Planowałem od jakiegoś
czasu zrobić jakiś tłusty materiał na Wywiad ze Złombiakiem. Wymyśliłem, że trzeba
celować wysoko i najlepiej byłoby zrobić wywiad z papieżem Franciszkiem I i jego śnieżnobiałym papamobile, a najlepiej Mercedesem W100. Czemu on? Wydaje się spoko typem, bardziej
umiarkowanym od poprzednika, szanuje ateistów a park maszynowy ma taki, że tylko szejki mogą podejść. Klamka zapadła. Napisałem maila - od 3 tygodni nie ma odzewu. Wysłałem list - brak odpowiedzi od 2 tygodni. Wysłałem
gołębia – nie wrócił. Wysłałem drugiego gołębia - też nie wrócił. Wysłałem trzeciego - o dziwo wrócił, ale z jakąś synogarlicą u boku i stwierdził, że rzuca robotę. Powoli docierało do mnie - primo: kończą mi się już gołębie, a ich morale najwyraźniej trochę spada, secundo: nic z tego nie będzie. Coś
trzeba było robić. Miałem już osobiście pofatygować się do Papy, już pakowałem walizki do Trabanta, kiedy to zgłosił się do mnie ktoś kto
znakomicie wypełni nieobecność szefa księży. Otóż SILENT PLEASE w dzisiejszym Wywiadzie ze
Złombiakiem zamiast papieża w białym Mercedesie Grossie będziemy mieć Ojca Baldwina w
białej Skodzie 105tce z 1980 roku z Legnicy. W sumie to nawet lepiej - zaoszczędzę na bajurze.
Co ważne pokreślenia, Ojciec ten rzeczywiście wziął sobie do serca cnoty, jakimi powinni się kierować duchowni w życiu i żyje bardzo skromnie. Mówi, że w nigdy nie kupił by sobie żadnego auta droższego niż 1000zł. Niestety wiąże się to z pewnymi niedogodnościami. Sporo osób o eufemistycznie mówiąc, nie za wysokich horyzontach umysłowych naigrawa się z takiego, a nie innego podejścia do motoryzacji. W trakcie rozmowy usłyszałem, że nasi dzisiejsi bohaterowie są notorycznie zatrzymywani przez policję do kontroli min. trzeźwości kierowcy. Powód jaki zazwyczaj wymieniają jest z reguły mniej więcej taki: Panie kto by na trzeźwo jeździł takim gównem. Smutne to. Na szczęście coraz częściej komentarze przechodniów zmieniają się w bardziej neutralne typu: Wiesiek pacz jaki fest hipster. A i zapomniałem, z oczywistego powodu będę musiał trochę przytemperować język. Będzie ciężko ale jakoś zepnędupę poślady i jedziemy! Zapraszam na obszerną galeryję zdjęć, a potem już tradycyjnie wywiad z użytkownikiem białego Skodilka.
Co ważne pokreślenia, Ojciec ten rzeczywiście wziął sobie do serca cnoty, jakimi powinni się kierować duchowni w życiu i żyje bardzo skromnie. Mówi, że w nigdy nie kupił by sobie żadnego auta droższego niż 1000zł. Niestety wiąże się to z pewnymi niedogodnościami. Sporo osób o eufemistycznie mówiąc, nie za wysokich horyzontach umysłowych naigrawa się z takiego, a nie innego podejścia do motoryzacji. W trakcie rozmowy usłyszałem, że nasi dzisiejsi bohaterowie są notorycznie zatrzymywani przez policję do kontroli min. trzeźwości kierowcy. Powód jaki zazwyczaj wymieniają jest z reguły mniej więcej taki: Panie kto by na trzeźwo jeździł takim gównem. Smutne to. Na szczęście coraz częściej komentarze przechodniów zmieniają się w bardziej neutralne typu: Wiesiek pacz jaki fest hipster. A i zapomniałem, z oczywistego powodu będę musiał trochę przytemperować język. Będzie ciężko ale jakoś zepnę
Gdyby istniał Zakon Skodziarzy to mieliby pewnego kandydata |
Zakładam, że F1 chętnie by przystał na takiego papamobile |
Wygląda jakby się porzygała jagodami |
Bad look |
Nauki A. Słodowego, jak widać, nie poszły w las |
Rdzawa Niagara |
W tle widoczny nowy nabytek |
Czy to przypadkiem nie grzech nie przerejestrować auta i robić Państwo w |
Redukcja masy = lepsze osiągi |
Co Cie w niej
najbardziej denerwuje?
