Witam. Nowy miesiąc zaczynam dosyć późno, ale za to mocnym wpisem, gdyż albowiem w kolejnym cyklu poważnych testów, pod jakże głupawym i niepoważnym tytułem, dane mi było testować bardzo interesujący bolid. Dziś bowiem biere na warsztat kolejnego Citroena, który zapisał się złotymi zgłoskami w historii tej szacownej (kiedyś) marki - Citroëna CX. Co więcej - tak się akurat złożyło, że auto jest złote. Cytryna pomimo stosunkowo młodego rocznika pochodzi jeszcze z pierwszej serii, którą z zewnątrz można łatwo poznać choćby po chromowanych zderzakach. Dwa lata później (od 1985 roku) wychodziła już poliftingowa seria.
Pod długą maską tego egzemplarza siedzi m.in. (dlaczego użyłem określenia "m.in." zobaczycie dalej) diesel o pojemności 2500 ccm i dosyć nieśmiałej mocy 76 KM - wystarczy to jednak do w miarę sprawnego przemieszczania się po mieście i w trasie.
Testowany egzemplarz miał
na pokładzie wspomaganie kierownicy o samoczynnym powrocie do pozycji
wyjściowej nazywane DIRAVI - trzeba się do tego przyzwyczaić, bo działa to
trochę inaczej niż we współczesnych bolidach. Charakterystycznym elementem jest
też zmienna siła wspomagania w zależności od prędkości (wraz ze wzrostem
prędkości siła wspomagania malała), ale szczerze powiedziawszy nie czułem
żadnej różnicy w tym aspekcie.
Sylwetka
Opcjonalna, biodegradowalna podpórka klapy bagażnika - już wtedy myśleli o ekologii
Przyznam, że kiedyś stylistyka CX-a była dla mnie trochę nudnawa, a już zwłaszcza jeśli zestawimy ją z genialnym przodkiem, czyli ID/DS-em. Ryj sprawia wrażenie trochę smutnego, tył z kolei jest jakiś zbyt poważny. Jednak kiedy przypatrzymy się mu bliżej to zauważymy masę smaczków, których nie widać na pierwszy rzut oka. Bardzo podobają mi się dwie przenikające się na boku auta linie - dobrze widać to m.in. na 3 zdjęciu od góry. Klasą samą dla siebie jest wnętrze, które po pierwsze jest bardzo obszerne, a po drugie jest bardzo przyjemne dla oka, a po trzecie jest JASNE i welurowe. Dziękuję - jestem sprzedany. Jasne wnętrze potrafi uratować nawet bardzo plugawe kokpity, jak choćby ten z BMW E28. Tu nawet gdyby było ciemne to i tak byłoby totalnie zajebiste. Nie wiem nawet na czym się skupić - w zasadzie wszystko tu jest inne, kosmiczne, smakowite. Oprócz oczywistych rzeczy, jak kierownica, czy bębenkowe zegary zwróćcie uwagę na te śmieszne okręgi wokół korbek od szyb i klamkę otwierania drzwi.
Świetny detal - daszki przeciwsłoneczne dla pasażerów z tyłu
Zawieszenie Auto zasadniczo nie zaskoczyło mnie. Z racji, że jest to zawieszenie hydro-pneumatyczne to spodziewałem się, że będzie bardzo komfortowe - i tak też jest w rzeczywistości. Przemieszanie się CX-em jest na tyle specyficzne, że aż trudno je opisać. Po pierwsze miałem wrażenie prowadzenia znacznie większego auta, niż jest ono w rzeczywistości. Po drugie powiem rzecz pewnie trochę niepopularną, ale komfort resorowania nie odbiega zbytnio od komfortu resorowania zadbanego Mercedesa W124 na standardowych kołach, a do tego jeszcze sprawia wrażenie dosyć niepewnego. Niestety. Od razu zaznaczę też, że nie jestem "cytro-hydro-fobem" - jeździłem bowiem przez 1,5 roku BX-em i byłem z niego bardzo zadowolony, lecz wybrałem inny wariant komfortu - czyli ten znany ze starych Meroli.
