Translate

środa, 6 stycznia 2016

SZROHISTORIA: Fiat 124 ze szrotu



Jakiś czas temu w trakcie rozmowy ze znajomym doszedłem do wniosku, że powinienem opisać kilka ciekawych historii ze szrociakowej prehistorii - stąd pomysł na SZROHISTORIE. Dziś jedna z Fiatem 124 w roli głównej. 
Wszystko działo się w 2009 roku. Od ojca dostałem cynk, że sąsiad jego znajomego właśnie oddaje na złom sprawnego Fiat-a 124. Jak to usłyszałem to niemal padłem. Zapytałem jeszcze tylko, czy na pewno chodzi o TEGO włoskiego Fiata z dwoma okrągłymi lampami na przedzie. Usłyszawszy odpowiedź potwierdzającą wsiadłem w Skodę S100, jaką to wówczas się poruszałem i szybko pognałem (całe 45 KM;) na znany wrocławski szrot na ulicy Rychtalskiej - ponoć właśnie tam znajdowało się interesujące mnie italskie wozidło.

Faktycznie - po przyjeździe moim oczom ukazał się całkiem jeszcze zdrowo wyglądający ciemno zielony Fiat 124 z jasno brązowym wnętrzem. Jedynym naprawdę słabym punktem było łączenie progów z przednimi błotnikami i to w zasadzie tyle. Co więcej udało mi się tym autem przejechać te kilkaset metrów i jeździło nadzwyczaj fajnie. Miałem już wtedy jakieś doświadczenia ze 125p i dokładnie pamiętam, że sposób w jaki 124 poruszał się - na tle naszego Fiata - zrobił na mnie wrażenie. Zwłaszcza niemal niezauważalna dla ucha praca silnika. We wnętrzu były jeszcze jakieś instrukcje po włosku, a także dwa komplety kluczyków z opisami w tym samym języku. Zagadałem z właścicielem przybytku i niestety okazało się, że auto jest już przyjęte na stan szrotu, a pierwotny właściciel dostał kwitek do Urzędu Komunikacji pozwalający na wyrejestrowanie auta. Podobno spóźniłem się zaledwie godzinę - w przeciwnym wypadku zastałbym jeszcze właściciela auta i bezpośrednio z nim dogadał się na tradycyjną sprzedaż. 

Oczywiście nie odpuściłem sprawy i potem jeszcze 2-krotnie pojawiałem się na miejscu by przekonać właściciela szrotu, żeby jakoś sprzedał mi to auto. On zasłaniał się ustawą o odpadach, ja mówiłem o ochronie zabytków, ale ostatecznie nic wielkiego się z tego nie urodziło. I to nawet pomimo dóbr w postaci płynnej na stole. Ostatecznie zaoferował mi same auto bez papierów za 2000 zł (nie wiem nawet czy bym tyle wtedy uzbierał) i to jeszcze bez tabliczek znamionowych i z wyciętymi numerami budy... Żeby było jeszcze gorzej to, zdaje się, nie było podówczas tej nowelizacji pozwalającej na rejestrację auta bez dowodu rejestracyjnego, więc - z wielkim smutkiem - musiałem pożegnać się z Fiatem. Na odchodne przytuliłem jeszcze drugi zestaw kluczyków do tego auta, który po dziś dzień gdzieś wala mi się po pokoju. Nie wiem jakie były późniejsze losy tego auta, ale podejrzewam, że skończył jako żyletki. Wielka szkoda, bo zdecydowanie było to auto warte ratowania.

Zachowały się tylko dwie foty o dosyć marnej jakości i wspomniane kluczyki.





Jeśli wiecie coś o tym aucie to piszcie.




11 komentarzy:

  1. Eh... Czasy, gdy w okolicy Rychtalskiej latały sobie kuropatwy (:D), a nie teraz te nieszczęsne Promenady z wadliwą kanalizacją i smrodem szamba wespół z terkotem maszyn do przepompowywania fekalii.

    OdpowiedzUsuń
  2. Standard. Auto stojące na szrocie po okazaniu zainteresowania nagle potraja swoją cenę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety. Młyny historii zmieliły już niejeden zabytek. Miejmy nadzieję że żyletki będą z niego przedniej jakości.
    124 ma urok i lekkość. Zawsze z wielką przyjemnością patrzę na tytułowe zdjęcie Szrociaków z Ładą/ Fiatem na rampie. Zwłaszcza, że to dobre zdjęcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na stronie głównej widnieje Łada 2101. Nie wiem, czy to zauważyłeś, ale jest to lustrzane odbicie oryginalnego zdjęcia.

      Usuń
    2. Ciężko zauważyć. No chyba że po lusterku Łady, ale zawsze mogła to być Łada na rynek brytyjski ;).

      Usuń
  4. Ja bym chociaż te wloty na masce przygarnął - oni są takie pikne! Potem sprzedać za trzykrotność ceny jakiemuś amatorowi tuningu jako "super wloty mocy +5KM" i mieć świadomość, że gdzieś jeździ Calibra ze sportowymi wlotami od Fiata 124 ;)

    Ale fury bardzo szkoda :(.

    OdpowiedzUsuń
  5. Straszna szkoda Fiaciora. Wyglądał na całkowicie zdatnego do odratowania. A patynkę bym zostawił, jeno rdzą i mechaniką się zajął. Ech, na Nitach byłby szał.

    OdpowiedzUsuń
  6. "Piękna" historyja. Jednak przypnę się autorze. To że auto na szrocie, a ty spóźniłeś się godzinę, to nie znaczy że właściciel już w wydziale komunikacji.
    Fiat jako szrociak, bajka! Doskonały egzemplarz do renowacji (czy jak tam handlarze piszą...).

    OdpowiedzUsuń
  7. Pamiętam tego Fiata jak parkował pod parkingiem TGG, mijałem go codziennie chodząc do pracy. Pamiętam też, jak trafił na Rychtalską. Też chciałem go odkupić i usłyszałem podobną gadkę. W ogóle ten szrot to temat na niejedną opowieść... Do dziś gnije tam Fiat 124 sport coupe na zasadzie "będę go robił"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fiata SC oczywiście kojarzę - czerwony. Jest zabunkrowany pod jakimiś plandekami, ale juz kilka lat temu wyglądał mocno średnio. Co zupełnie nie przeszkadzało właścicielowi wychwalać to auto jako super zabytek itd.

      Usuń
  8. Całkiem zacny egzemplarz, do odratowania był jeszcze szkoda trochę. Ciągle świetnie wyglądają te wloty na masce.

    OdpowiedzUsuń