Myślę, że najbardziej złości
mnie kilka rzeczy, na początek to, że jak to starsze damy mają w naturze - nie
trzymają moczu. Moja też ma z tym kłopoty ... nie trzyma płynów.
Poza tym nie dość, że
płyny z niej wylatują to jeszcze wlatują, a te co wlatują nie chcą jej opuścić
i po deszczu jest mokro w środku. Ja wiem że to jest czasem zaleta ale hmm … nie, nie deszczówka.
Odpływ maski jest
zrealizowany dość nieszczęśliwie – tak, że leje się woda gdy stare śmieci
zatkają kanały odpływowe a ja nie umiem ich jeszcze oczyścić.
Z minusów to to jest
kloc, mała moc przy masie swej prawie tonie i 45 konikach czeskich do tego
ponad 5 m promień skrętu, jest jak na mule.
Ale to też jest zaleta bo jest statycznie i spokojnie, więc pół na pół.
Dalej minusy:
chłodnica z przodu, silnik z tyłu powodują kłopoty z traceniem i ogólnie z
płynem, którego pojemność układu wynosi ponad 11 litrów. To dużo, a płynu ubywa
i tani nie jest.
Z wad to chyba tyle.
E, czyli prawie nic. Jakie są zalety tej generacji tylnosilnikowych Skód?
Zalet jest wiele, w
mej opinii to trwała konstrukcja przećwiczona przez inżynierów z Mladej
Boleslaw przez wiele dekad, auto nie pozwala się zapomnieć i w zakręty szybko
nie pozwoli ci wejść, jest silnie podsterowne i koniecznie nie wolno o tym
zapomnieć, bo może to się skończyć na dachu, szczególnie gdy jest ślisko. Ta
generacja to rozwinięcie finalne koncepcji zapoczątkowanej w Skodzie 1000 MB i
dalej rozwijanej przez wiele lat i to właśnie w 105tce mamy do czynienia z
apogeum tego rozwiązania, które jest dużo tańsze od konstrukcji z wałem lecącym
przez całą budę. Mi to odpowiada, ja nie szaleję, jestem statecznym panem, wręcz
duchownym.
Nie ukrywam, że też
jestem użytkownikiem tylnopędnej Skodovki, tylko trochę starszej i z częściami
do niej nie jest już tak różowo jak jeszcze kilka lat temu. Jak wygląda sprawa
w przypadku Twojej?
Części do 105tki
jeszcze są na portalach aukcyjnych, na tym największym jest praktycznie wszystko
za grosze ale mam wrażenie że już nie długo. 105-tki były użytkowane dość często
jeszcze do 2000 roku i tak do około 2003 wydaje mi się że części były
produkowane w dużej liczbie więc dziś jest wiele leżaków magazynowych jeszcze i
wręcz sprzedawcy proszą się by je od nich wziąć często za grosze. Z pewnością
jest w czym wybierać.
Ceny części?
Ceny są nędznie niskie
np. komplet wszystkich uszczelek do silnika 39 zł, filtry po 7 zł, a jak się ktoś
uprze to może kupić za 600 zł cały egzemplarz na części. Jedna kwestia jest już
kłopotliwa, błotniki przednie i progi zdarzają się rzadko i często ich ceny są
zaskakujące. Elementy te korodowały najprędzej, błotniki wtedy, gdy auto dużo
stało na dworze i nie miało od nowości nadkoli a progi to przez wspomniany
nieszczęsny odpływ, bo po prostu stała w nich woda i czasem wydawałoby się idealne optycznie
egzemplarze mają bardzo zjedzone progi.
Grzebiesz w niej
sam?
A jakże – grzebię.