Zawias w pozycji leżącej
Zawias w pozycji standardowej
Zawias w pozycji terenowej
W komorze silnika znalazł się jeszcze zapas
Na koniec jeszcze 2 filmiki:
Nawiasem mówiąc Piotrek zamierza sprzedać CX-a, więc jeśli chcecie wyrwać takie auto to piszcie na szrociaki@gmail.com - podam kontakt do właściciela.
Zazdrość. Miałem raz okazję ponad 100-kilometrowej przejażdżki na fotelu pasażera CX'a II Break 2.5d turbo 2 (czyli jak mnie pamięć nie myli około 120km). Auto na autostradzie osiągało bez problemu 190km/h mając jeszcze spory zapas mocy. Dodam, że ten konkretny egzemplarz był wołem roboczym właściciela wożącym na co dzień dechy i formatki do składania mebli na zamówienie. Auto po drodze wręcz płynęło, komfort nie porównywalny z niczym innym czym miałem okazję jechać (mój BX to przy tym taczka). Test napisany bardzo rzetelnie, zdjęcia też dobrze oddają najważniejsze smaczki w tym modelu. W testowanym egzemplarzu podoba mi się kolor, ten jasno-złoty "szampański" lakier świetnie się komponuje z CX'em I. Daszki przeciwsłoneczne dla pasażerów tylnej kanapy to świetny patent (w CX'ach II też są). Na uwagę zasługuje też srogi bagażnik (w Break jest wręcz nieskończony, stąd idealnie się sprawdza do wożenia dużych i przede wszystkim długich gabarytów).
Śmigał, i to konkretnie - w latach produkcji najszybsze kombi w dieslu na rynku. Przy okazji był całkiem nieźle wyciszony, dłuższa jazda z wysoką prędkością nie męczyła uszu. Tylko na obrotach jałowych kultura pracy silnika była przeciętna (wciąż lepsza o lata świetlne od 2.4d produkcji VW). Mimo wszystko, dla mnie CX jest już trochę za dużym autem, zwłaszcza długa maska i przedni zwis raczej nie pomagają zbytnio w manewrach. Z racji, że przez większość czasu wożę powietrze, po BX'ie rozważam przesiadkę w Saxo lub 106 1.6. No chyba, że znajdę zadbane 205 w jakiejś fajnej wersji HB 3d. ;)
Znów naszła mnie ochota na kupienie sobie takiego Citroena ;) Nie wiem, co ludzie widzą w tych nudnych, niemieckich maszynach do przemieszczania się, podczas, gdy są np. producenci francuscy, czy włoscy, którzy produkują o wiele ciekawsze auta.
Dałoby się w ogóle czymś takim jeździć na co dzień? Mocno to rdzewieje? Części da się jeszcze kupić, czy pozostają np. fora lub nauczenie się języka francuskiego i szukanie u źródła? ;)
Z częściami niby jest problem, w serwisach ich nie znajdziemy ale okazuje się, że jest liczne grono byłych posiadaczy którzy mają ogromne zapasy i chętnie się nimi dzielą. W Niemczech jest cxbasis.de z każdą częścią na półce ale ceny są wygórowane. Generalnie w necie da się znaleźć. Przy okazji poznajemy wielu ciekawych pasjonatów motoryzacji co jest in plus i chyba też o to chodzi w zabawie w szrociaki. Autko chętnie rdzewieje pozostawione pod chmurą. Moje było od nowości garażowane i mało użytkowane dlatego zachowało się w przyzwoitym stanie.
Co do tego komfortu CX opisanego jako "bardzo dobrze, ale na sprężynach może być podobnie", takie samo wrażenie mam z jeżdżenia BXem. Niby jest komfortowo, ale mam wrażenie że osiągnięcie podobnego komfortu przy użyciu bardziej klasycznych rozwiązań nie powinno być szczególnie trudne
Zgadza się. Też śmigałem BX-em przez chyba 1,5 roku i w porównaniu ze starymi Merolami nie widzę wielkiej różnicy, a jeśli już to na korzyść klasycznego rozwiązania. Nie od parady obecnie zawieszenie HP odchodzi już powoli do lamusa...
