Translate

środa, 1 października 2014

PRAWDZIWA PATYNA: Datsun 180B Station Wagon




Witam. Dziś ciąg dalszy materiałów z Norwegii z cyklu "jadę i nagle oczy mnie wypadli". Niektóre samochody chciałbym zaprezentować osobno ze względu na ich unikatowość i tak jest w tym wypadku. Nigdy nie widziałem wcześniej takiego Datsuna na żywo, ani nawet w żadnych materiałach w internecie. Podejrzewam, że miałem okazję podziwiać jeden z zaledwie kilku, może kilkunastu, egzemplarzy w Europie. Z tego też powodu informacji o tym samochodzie także nie ma wielu. Wiem tylko, że ten konkretny model produkowano w latach 1976-1978, a silnik o pojemności niecałych 1800 ccm ma około 90KM. Pozwalał on rozpędzić Datsuna do 162km/h i zapewniał osiągi na poziomie 13,6 s. do setki.

Produkowano jeszcze bliźniaczą wersję o nazwie 160B z silnikiem 1.6. Z tego co dobrze rozkminiam to w USA to auto występowało pod nazwą Datsun 810 (lekko zmodyfikowany - między innymi trochę inny przód) i silnikami 6-cylindrowymi. Później ten model przekształcił się w Nissana Maximę.

Udało mi się zamienić kilka słów z właścicielem i padło tam sakramentalne - "bede go robić". Mam nadzieję, że moje żywe zainteresowanie tym autem choć trochę przybliży ten plan ku jego rzeczywistej realizacji.






Tu model w tym samym kolorze pokazuje co potrafi na szutrach:




21 komentarzy:

  1. Ło kur*a. Grubo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda fajnej fury. Jak ktoś chce robić to nie trzyma w krzakach na zgnicie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne żelazo! I czemu teraz takich nie robio? no czemu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak nie robio - masz Accorda kombi, czy też Mazdę 6 kombi, żeby pozostać w ramach Japońszczyzny. Oba są interesujące z bryły i wyglądają zupełnie inaczej niż teutońska konkurencja. Tak jak kiedyś taki Datsun.

      Usuń
    2. nie zgodzę się - prześwit pod który zmieści się znaczek pocztowy, wnętrze antyergonomiczne i antyestetyczne, przedni napęd...nie, nie są podobne do Datsuna, szczególnie duchem. Poza tym zapominasz do kogo piszesz - Honda? ;-))) A Mazda 6 za bardzo przypomina mi na siłę unowocześnione Mondeo. Dalej - teutońska konkurencja może i tak, ale czy taka francuska?
      Mazda? tylko 2 albo MX-5, Honda? Pilot albo CR-Z.
      Pamiętam daaawno temu w latach 80 na TVP leciał jakiś Japoński film albo serial kryminalny, gdzie wszyscy jeździli takimi furami ale Crown, Laurel i tego typu sprzęty których nazw nie znam i nigdy nie poznam...pełno było tego na ekranie.
      P.S. Na szczęście Renault wskrzesza markę Datsun, pamiętając o jej charakterze :-)

      Usuń
    3. Dlatego jest też Mazda:) Oj tam przesadzasz - towaru zapakujesz tyle samo, jak nie więcej - tylni napęd bardzo ogranicza przestrzeń bagażową. Prześwit może jest mniejszy, ale i drogi mamy inne niż 40 lat tamu i nie potrzeba zawieszenia terenówki w zwykłym dupowozie. Ergonomia - auta tej klasy obecnie mają znacznie więcej wyposażenia - to dosyć naturalne, że masz tam inną ergonomię, bo trzeba ogarnąć więcej rzeczy itd. Założę się też, że jakbyś miał przejechać 1500 km Datsunem, albo Accordem to wybrałbyś to drugie i porzucił na zawsze bajki o antyergonomii:) Napęd inny, bo i czasy inne. Nie można wymagać, żeby wszystko stało w miejscu. Datsuny też były spostrzegane jako zbyt dziwne, podobnie jak Ty widzisz teraz Accorda. Więc duchowo są bardzo podobne.

      Usuń
    4. Jakkolwiek obiektywnie trudno się z Twoimi argumentami nie zgodzić, tak subiektywnie...wolałbym 1500km zrobić Datsunem, na fotelach wypchanych sprężynami a nie gąbką, na miękkim komfortowym zawieszeniu - bez stresu że coś urwę od spodu, bez zbędnych ekraników i gówinek we wnętrzu, nawet jadąc całą drogę 70km/h - dla Ciebie jako że posiadacza W124 nie powinno być to niezrozumiałe.(?)

      Usuń
    5. Ja lubię starocie (albo wręcz uwielbiam, jak wiesz) i w zupełności to rozumiem. Jednakże staram się być obiektywnym. Nie da się ukryć, że nowe auta mają masę atutów - w tym wygodę, ergonomię, bezpieczeństwo bierne, czynne itd. Baleron akurat może być pewnym wyjątkiem w kwestii komfortu i niezawodności. Niemniej chcąc pokonać trasę 1500 km chciałbym mieć zaawansowaną klimę, jakieś masaże w fotelu, dużą nawigację w ekranie na desce rozdzielczej (nie jest tak, że to jest zbędny ekranik), żeby nie gapić się na telefon itd.

      Usuń
    6. Im więcej tych nowych aut widzę, tym mniej ich atutów. Są coraz szybsze i tyle. W dodatku przyśpieszają w taki...irytujący sposób.
      Dalej: klimatyzacja była dostępna już w latach 70 i do dnia dzisiejszego w sumie niewiele się zmieniła. Jest tylko bardziej...zawodna. Patrz: elektronika w sterowaniu+"nowoczesne" czynniki chłodnicze. Dlatego "zaawansowana" - po co? wystarczy najprostsza manualna. Byle czysta, pełna i szczelna.
      Z elektroniki trawie wyłącznie ABS, ewentualnie proste kontrole trakcji dla tylnonapędowców. EWENTUALNIE - bo jest LSD, a dla hardkorów Lock-Right ;-)
      Nawigacja w desce jest ultra-nieergonomiczna, ponieważ zmusza kierowcę do oderwania wzroku od drogi i skierowania bardzo daleko, na zupełnie inne natężenie światła. Skutki są oczywiste. Osobiście używam nawigacji 5" (Garmin, hehe) przyklejonej tuz obok lewego słupka. Wygodniej się nie da, chyba, że zakupię nawigację 7", ale do mojego aktualnego pierdzidełka nijak nie pasuje ;-)

      Usuń
    7. Szybsze, a przy tym często zadowalające się zaskakująco małą ilością paliwa i nie są to tylko teoretyczne dane producentów. Odbija się to pewnie na zawodności, ale jak ktoś kupuje nowe auto na 3 lata, to co go to obchodzi.
      Elektronika - auto z ESP uratowało już wiele osób, w tym mojego wujka. Bez tego systemu pewnie nie wyszedł by cało z pewnej sytuacji drogowej 3 lata temu.
      Od starych klim często się choruje, dzisiejsze działają na zasadzie histerezy, dostosowują temperaturę w sposób, którego manualnie nie dasz rady osiągnąć. No i masz spokój, nie odwraca to twojej uwagi, ergo - większe bezpieczeństwo i komfort.
      Taka na szybie też ma inne natężenie światła, niż widok za szybą, częste przeskakiwanie wzrokiem między dwoma wspomnianymi punktami nie jest korzystne. Widuję ludzi z takimi nawigacjami, którzy świecą nimi tak mocno, że oślepiają mnie jadącego z tyłu, a co dopiero w środku. Sam mam w kutafonie, którego kładę koło lewarka zmiany biegów - czyli najgorzej, jak tylko można:D
      Uważam, że nie ma co walczyć z nieuniknionym - nowe w wielu aspektach jest po prostu lepsze. Nie zmienia to faktu, że jak i tak kocham W124 i obecnie nie widzę niczego lepszego, o czym szerzej będzie już może jutro.

      Usuń
    8. "tradycyjnie" to moje drugie podejście do odpowiedzi, więc nawet nie będę się rozwodził, tylko krótko:
      - z tym zużyciem paliwa...well...jak jeździsz książkowo to i owszem, ale mechanizmy tak dostają po D, że szkoda. Jak jeździsz normalnie to spalanie jest kosmiczne.
      - jak kto nie umie obsługiwać nawigacji - wszystkie mają tryb 'nocny', to już jego sprawa.
      - tematu ESP nie ciągnę, bo zbyt wiele zmiennych by merytorycznie dyskutować o konkretach.
      - klimatyzacja - nie wierz w bajki! od kilku dziesięcioleci nic się nie zmieniło, nawet te "super-eko-cośtam" czynniki są tak samo oparte na chlorze jak te stare, np R22
      O potencjalnych zakupach będę pisać, jak się zbiorę.
      Generalnie chyba siebie nawzajem nie przekonamy, ale chociaż miło się tak kulturalnie pospierać.

      Usuń
    9. No tak:)
      Z ESP jest prosta sprawa - nie ma się co zasłaniać jakimiś tam zmiennymi. Bezdyskusyjnie jest to wspaniałe rozwiązanie ratujące zdrowie i życie. To jeden z elementów, który przekonuje mnie do nowych aut. Nie korzystam z tego na co dzień, ale warto to mieć - to jak z ubezpieczeniem.
      Klima - pisałem o innej zalecie tych nowych klimatyzacji, czynniki nie za bardzo mnie interesują. I nie są to bajki, tylko inżynieria.
      Temat konsumpcji rozwinął kolega niżej.

      Usuń
    10. Oba tematy/technologie opierają się na jednej sprawie - CZUJNIKACH. Wszystko jest świetnie dopóki działają idealnie. Z tym, że klima to 'tylko' temperatura + odparowywanie szyb, ale ESP (zwykle zintegrowane z ABS) to już bezpieczeństwo.
      A czynnik powinien Cie interesować - nowoczesny wynalazek DuPoint jest żrący zaś jego opary wybuchowe, dlatego mimo obowiązku narzuconego od 2014 przez EU, taki np. Mercedes odmówił i stosuje tradycyjne czynniki. Jeśli nie wierzysz - wsiądź do tegorocznego samochodu i poczytaj sobie instrukcję postępowania w przypadku rozszczelnienia klimatyzacji znajdującą się na osłonce przeciwsłonecznej, mina może zrzednąć w postaci gwałtownego WTF!

      Usuń
    11. Słyszałem o tym. Szacun dla Merola, że się na to wypiął.

      Usuń
  4. Pozwolę sobie nie zgodzić się z Demonem w kwestii paliwa. Swoją furą (dwulitrowe e46 w gnoju) podczas urlopu zrobiłem blisko 4 tysie km i auto wciągnęło ok. 6/100 km, jadąc zapakowanym po dach i po autostradach 140-150.
    Akurat złożyło się tak, że po powrocie do Polski przyjechał ze szkopowni mój brat (podróżuje trzylitrowym e60, również w gnoju) i trasę Hannover-Szczytno (ok. 950 km) musiał pokonać w ciągu tygodnia 2 razy. Chłopak zapier.....ł ile fabryka dała i motor łyknął średnio ok. 7 litrów/100 km.
    To chyba nie są kosmiczne ilości?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Demon jest po prostu troszeczkę uczulony na punkcie nowych aut:) Stare auta są spoko, ale nie można zaprzeczać procesowi ewolucji w motoryzacji. Jakieś elementy mogą się nie podobać (typu DPF czy EGR), ale ten rozwój i postęp jednak jest. Na siłę to można powiedzieć, że drewniana furmanka jest najlepsza, bo nie ma się co zepsuć, a i części tanie, bo można je sobie samemu wyrzeźbić:)
      Co do spalania to osobiście znam przypadki kilku nowoczesnych zaczipowanyh diesli i one przy jakiś abstrakcyjnych mocach, rzędu 200 - 250 KM potrafią palić na trasie po 7 litrów przy normalnej jeździe (nie emeryckiej). Po jakimś tam przebiegu pewnie się rozpadną, ale coś za coś.

      Usuń
    2. Tak, w sumie jestem! ;-) Tyle, że dla mnie najdoskonalsze i najciekawsze pojazdy powstały w latach 90.
      Dobrze - w ropniakach takie rzeczy jak bardzo niskie spalanie się zdarzają, ale tam jest "ciut" inny problem, o którym za chwilę. Generalnie powyżej trzymałem się silników benzynowych, nawet nie uturbionych (bo te są najbardziej "wesołe") ani z bezpośrednim wtryskiem. Natomiast diesle...o ile pominie się DPF/FAP/EGR, z którymi "można sobie poradzić" wycinając je i na ich miejsce wsadzić symulator, lub przy założeniu że te technologie (o czym naprawdę da się przekonać) są coraz doskonalsze i bardziej niezawodne to mają wady:
      1. koło dwumasowe, o którym już pisałem spory wywód w komentarzu na którymś z zaprzyjaźnionych blogów. Generalnie - ZUO! W końcu wynalazek VAG do nabijania frajerów w butelkę.
      2. wrażliwość - znany jest mi przynajmniej jeden (zweryfikowany) przypadek zalania nowoczesnego diesla przez pomyłkę benzyną. Oczywiście nie pojechał. Nie można także zapomnieć o wrażliwości na jakość paliwa. Tragicznej wrażliwości.
      3. trochę naciągane dla ludzi przyzwyczajonych do jazdy benzyniakakmi - brak elastyczności! Mój były samochód, mega zawodny Jumper z silnikiem 1,9D bez turbo bez zająknięcia ruszał z półsprzęgła z dwójki. Nowoczesnym dieslem nie ma takiej opcji, niestety.
      Miałem coś jeszcze napisać, ale zapomniałem po drodze ;-)

      Usuń
    3. Samo w sobie koło dwumasowe to nic strasznego. Chodzi raczej o jego jakość. Mało kto wie, ale dwumasa była montowana już w niektórych Baleronach i jest w zasadzie dożywotnia. A teraz kombinują tak, żeby się jebało. Na szczęście robią jakieś zamienniki, którą są trwalsze niż oryginały.

      Usuń
  5. Tak na szybko to montowany w 7 civicu diesel 1.7 nie posiada dwumasy.
    Co do elastyczności... Chyba wychodzi wręcz odwrotnie. W swoim aucie żeby wyprzedzić nie muszę redukować, jedynie dodaję gazu. W benzyniaku zwykle należy redukować i mocno wcisnąć pedał gazu - reakcja pasażerki zwykle taka sam: no gdzie się tak spieszysz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W końcu Honda król - reszta gnuj:D Ciekawe jak bardzo dadzą radę z nowym CTR. Podobno ma mieć szperę podobną do tej z Focusa RS.

      Usuń
    2. To tylko pogratulować Hondzie. Oczywiście miałem na myśli dokładnie to samo - diesle ciągnie od dołu, benzynę trzeba podkręcić, żeby jechała.
      Co do dwumasy, to chciałbym tylko przypomnieć kto i po co ją wymyślił, o Baleronie wiem.

      Usuń