Translate

piątek, 5 września 2014

RAPORT: Wrażenia ze sprzedaży Skodilaka



Muszę przyznać, że trochę namordowałem się ze sprzedażą Skody. Zakładałem, że nie potrwa to zbyt długo, a trochę się to jednak ciągnęło - mianowicie całe 2 tygodnie. Oczywiście kwestia, czy to długo, czy nie bardzo zależy od marki oferowanego bolidu. Jak sprzedawałem kiedyś 125p 1300 z 1972 roku to musiałem zabijać okna deskami, bo Polajki ładowały się do mnie drzwiami i oknami, byle tylko zdobyć upragnionego 125p - takiego samego jak 10 innych na tym samym zlocie. 

Dobra - kilka słów o tym jak to było, gdyż w sumie nawet jest o czym opowiadać. Zacznijmy od tego, że sprzedawałem samochód w bardzo fajnym, oryginalnym stanie z niskim przebiegiem w wieku całkiem zacnym - 38 wiosen. Osoby jakkolwiek ogarnięte w temacie starej motoryzacji wydają się rozumieć tę podstawową rzecz, iż oryginalny stan w tym wieku pociąga za sobą też kilka mniej fajnych, ale naturalnych detali typu - zaprawki, małe wgniotki, czy też pomalowany jeden element. Po moich doświadczeniach wyszło na to, że jednak nie jest to takie oczywiste dla wszystkich. Generalnie spotkałem się z pewną dozą niezrozumienia, a czasem po prostu - nazwijmy to po imieniu - debilizmu.

Klasycznie - w pierwszej kolejności wystawiłem Skodzillę na allegro z ceną kup teraz 9 koła i  zaznaczyłem w opisie, że jest to cena wyjściowa, teoretyczna i po prostu oczekuje od zainteresowanych ofert kupna. Również klasycznie - odebrałem kilka wiadomości o treści: "skoda - a za ile to ona"? Noż kurxa. Ani dzień dobry, ani pocałuj mnie w dupę, a w dodatku pytanie totalnie z czapy. Pomijam fakt, że jak kogoś nie stać na telefon, to chyba i na samochód też nie.

OGLĄDAJĄCY:
Pierwszy oglądający przyjechał chyba z Katowic - prawie nowym Audi A8 4.2 TDI z opcjonalnymi ledowymi reflektorami typu Matrix, o wartości pewnie dobrych 30.000 złociszy, ale mniejsza z tym. Gość był bardzo w porządku, sympatyczny itd. Od razu zaznaczył, że jest tu tylko przejazdem i chce się do auta po prostu przymierzyć. Pomacał, pojeździł, podobała się, pojechał dalej.

Następny klient - z Wrocławia, na początku zaoferował mi zamianę na Skodę Octavię I w kombiaczu 1.6. Trochę nie trafił w moje gusta. Ale auto mu się podobało i przyjechał oglądnąć Skodilaka i pogadać o cenie. Wstępnie dogadaliśmy się na 7 koła i odbiór następnego dnia, podczas którego to okazało się, że chyba jednak nic z tego nie wyjdzie. Nawet nie chyba.
W międzyczasie było jeszcze dwóch zainteresowanych (nazwijmy ich Mercedesiarzami), ale też nic z tego nie wyszło.