Blacharę robię sam jak umiem, robię naprawy, konserwacje i opiekę, to autko
wymaga przed jazdą podpompowania benzyny ręczną pompką bo benzyna w gaźniku jak
postoi dobę to wysycha i wówczas trzeba się dość nakręcić rozrusznikiem. Warto
też pieczołowicie doglądać poziomu płynu chłodzącego bo jego ubytki z racji pojemności
są czasami spore.
Polecasz innym to
czechosłowackie vozidlo?
Ogólnie tak ale z wyjątkami. Nie polecam kobietom, nie polecam lanserom, nie
polecam nikomu kto nie wie co to jest gaźnik i nie ma pojęcia o tym jak zbudowane
jest auto i jak należy o nie zadbać. To autko wymaga wiedzy technicznej a
obecnie jest z tym marnie.
Autka też nie polecam
bo nie muszę, kutafonom w Audi bo oni i tak wiedzą co chcą. Nie polecam nikomu,
prócz fanom modelu 105, ale czy są tacy? Zresztą im nie trzeba, więc ogólnie rzecz
biorąc w sumie nie polecam go 99% populacji bo łatwo je zniszczyć np. głównie przez
proste przegrzanie, lub zostawienie na silnym mrozie z układem chłodzenia
zalanym wodą.
Ogólnie jest pewien
kłopot z percepcją tych aut współcześnie - nie raz budziły zachwyt, u
niektórych wzbudzają też śmiech. Ludzie nie rozumieją chyba jak można poruszać się
takim złomem, a ja po prostu kocham te epickie zacieki, te rdzawe inkrustacje, w
nich jest prawda i to prawda, najprawdziwsza prawda o samochodzie i o autach w
ogóle, to darmowe zetknięcie z absolutem i straszną prawdą, że tak to się
wszystko kończy. Biała pani 105 została zakupiona (mam fakturę z Polmozbytu) w
1988 roku za 3390 dolarów.
Na koniec opowiem
bajkę ale prawdziwą i opowiem o miłości. Ja po prostu się zakochałem w
105-tkach, jako dziecko marzyłem o takich autkach, były nieco inne, od
innych które ówcześnie znałem. Te otwierane na bok maski to były dla mnie jak żagle na morzach
szos i tak się stało że mam już 2 sztuki tych autek, cenię je za trwałość, piękną
linię (dla mnie) brak ostentacji i w sumie skromność.
Do tego stopnia żem je
sobie umiłował, że kupił bym jeszcze 3cią sztukę, ale OC mnie by zjadło i
wypluło. Użytkuję tak więc 2 sztuki - Zuzię, czyli białą damę. Mam
też okazyjnie kupioną inną 105tkę - ją ochrzciłem Olga i ona jest w idealnym
stanie; obie są z końcowych lat produkcji bo te najbardziej mi się widzą. Nie
lubię tych frymuśnych chromów, tych stupek (światła starego typu) na tylnym
pasie. Te z końcowych lat są w mym mniemaniu śliczniejsze i mają taki złowieszczy wyraz mordki, jakby ci obiecywały ty nasz jeszcze nie znasz ale jak
poznasz to damy ci popalić... i dają;)
ale za to je kocham...
Dzięki za rozmowę.
I jak tam zgłaszają się już do Ciebie ludzie z TVNów i Polsatów robić kolejne wywiady?
OdpowiedzUsuńZacności. Fajnie, że jeszcze są ludzie, którzy upalają na co dzień swoje Skodovki, Wartburgi i inne wynalazki - i umieją o nie zadbać. Ja pewnie bym nie umiał, no ale jestem dziwką bez szkoły i się nie znam. Co nie zmienia faktu, że pojeździłbym.
OdpowiedzUsuńTak trzymać.
Bez przesady dal byś rade. Jest tyle literatury z epoki mówiącej o eksploatacji takich wózków, że spokojnie można robić samemu większość rzeczy.
UsuńNarazie nikt z TVN się nie pojawił ale ale ... zanosi się na nowe szaty Zuzanny ;)
OdpowiedzUsuńhttps://www.facebook.com/events/543138322414774/
Bardzo ciekawie to zosatło opisane.
OdpowiedzUsuńŁadnie to wygląda.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń