Podczas przechadzania
się między wypucowanymi Rollsami, Bentleyami, czy Citroenami TA na MotoClassic Wrocław 2013 trafiłem na
jeden samochód który wyraźnie się od nich różnił w warstwie ogólnego stanu i prezencji. Był to cudownie spatynowany Studebaker,
lecz nie wiedziałem wtedy dokładnie jaki to model. Po przetrząśnięciu źródeł wszystko stało się jasne - to Studebaker Dictator produkowany w latach 1927 -1937. Wspaniała nazwa, lecz jej etymologia jest inna niż mogło by się to wydawać. Nie był to wg. producenta woź tak wystrzałowy, że mogli nim jeździć tylko dyktatorzy. Studebaker chciał zakomunikować nazwą - nasze auto wyznacza standardy (dictate the standard), które to inne marki muszą dopiero gonić. Z czasem nazwa okazała się trochę problematyczna.
|
Czy tylko ja widzę tu wkurzoną monobrew nad oczkami? |
Ten zabieg z atrapą zachodzącą płynnie na boki klinowatej maski jest po prostu genialny. Poza tym wyrastające z boku nadwozia kroplowe reflektory dodają mu wiele uroku. Widać to lepiej na tym zdjęciu, które ukradłem z internetu:
Dictator był najtańszym samochodem w ówczesnej ofercie Studebakera, a więc ustępował cenowo takim modelom jak Commander i President. Oferowano go z 6 i 8 cylindrowymi silnikami, przy czym ten większy pysznił się mocą całych 70 koni mechanicznych. Najciekawsza historia z tym autem wiąże się z jego nazwą, a konkretnie z małym zamieszaniem jakie wprowadziła w Europie. W tamtym okresie z oczywistych powodów nie kojarzyła się zbyt dobrze a Studebaker chcąc dalej sprzedawać swoje auta na Starym Kontynencie wybrnął z tego popisowo - przemianowując auto z Dyktatora na Dyrektora.
|
Szyba przyciemniona wiekiem |
|
Podesty służą do
gromadzenia odpadających kawałków poszycia. Później można je zmieszać ze
szpachlą i z powrotem nałożyć na nadwozie, zachowując 100% oryginalności. Sprytne |
|
Wnętrze zachowało wspaniały klimat oryginalności |
|
Masthew na sezon 2014 - lakier 3D |
|
Co Pan zgłupiał, żeby takim gratem pakować się na zlota? - Oj tam, oj tam, brakuje tylko kawałka tyłu, a Pan robi tyle hałasu |
|
Wychodzi na to, że auto było pierwotnie w rdzawym lakierze |
Kolejny plus dla organizatorów MC, że oprócz wychuchanych klasyków dopuścili do udziału w wystawie też takie samochody jak powyższy Studebaker. Skupiał on wzrok odwiedzających równie mocno co Gullwing, co najlepiej świadczy o trafności decyzji. Zabytkowa motoryzacja to też rdza i patyna. Podsumowując - mając na uwadze postęp jaki dało się zaobserwować podczas tej edycji w stosunku do poprzedniej to za rok czeka nas na prawdę tłusta impreza.
Auto bardzo fajne, nazwa genialna, jeździłbym!
OdpowiedzUsuńNo tylko podtlenek gazotu trzeba by koniecznie wrzucić.
Usuńchrzanić gaz! OM604 albo 4CT90!
UsuńŚliczne autko; przypomniało mnie się, że około roku 2000 moi rodzice chcieli PT Cruisera kupić. Przeszło im jak się dowiedzieli jak jest awaryjny, mimo że to Mercedes ;-)
OdpowiedzUsuńMoi rodzice mają PT Cruisera. Co prawda nie wybrali go świadomie ale są raczej zadowoleni. Silnik oczywiście 2.2 CDI z Merola. Nie jest jakoś przesadnie awaryjny, na razie nie spieprzyło się nic poważnego, a ma już chyba prawie 3 stówki przelotu.
Usuńmiał być benzyniak - podobno jakieś cuda z elektryką/osprzętem silnika się dzieją.
Usuń