Teraz czas na moich liderów z Sosnowca. Umówiliśmy się na sobotę o 9 i nawet trochę przed czasem byli przyjechali na posiadłość mych rodzicieli. Goście wyglądali na ogarniętych, przewrócili Skodę do góry nogami, wieszali się na drzwiach itd. Jako jedyni wyciągnęli koło zapasowe i spojrzeli na stan podłogi bagażnika - tu akurat punkt dla nich. Następnie wywalili tekst, że są strasznie zawiedzeni, bo wydawało im się, że auto będzie w stanie bliskim nowemu! Trochę mnie to zbiło z tropu, gdyż sam bym na to nigdy nie wpadł, więc jakoś specjalnie nie zareagowałem. Potem jegomoście rzucali kolejne zdania, które wprawiały mnie w coraz to większe i większe zdumienie. Po tym jak wieszali się na drzwiach oznajmili, ze drzwi mają luz - no po prostu straszne. Straszne! 38-letni samochód produkcji czechosłowackiej ma luz na drzwiach! Bosze, czy może być coś gorszego?! Tak - koszt naprawy, który określili na kilkaset złotych za jedne tylko drzwi. Wtedy już nie wytrzymałem i rzuciłem w ich kierunku dosyć zaczepne zadanie, że "śmieszą mnie ludzie, którzy oczekują od 38-letniego samochodu w oryginalnym stanie parametrów auta nowego". To ich trochę przytemperowało, ale nie na długo. Facet generalnie chciał ją przemalować na zielono, określił też całej operacji na 20.000 zł i wtedy w zasadzie się rozstaliśmy. Były jeszcze gadki o tym, że on ma Poloneza z przebiegiem 300 km i jakbym go zobaczył to bym się dowiedział co znaczy bardzo dobry stan. Zapytałem, czy jest on w oryginale, czy tez po remoncie. Okazało się, że to drugie, co powinno dać trochę do myślenia, gdyż złota zasada logiki głosi - porównuj porównywalne. Pojechali. 
Potem było jeszcze kilka telefonów, w których zainteresowani zapytywali mnie o rzeczy, które były wprost napisane w ogłoszeniu, więc pominę to milczeniem.

Po jakimś czasie zadzwonił ktoś z Czech, potem drugi i jeszcze trzeci. Potem nawet ktoś ze Słowacji, a ostatecznie auto sprzedałem pierwszym Czechom, jacy do mnie przyjechali. Tego wątku nie chce już rozwijać, bo po prostu szkoda mi Skodzinki. Jej ostatnie zdjęcia:




Rozpoczynam poszukiwania następcy:D


15 komentarzy:

  1. Może ekipa z Sosnowca to byli legendarni allegrowi koneserzy? Oczekiwali Plak-Attack full odrestaurowanego auta kapiącego woskiem i inną chemią motoryzacyjną, to się rozczarowali ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzi na to, że chyba mam jakiś defekt mózgu i za bardzo cenię oryginały z nutką patyny.

      Usuń
  2. Jaka szkoda , jej am będzie lepiej jak tu ... ja pół roku sprzedawałem swą 105 tkę ... jak autor bloga chce i sobie zyczy to skrobnę relację ... o tym, zresztą wciąż on jest do sprzedania na olx, i tam są powypisywane same byzydury o niej ...

    dla wytrwałych poszukiwaczy to ta sama, co w wywiadzie ze złombiakiem ... jest na olx .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szykuj jutro relację z Favorit lepiej. Ja obskoczę CMS, a Ty Favority:D

      Usuń
  3. No obskoczę favo bo spot skód Favorit Organizuję ;) jakby co i ktoś nie wiedział, to jutro od 14 stej na dachu (za free) galerii ferio w Legnicy spot skód favo ,,, zapraszam,,,

    OdpowiedzUsuń
  4. http://olx.pl/oferta/skoda-100-CID5-ID69koL.html

    a ta już tak długo wisi i chętnych brak ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tłusta. Pamiętam, że na początku była wystawiona za dyszkie, ale widać chętnych brak i cena idzie w dół. Była też na szwabskim eBayu, ale nie poszła.

      Usuń
  5. no właśnie, przymierzał się już ktoś do tej sety w kolorze g... tej brązowej?

    OdpowiedzUsuń
  6. Może się nie znam, może to wina O.Baldwina, albo tego, że aktualne autko kipi taką fajną zajebistością, że raczej ma u nas dożywocie, lub może to przez to kilkuminutowe obcowanie z taką samą w Deszcznie, ale ja - jakbym miała taką, nie sprzedawałbym, chyba że bym MUSIAŁ.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie też to zastanawia - fakt miałem krótka przerwę w śledzeniu bloga - czemu sprzedałeś skodzianę?

    OdpowiedzUsuń
  8. Skodę sprzedałem z dwóch głównych powodów:
    1. Miałem ją chyba z 7 lat i w tym czasie głownie stała, więc nie miało to sensu.
    2. Wpadł mi do głowy pomysł, że fajnie byłoby posiadać coś czym mógłbym raz na jakiś czas pojeździć w CA Cup, YP itd.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie mów, ze Skoda sie nie da! :)

      Usuń
    2. No nie bardzo:) Ale akurat na mokrej kostce to zamiatała tyłkiem aż miło:D

      Usuń