Translate

środa, 2 maja 2018

PTAK ZA KIEROWNICO: Nissan Leaf


Witam. Miałem nie opisywać na szrociakach testów nowych samochodów, ale w tym wypadku nie mogłem się oprzeć - mowa przecież o aucie elektrycznym, a grzechem byłoby nie spróbować jazdy takim autem. Nie jest to może nic nowego, bo samochody tego typu są z nami od bardzo dawna, ale ich nowa generacja wydaje sie oferować już całkiem rozsądne parametry i chciałem to sprawdzić. Tak więc pora na wrażenia - choć akurat w kontekście kompaktowego auta elektrycznego jest to stwierdzanie trochę na wyrost. Wrażenia można mieć z jazdy jakimś charakternym autem, ale już dobra - pozostawię to określenie w spokoju.

Zacznę od pochwalenia inicjatywy wrocławskiego magistratu, bo to dzięki niemu mamy we Wrocławiu Vozillę, czyli miejską usługę wypożyczenia auta elektrycznego na minuty. Z tego co wiem to Wrocław jest obecnie jedynym miastem w Polsce, w którym istnieje tak duża miejska wypożyczalnia aut tego typu dostępna dla każdego. W Gdańsku jest coś podobnego, ale tylko dla klientów biznesowych i instytucjonalnych. Nawet stolica można nam lizać stopy, bo u nich czegoś takiego nie ma - są tylko jakieś rozdrobnione inicjatywy typu wypożyczenie Tesli S za milion złotych za dobę itd.

Flota Vozilli liczy z tego co pamiętam około 200 Nissanów Leaf-ów i chyba 10 dostawczych eNV200. Proces wypożyczenia samochodu jest banalny - instalujemy aplikację na telefonie, zakładamy konto, wysyłamy potrzebne dane i to w zasadzie wszystko. Płacimy albo z wirtualnej portmonetki, którą uprzednio ładujemy środkami w wybrany przez nas sposób, albo podpinamy do systemu naszą kartę płatniczą (albo żony:). Łyżka dziegciu - nie ma aplikacji na Windows Mobile. W sumie nic dziwnego, bo to system już dosyć niszowy (znaczy tylko dla szlachty;), ale i tak pozostaje mały niesmak. Na szczęście telefonem z głupim Androidem podzielił się kol. Wojciech.


Samochodu można używać we Wrocławiu i w promieniu chyba do kilkunastu kilometrów poza nim. Możemy jeździć po bus pasach, po niektórych drogach wyłączonych z ruchu samochodowego (jak np. ul. Szewska) i korzystać z bezpłatnych miejsc postojowych zlokalizowanych w dobrych, prestiżowych miejscówkach, które wydzielono z innych ogólnie dostępnych na złość pozostałym użytkownikom tychże.



Jak to to wszystko działa? Włączamy aplikację Vozilli, szukamy na mapie najbliższego dostępnego nam auta - zazwyczaj są one porzucone tak blisko nas, że wystarczy podejść kilka minut z buta. Na aplikacji widzimy ile km zasięgu ma interesujące nas auto, więc wykluczona jest sytuacja, że pożyczymy samochód, który zdechnie nam po kilku minutach jazdy (nasz miał 139 km zasięgu). Jest opcja zaklepania auta chyba na 15 minut, żeby nikt inny nie zwędził go nam sprzed nosa. W przypadku kiedy dopiero zamierzmy go przejąć jest to bezpłatne, natomiast jeśli już pożyczyliśmy to auto i nie chcemy żeby ktoś inny przejął nam je np. kiedy byliśmy na szybkiej wizycie u lekarza to również jest opcja rezerwacji - ale wówczas już płatnej tj. 10 groszy za minutę. 10 minut postoju = 1 złotówce, czyli całkiem fair. Podchodzimy to auta, klikamy na telefonie otwórz, auto się otwiera i już możemy zaczynać. Pierwsze co trzeba zrobić to zwolnienie ręcznego, o czym informują dwie wielkie czerwone nalepki. Na początku jest on dosyć trudny do zlokalizowania - jest tam gdzie w starych Merolach, ale jeszcze głębiej. Ja miałem na początku problemy, żeby go znaleźć. Odpalamy auto - co nie objawia się niczym szczególnym, bo we wnętrzu jest wciąż tak samo cicho, jak przed włączeniem silnika. Wybieramy bieg D i możemy ruszać.







