Heinkel, a właściwie Heinkel
Flugzeugwerke to firma znana przede wszystkim z produkcji samolotów bojowych
dla niemieckiej Luftwaffe. Po II wojnie światowej otrzymali zakaz produkcji
samolotów, więc przerzucili się m.in na samochody a raczej mikrosamochody - tak powstał nasz dzisiejszy bohater.
Na Heinkela Kabine mówiło się "lepsza
Isetta" ponieważ był lżejszy (poniżej 300 kg) oraz szybszy niż konkurencyjna BMW Isetta i to pomimo mniejszego silnika. Podobnie jak w przypadku BMW do wnętrza można było
dostać się drzwiami zamontowanymi w przedniej części pojazdu. Jednakże po
otwarciu drzwi kolumna kierownicza zostaje w swoim dotychczasowym położeniu a
nie unosi się razem z drzwiami jak miało to miejsce w Isettcie. Dużą zaletą
był spory rozsuwany płócienny dach, który widzimy w prezentowanym egzemplarzu, a także -
co jest unikalne w przypadku mikrosamochodów - wsteczny bieg!
Niemiecki maluch początkowo
napędzany był motocyklowym jedno cylindrowym, 4 suwowym silnikiem o pojemności 175 ccm, chłodzonym
powietrzem. Moc 9 KM pozwalała na osiągniecie około 90 km/h, co było całkiem
niezłym wynikiem jak na mikrosamochód. Z czasem wprowadzono silnik o pojemności 200 ccm i mocy 10 KM. Występowały wersje zarówno 3, jak i 4 kołowe.
Produkcję rozpoczęto w zakładach
Heinkla w 1955 roku a następnie w 1958 z powodu ogromnej popularności tego autka na Wyspach przeniesiono ją do Irlandii do
zakładów Dundalk Engineering. Nie wystarczające normy jakościowe były przyczyną kolejnego przeniesienia produkcji, tym razem do angielskiego Croydon w Surrey,
gdzie samochody te były produkowane od 1960 roku na licencji pod marką Trojan
i zwane pieszczotliwie "Bubble Car". Produkcja na Wyspach zamknęła się w 1966 roku liczbą około 10.000 sztuk.
Jednego z nich spotkałem na
niedawnym zlocie na Queens Square w Bristolu.
Jest wstek, jest rękaw - można szaleć |
Sportowa (średnica większa o pół milimetra) podwójna końcówka układu wydechowego |
Skrzela niezbędne do odprowadzania sporych ilości ciepłą produkowanych przez wysokoobrotowy zakuty silnik |
Jeszcze jedno - niech nikogo nie
zmylą pozory - takie auta są obecnie bardzo drogie. Ostatnio na aukcji RM
słynnej kolekcji mikrosamochodów Bruce'a Weinera jeden z egzemplarzy osiągnął
cenę 54.000 dolców - link
Jakość firmy Heinkel. Muahahahahahahahahahahaha! Sorry, musiałem ;-)
OdpowiedzUsuńheh, robić w Anglii, niedługo po Drugiej Wojnie Światowej autko marki wywodzącej się z samolotów Luftwaffe i nazwać to Trojan - to trzeba mieć poczucie humoru :)
OdpowiedzUsuńO! to-to!
UsuńPoza tym - dużo fajnych bohaterów drugiego planu, nawet to plastikowe F :-)
Podobne to do Messer... Messer...Szmita!
OdpowiedzUsuńPodziwiam niemiecki język. Auto pierdziawka, a nazwa od samolotu. Tak samo Szmeterling - niby motyl, a jak broń masowego rażenia.
Unglaublich! :-)
UsuńTaki fajny text kiedyś słyszałem - "język niemiecki wyewoluował na przestrzeni wieków do swojej obecnej postaci tylko po to, by powstał zespół RAMMSTEIN". :-)))
Coś w tym jest.
UsuńMegaobłędny, a o tym irlandzkim epizodzie to pierwsze słyszę.
OdpowiedzUsuńW tym względzie może dumnie stać koło DeLoreana;)
Usuń