BX-siarze Mówicie chyba o odczuciach i zakładam, że mieliście sprawne w sensie pełne gazu sfery bo w czysto technicznym aspekcie nie możliwe jest, żeby stalowa sprężyna była lepszym elementem pod względem tłumienia drgań niż gaz, stal przenosi wszystkie drgania(również te niewyczuwalne) z nawierzchni na resztę auta a co za tym idzie na ciała pasażerów bo mimo wszystko jest to stalowe połączenie między jezdnią a resztą, w HP tego połączenia nie ma bo pośredniczy gaz dlatego po długiej trasie w Citroenie z hydro nie odczuwa się zmęczenia jak po jeździe "na stali". A HP odchodzi tylko i wyłącznie z korpo-ekonomicznych powodów. W C5 I i poliftowej było tak dopracowane, że mało co się z nim działo(pod względem bezawaryjności i bezobsługowości ideał) a w ostatniej c5 wycieki z siłowników po nawet 170kkm - w jakichkolwiek wcześniejszych modelach takie rzeczy prawie się nie zdarzały...
Byłem kierowcą w PEKAES - Wa-wa.Sprowadziłem z Niemiec identycznego i kolor ten sam dwu letniego Citroen CX 2.o benzyna w 77 roku.Na początku stanu wojennego zamontowałem oryginalny silnik Citroen diesel 2.5.bez przeróbek, samochodem tym uczyła się kierować trójka moich dzieci, przez piętnaście lat był w naszym posiadaniu.Odkupił go mały przedsiębiorca podpiął przyczepkę i woził odzież
Używając słów Leniwca: "TRYSŁĘ!!!"
OdpowiedzUsuńI tylko nieśmiało zapytam: ile?
Coś około 12 koła.
UsuńPozwolę sobie sprostować z deka: nie ten Piotrek od PŻW. Gówno chłopu nie zegarek. Ja bym tym po górach jeździł.
OdpowiedzUsuńPrzecież wszyscy wiedzo, że Ty Santanowiec. Tylko załóż se w końcu konto do komentarzy.
UsuńZazdrość.
OdpowiedzUsuńMiałem raz okazję ponad 100-kilometrowej przejażdżki na fotelu pasażera CX'a II Break 2.5d turbo 2 (czyli jak mnie pamięć nie myli około 120km). Auto na autostradzie osiągało bez problemu 190km/h mając jeszcze spory zapas mocy. Dodam, że ten konkretny egzemplarz był wołem roboczym właściciela wożącym na co dzień dechy i formatki do składania mebli na zamówienie. Auto po drodze wręcz płynęło, komfort nie porównywalny z niczym innym czym miałem okazję jechać (mój BX to przy tym taczka).
Test napisany bardzo rzetelnie, zdjęcia też dobrze oddają najważniejsze smaczki w tym modelu. W testowanym egzemplarzu podoba mi się kolor, ten jasno-złoty "szampański" lakier świetnie się komponuje z CX'em I. Daszki przeciwsłoneczne dla pasażerów tylnej kanapy to świetny patent (w CX'ach II też są). Na uwagę zasługuje też srogi bagażnik (w Break jest wręcz nieskończony, stąd idealnie się sprawdza do wożenia dużych i przede wszystkim długich gabarytów).
E to taki 2.5 TD to już musiał całkiem niezłe śmigać.
UsuńŚmigał, i to konkretnie - w latach produkcji najszybsze kombi w dieslu na rynku. Przy okazji był całkiem nieźle wyciszony, dłuższa jazda z wysoką prędkością nie męczyła uszu. Tylko na obrotach jałowych kultura pracy silnika była przeciętna (wciąż lepsza o lata świetlne od 2.4d produkcji VW).
UsuńMimo wszystko, dla mnie CX jest już trochę za dużym autem, zwłaszcza długa maska i przedni zwis raczej nie pomagają zbytnio w manewrach. Z racji, że przez większość czasu wożę powietrze, po BX'ie rozważam przesiadkę w Saxo lub 106 1.6. No chyba, że znajdę zadbane 205 w jakiejś fajnej wersji HB 3d. ;)
Łomatko!!! Jak ja absolutnie zazdroszczę przejażdżki moim ulubionym z niesportowych Citroenów!
OdpowiedzUsuńMATKO BOSKO KOCHANO.
OdpowiedzUsuńJest zazdrość. Coś przemegawspaniałego. No i Ph I - wg mnie znacznie fajniejszy, niż Ph II.
Ale cierpliwości, u mnie już niedługo też coś bardzo grubego.
Wiadomka - ja też uznaję tylko Ph I, polift to już trochę jednak zamach na pierwotnej estetyce tego modelu.
UsuńZnów naszła mnie ochota na kupienie sobie takiego Citroena ;) Nie wiem, co ludzie widzą w tych nudnych, niemieckich maszynach do przemieszczania się, podczas, gdy są np. producenci francuscy, czy włoscy, którzy produkują o wiele ciekawsze auta.
OdpowiedzUsuńDałoby się w ogóle czymś takim jeździć na co dzień? Mocno to rdzewieje? Części da się jeszcze kupić, czy pozostają np. fora lub nauczenie się języka francuskiego i szukanie u źródła? ;)
To już Piotrek musiałby wypowiedzieć się, ale z tego co słyszałem z częściami nie jest zbyt różowo.
UsuńZ częściami niby jest problem, w serwisach ich nie znajdziemy ale okazuje się, że jest liczne grono byłych posiadaczy którzy mają ogromne zapasy i chętnie się nimi dzielą. W Niemczech jest cxbasis.de z każdą częścią na półce ale ceny są wygórowane. Generalnie w necie da się znaleźć. Przy okazji poznajemy wielu ciekawych pasjonatów motoryzacji co jest in plus i chyba też o to chodzi w zabawie w szrociaki. Autko chętnie rdzewieje pozostawione pod chmurą. Moje było od nowości garażowane i mało użytkowane dlatego zachowało się w przyzwoitym stanie.
OdpowiedzUsuńCzyli raczej trzeba byłoby się spodziewać, że przy codziennym użytkowaniu raczej dosyć szybko się zbiodegraduje...
UsuńCo do tego komfortu CX opisanego jako "bardzo dobrze, ale na sprężynach może być podobnie", takie samo wrażenie mam z jeżdżenia BXem. Niby jest komfortowo, ale mam wrażenie że osiągnięcie podobnego komfortu przy użyciu bardziej klasycznych rozwiązań nie powinno być szczególnie trudne
OdpowiedzUsuńZgadza się. Też śmigałem BX-em przez chyba 1,5 roku i w porównaniu ze starymi Merolami nie widzę wielkiej różnicy, a jeśli już to na korzyść klasycznego rozwiązania. Nie od parady obecnie zawieszenie HP odchodzi już powoli do lamusa...
UsuńBX-siarze Mówicie chyba o odczuciach i zakładam, że mieliście sprawne w sensie pełne gazu sfery bo w czysto technicznym aspekcie nie możliwe jest, żeby stalowa sprężyna była lepszym elementem pod względem tłumienia drgań niż gaz, stal przenosi wszystkie drgania(również te niewyczuwalne) z nawierzchni na resztę auta a co za tym idzie na ciała pasażerów bo mimo wszystko jest to stalowe połączenie między jezdnią a resztą, w HP tego połączenia nie ma bo pośredniczy gaz dlatego po długiej trasie w Citroenie z hydro nie odczuwa się zmęczenia jak po jeździe "na stali". A HP odchodzi tylko i wyłącznie z korpo-ekonomicznych powodów. W C5 I i poliftowej było tak dopracowane, że mało co się z nim działo(pod względem bezawaryjności i bezobsługowości ideał) a w ostatniej c5 wycieki z siłowników po nawet 170kkm - w jakichkolwiek wcześniejszych modelach takie rzeczy prawie się nie zdarzały...
OdpowiedzUsuńByłem kierowcą w PEKAES - Wa-wa.Sprowadziłem z Niemiec identycznego i kolor ten sam dwu letniego Citroen CX 2.o benzyna w 77 roku.Na początku stanu wojennego zamontowałem oryginalny silnik Citroen diesel 2.5.bez przeróbek, samochodem tym uczyła się kierować trójka moich dzieci, przez piętnaście lat był w naszym posiadaniu.Odkupił go mały przedsiębiorca podpiął przyczepkę i woził odzież
OdpowiedzUsuńAuto Rodzinne,do turystyki i "około domu" Było w naszej Rodzinie 15-cie lat.Kolor identyczny.
OdpowiedzUsuń