Moje pierwsze zaskoczenie - dźwięk silnika. Jest dużo takich motoryzacyjnych grzybów, co to tylko pier mówio w kółko rzeczy typu "ej zioooooooom dobrze to brzmi tylko moja Beja eczysześć z 2.8 pod maską, a nie jakieś wtyczkowozy". Bzdura. Rzecz jasna wszystko od 6 garów w górę brzmi super, ale elektryk przy przyspieszaniu również wydaje zaskakująco fajne dźwięki. To coś jak z filmów science-fiction, taki delikatnie narastający "elektryczny szum". Do Galanta się nie umywa, ale i tak jest fajny. Drugie zaskoczenie to przyspieszenie. Ale nie napiszę tego, czego się spodziewacie. No dobra - tak do 40/50 km/h auto przyspiesza zaskakująco dobrze - czuć moment obrotowy dostępny od w zasadzie zerowych obrotów. Niemniej kiedy Leaf osiągnie już jakaś rozsądną prędkość to dalsze przyspieszanie nieco rozczarowuje - a przynajmniej rozczarowuje mnie. Każdy, kto pojeździł kiedyś autem z jakimś nieco większym silnikiem pewnie będzie wiedział o co mi chodzi. Być może wiąże się to z jakimś zamierzonym ograniczeniem dostępnego momentu obrotowego, żeby udzie za bardzo nie szaleli - nie wiem. Kolejne wrażenie - Leaf jako auto (pomijając napęd) jest przedstawicielem wszystkiego tego, czego nie lubię w nowych autach. Jak nim jadę to subiektywnie wydaje mi się on większym samochodem niż Superb, widoczność jest generalnie do dupy, deska rozdzielcza przytłacza. A no i kierownica nie ma regulacji na głębokość - trochę lipa jak na nowe auto za dosyć duże pieniądze. Oszczędności widać też na wykończeniu wnętrza - wszystko jest wykonane z zajebiście twardego plastiku, ale w przypadku auta do wypożyczalni nie jest to jakąś straszną wadą.



Po pokonaniu interesującej nas trasy porzucamy auto gdzie nam się tylko podoba, zamykamy je aplikacją, no i tyle. Ogólnie oceniam cała inicjatywę bardzo wysoko - wszystko jest przemyślane, łatwe w obsłudze. Widzę te Leafy na każdym kroku we Wrocławiu, więc na pewno jest to usługa bardzo popularna. Gdzieś czytałem, że wszystkie egzemplarze w sumie przejechały już 700.000 km.


Na koniec koszty.


Z tego co pamiętam koszt wypożyczenia auta to 1 zł za minutę. Ja jeździłem około 10 minut i wyszło chyba ze 13 zeta. Z tymi cenami to też pisze z głowy - jak ktoś chce to może sobie wszystko sprawdzić na stronie Vozilli - ŁO TUTAJ - a ja nie chcę się teraz zajmować takimi detalami, bo piszę głównie o wrażeniach.



Aha - samochody mają AC, ale jeśli jeb uszkodzisz auto to płacisz za szkodę do wysokości 2000 zł z własnej kielni, a dopiero resztę pokrywa AC. Z tego co słyszałem jeden Pan pochodzący ze wschodu już rozkwasił pożyczonego Leaf-a z takim wdziękiem, że obecnie mamy we Wrocławiu jednego mniej :)


Mam filmik z zarejestrowanym przyspieszaniem, ale nie puszczę go do neta - wiecie, rozumiecie :)





5 komentarzy:

  1. Wszystko fajnie, tylko że te miejsca nie są dookreślone literą prawa. Za nieuprawnione zaparkowanie na takim miejscu, policja ani straż miejska nie może wstawić mandatu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie- nie powinna móc ale wlepia mandaty. Odwolac możesz się w sądzie co niestety wymaga czasu i fatygi. Ja dalej parkuję na tych miejscach i jeszcze nie dostalem bonusa. Znam goscia któremu straz założyła blokadę. Musiał zaplacic i "walczy" w sadzie o zwrot hajsu.

      Usuń
    2. Tak - to prawda, że pod względem prawnym te "zielone" miejsca są dosyć wątpliwe.

      Usuń
  2. Znam ten ból związany z Windows Phone. Sam używam telefonu z BlackBerry OS10. Niby emuluje on aplikacje z Androida, ale nie wszytko jest dostępne w sieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie korzystam z Windows Phone, a z Windows Mobile - takiej najnowsze wersji Windowsa na komóry i generalnie jestem zadowolony. Jak ktoś nie ma potrzeby łapania pokemonów po parkach to też będzie zadowolony.

      Usuń