Translate

czwartek, 24 października 2013

MIKS BUDAPESZTAŃSKI: No i trochę Wiednia też



Witam. Niezmiernie cieszy mnie fakt, iż szrociakowi szpiedzy rozpierzchli się po całej Europie. Dzięki temu możemy zobaczyć sporo atrakcyjnego żelaza. W przypadku Węgier fajne jest to, że na ulicach widać jeszcze sporo staroci pochodzących głównie z bloku wschodniego czyli tych, które wszyscy znamy i lubimy. To jak ze wszystkim: z muzą, filmami itd. Materiały do dzisiejszego miksu zawdzięczamy Dorocie, która raczej nie interesuje się starociami ale trzeba przyznać, że naprawdę się postarała bo zdjęcia dają radę.

Zaczniemy czymś co pewnie przypadnie do gustu Baldwinowi - a będzie tego więcej
Ape jeżdżą po całej Europie, ostatnio widziałem jednego w Liverpoolu
Łada 2104
Tu akurat mały wtręt włoski i to dosłownie bo widzimy malutkiego startego starego Fiata 500
Wracamy do aut z bloku wschodniego - Łada 2106 na strasznym współczesnym felunku



Trabanta, jak się okazuje można sobie wynająć i poczuć samemu zapach spalonego oleju mieszanki
Renault 4 Fourgonette a w tle kolejny Trabant
R4 było wspaniałą odpowiedzią Renault na Citroena 2CV. Oba auta są tak rewelacyjne, że było by mi trudno zdecydować się na któreś z nich, choć 2CV raczej było by górą. Z drugiej strony R4 jest bardziej niszowe...
Coś dla Marty - Saab 900
Nasze Kaszlaki to normalnie obieżyświaty. Jednego udało mi się znaleźć nawet w Chinach
Śmieszna konkurencja dla naszej Niewiadówki
Kolejna Łada 2105
Uniwersalny Trabant
Podobnie jak w Ładzie tu też felunek jest zdecydowanie zbyt nowoczesny jak na sylwetkie Garba
Tym razem Łada 2107. Zadbana - ktoś wymienił błotnik
Kolejny Skodilak ale tym razem z dziwnym przodem. Baldwinie do czego to szło? Widziałem z tym tylko Rapida 136

Kolejny Kaszlak - kurde fajnie tam


To prawdopodobnie Fiat 850, bo jego brata bliźniaka - Seata 850 raczej bym się tam nie spodziewał
Jag XK140/150
A teraz trochę gablot z Wiednia

Fajny S124, wydaje mi się, że gdzieś już go widziałem
No dobra ten Cadillac '55 też jest spoko
Jak Austria to musi być Steyr Puch Pinzgauer
Kończymy 2105 w stanie nówka, igła, szwajcar, dzikie węże


10 komentarzy:

  1. ale super relacja ;) a ten przód to od rapida, albo może na koniec już dawali co mieli na stanie - to wygląda na rocznik 1989 - koniec produkcji skoda rzecz jasna 125-130-135-136, niedowidzę która to, masz większej rozdzielczosci fotkę dasz radę powiększyć, ale stawiam na przekładkę z rapidy, świetny egzemplarz i ten kakaowy też ... świetne,bardzo się cieszę ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ogólnie srogo, ale TEN 850, CHCĘ GO.

    A Trabantów na Węgrzech było onegdaj mnóstwo - siłą rzeczy sporo się uchowało.

    OdpowiedzUsuń
  3. U sąsiadów oraz dalszych, byłych demoludów nadal sporo zza kurtynowego żelaza. Coś co u nas występuje jedynie jako podstawki do miodu, tam nadal jest użytkowane. Gdy podążałem jeszcze za naszym rodakiem startującym w F1, bardzo zastanawiał mnie fakt, że z jednej strony salon Porsche, a z drugiej Słowak podjeżdża 120 do pracy! Wiązałem ten fakt z jakimiś dziwnymi przepisami dotyczącymi sprowadzania młodszego zachodniego żelaza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie tak jest. Ja widzę w tym różnicę mentalną. W Czechach, czy na Słowacji nie ma wstydu jeździć starszym samochodem. Jeśli działa to po co go zmieniać - to bardziej pragmatyczne od nas narody. A u nas - zastaw się, a postaw się. Zamiast w remont walącego się domu polaki cebulaki wolą kupić sobie "nowego kilkunastoletniego" Passata. Nie wiem jak jest na Węgrzech ale zakładam, że podobnie. Jeśli chodzi o dziwne podatki to w Czechach jest podatek ekologiczny płatny przy zakupie nowego auta.

      Usuń
    2. Dokładnie tak. Południowi sąsiedzi Polski byli przez wiele lat pod wpływami państw niemieckich, przejawia się to w ich praktycyzmie.

      Usuń
  4. Czesi to nie dość, że pragmatyczny i trzeźwo (mimo zamiłowania do znacznych ilości dobrego piwka) myślący naród, to do tego mają poczucie humoru. I są bardzo mało religijni. Czasem myślę sobie, że fajnie by było tam mieszkać, ale przyzwyczajenie się do języka mogłoby troszkę zająć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię Czechów. Głównie ze względu na ten pragmatyzm. Czesi myślą sobie (ja zresztą też), że skoro jesteśmy tu zupełnie sami, to po co zawracać sobie głowę tą czy inną wiarą. A trucie dupy dzieciakom (które jeszcze nie mają własnej woli) tymi pierdołami jest dla mnie totalną zbrodnią na istocie ludzkiej. To dokładnie tak jakby komuś wpajać od małego, że ma być np. komunistą bo takie poglądy maja jego rodzice i koniec.
      Na studiach jako drugi język wziąłem czeski i jakoś tam nim operuję. Widzę jednakże, że nie jest to prosty język (wbrew pozorom) bo nie ma jako takiego jednego języka czeskiego. Mają podział na język literacki i powszechny + do tego sporo dialektów. Na Morawach mówią inaczej, w Pradze inaczej itd.

      Usuń
    2. Myślę, że to wynika z bardzo dużych umiejętności przystosowawczych Czechów. Za Hitlera byli nazistami, za "komuny", ateistami (nadal są). Nie mnie i myślę, że nie nam oceniać taką postawę, lecz sytuacja w której większość ciał jest kremowanych i następnie wyrzucanych/zakopywanych w masowych grobach (o ile mnie pamięć nie myli), bo bliscy zapominają o swych zmarłych, jest już jednoznacznie negatywna. Ale już zbaczamy na bardzo grząski teren wartości moralno-etycznych, więc lepiej pooglądajmy Skody.

      Usuń
    3. Moja wypowiedź była rzecz jasna odpowiedzią na komentarz Macieja Ka. To raz. Dwa - czy byli nazistami?... Nie, po prostu raczej siedzieli cicho. Taka postawa "chuj komu po twoim bohaterstwie kiedy nie żyjesz" - i ja to w sumie rozumiem. A za komuny mieli swoje zrywy. Karta 77 choćby. I jakoś nigdy te środowiska (choć część z nich była otwarcie chrześcijańska) nie poszły w taka stronę co u nas, czyli "ateista=komuch". Co się zaś tyczy kremacji - ja sam po śmierci życzę sobie być spalony. Na cholerę mój zewłok ma gnić w ziemi i zajmować miejsce? Mi to już nie będzie potrzebne. A miejsce pamięci jest w człowieku, nie na cmentarzu czy w innym konkretnie wyznaczonym punkcie.

      Usuń