Jak ja lubię takie znaleziska. Idziesz sobie jakąś tam
dupną bristolską uliczką, z dwóch stron terraced housy - czyli zero ogrodów - zero szans, żeby coś tam upchać. Coś - znaczy jakieś autozłomy. Jednakowoż ostatni dom
w szeregu miał trochę zielonego, co właściciel posiadłości postanowił skrzętnie wykorzystać i
gnije tam (będzie dosyć trudno) kilka plastikowych Reliantów Robinów/Rialto.
Zdjęcia są niestety mocno nocne ale co poradzić - taki złomowy zombie jak ja kręci się w poszukiwaniu materiałów 24 godziny na dobę. A że rano zazwyczaj nie pamięta gdzie się szwendał poprzedniej nocy to nie ma szans na poprawkę. Dobrze, że chociaż jakieś foty na tym kutafonie są:
Zdjęcia są niestety mocno nocne ale co poradzić - taki złomowy zombie jak ja kręci się w poszukiwaniu materiałów 24 godziny na dobę. A że rano zazwyczaj nie pamięta gdzie się szwendał poprzedniej nocy to nie ma szans na poprawkę. Dobrze, że chociaż jakieś foty na tym kutafonie są:
Pocinać takim małym trójkołowcem w kurierce - tu akurat GLS - to musiało być naprawdę fajne doświadczenie. Dla tych co nie widzieli (wątpię) albo widzieli - przypominam znany fragment Top Geara w którym Clarkson oddał cześć tej wiekopomnej konstrukcji:
Nigdy się chyba nie dowiem po co gnić auta... W każdym kraju, niezależnie jacy ludzie go zamieszkują zawsze znajdzie się jakiś fanatyk, który na swojej posesji coś gnije. PO CO!? Choć akurat tak idiotycznego samochodu jakoś mniej szkoda
OdpowiedzUsuńNie trzeba daleko szukać takich ludzi - ja bym chętnie zgnił u siebie jakąś Warszawę czy Syrenę;)
Usuń