pawilonie można znaleźć małą prezentację.
Już przed wejściem stała niebieska atrapa starego Miniaka. Idąc po ślimakowym chodniku, wijącym się ciągle w górę przedstawiona została pokrótce historia marki - zmieniające się logo (loga?) i zmiany właścicieli, porównanie tyłów nowej generacji z klasycznym Miniakiem a następnie pokazane najciekawsze prototypy i wersje produkcyjne: Clubman, Moke, Elf czy Hornet.




























Koniec Miniaków - czyli wersja z rajdu Monte Carlo (Colin McRae 2.0 hehe...) oraz "dakarowóz". Na koniec prototypy z różnego okresu.
 





Gdyby ktoś skusił się wyjść z muzeum, zahaczając jeszcze o sklep, to czeka na niego mała niespodzianka...


Jaka konkluzja na koniec?
Mieszane uczucia. Zobaczyć swoje ulubione Bawary - bezcenne. Samo muzeum jednak jest bardziej ulotką, przedstawieniem cudownych i najwspanialszych modeli... troszkę brak w tym pomysłu, tematyczności a rozdzielenie salek dla poszczególnych modeli (poza trójkami i eMkami) jest bardzo przypadkowe. Brak mi szalonych konceptów z lat '90 (E1, Z13). BMW ma muzeum którym na pewno może się pochwalić - jest w typowym niemieckim stylu (trochę przypomina to opisywane już muzeum Mercedesa, ale tam panował czytelniejszy  podział i zbiór był chyba obszerniejszy).

Machi




11 komentarzy:

  1. hurgot sztancy16 lutego 2016 09:49

    Muzeum Merca jest większe i dlatego jest więcej do oglądania. A BMW ma ogromne zbiory pochowane w piwnicach i dość często zmienia ekspozycje - stąd i wspomniany chaos. Tak naprawdę to tylko sale z trójkami, emkami i wyścigowymi turystykami pozostają bez większych zmian od kilku lat ( no i te różne gabloty). A reszta - tu mieszają non stop, bo towaru mają co nie miara, tylko im miejsca brakuje.

    Ale fakt, jeśli ktoś ma tylko jedno muzeum do odwiedzenia - Merca jest lepsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądząc tylko po tej relacji z BMW, to faktycznie Muzeum Merola wydaje się być lepsze - po pierwsze logiczny schemat zwiedzania (Choć to, że zaczynamy od góry jest dziwne - najstarsze auta powinny być na dole i pnąc się ku górze poznajemy coraz nowsze dzieje marki. Wtedy można też zawsze dobudować nowe piętro;) no i obfitość wystawionych zbiorów.

      Usuń
  2. Dzięki za relację. Kilkukrotnie przejeżdżałem "obok" ale zawsze "coś" było i nigdy nie odwiedziłem muzeum. Układ mocno dowolny i typowo niemiecki porządek. Ja akurat to lubię.
    Bolidem F1 jeździł N.H. w sezonie 2006. Do 2013 lub 2014 r. numery boczne kierowców F1 zależały od miejsca ich zespołu w poprzednim sezonie. 2006 r. był pierwszym sezon BMW Sauber w F1. Stąd też odległa numeracja

    OdpowiedzUsuń
  3. Byłem tam dwa razy i też miałem podobne wrażenia- to zbiór wycinków dość chaotycznie ułożony. Natomiast z pierwszego pobytu- jako dziecko- w roku bodajże 1982 pamiętam następujące wstrząsające wydarzenie- na środku ciemnej salki stała srebrna 507 (może i ta sama która jest na zdjęciach), nie było przez chwilę wokół nikogo- pociągnąłem za klamkę, a klamka została mi w ręku ujawniając pod spodem rdzawą dziurę. Szybko uciekłem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech te Polaki - zawsze muszą ciągnąć za te klamki;)Dobra historia.

      Usuń
  4. Miałem wtedy dziesięć lat. I nie usłyszał o mnie świat (cytat). Jestem Polakiem, mam na to papier. I cały system zachowań (cytat nr 2).

    OdpowiedzUsuń
  5. "wycinek flagi Bawarii (biało-niebieskie rąby)"

    Trąby! Romby, jak już ;).

    A chaos tematyczny w tym muzeum jest porównywalny z chaosem w elektryce przeciętnego BMW :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już poprawione - dzięki. Nie zwróciłem na to uwagi podczas sprawdzania oryginalnego tekstu.

      Usuń
  6. Miód na moje oczy i serce. W takim muzeum to ja mógłbym nawet mieszkać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Byłem tam w zesżłym roku i 3/4 zdjęć mam dosłownie takich samych, te same ujęcia robione praktycznie z tych samych pozycji. :D
    A muzeum zrobiło na mnie przeogromne wrażenie, łaziłem tam ponad 2h a rodzice i tak czekali na mnie 45 minut. :P Samochody uważam za cudowne (pomimo niebycia fanem BMW), śliniłem się do praktycznie wszystkiego co tam stało- Z8, 6ki, 5ki wszystko. Bardzo mi się podobał bolid F1 z ubiegłej epoki, który można było oglądać prkatycznie z każdej strony. Poza tym pierwszy raz w życiu zaliczyłem opad szczęki na widok samochodu, a stało się to dzięki wyścigowej wersji E46, a potem jak zobaczyłęm resztę sali to już w ogóle odjazd miałem totalny. :D
    Aha, no i było tak, że gość z obsługi najpierw gdzieś zadzwonił a potem przyszedł z kluczykami i załapałem się na możliwość zobaczenia M1 w środku!! :D
    Polecam każdemu fanowi samochodów (nie tylko BMW) wizytę tam, niezapomniane przeżycie. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hurgot sztancy17 lutego 2016 19:41

      E46 GT2 faktycznie obłędne! A M1 w środku to pewnie widziało ze 100 osób w Polsce ;)

      Usuń