Witam w kolejnym wpisie
dotyczącym handlarzy używanymi samochodami. Ku mojej wielkiej uciesze stanowią oni
niemal niewyczerpywalne źródło inspiracji do wpisów. Dziś chciałbym pocisnąć małego łacha
z pewnego sformułowania, jakie czasami pojawia się w ogłoszeniach. Mam nawet
gotowy stosowny przykład, który wklejam poniżej. Przykład nobliwy, bo dotyczący Nissana Laurela:
Chodzi o groźbę
wystosowaną do odbiorców danego ogłoszenia o treści - jak się nie sprzeda do
(tutaj wklejamy okres czasu jaki dajemy potencjalnemu odbiorcy), to
oddaje auto na złom, tudzież tnę je na części! Groźba ta jest ewidentnie
nakierowana na miłośników starej motoryzacji. Handlarze najwidoczniej mając nas
za sentymentalnych debili chyba naprawdę liczą na to, że zakręci nam się łezka
w oku i czym prędzej przyjedziemy z gotówką w zębach, by uratować dane truchło
od niechybnej śmierci. Że będziemy ich wręcz prosić na kolanach, żeby nie robili krzywdy sprzedawanym przez nich samochodom, a być może nawet nie będziemy się targować. Nie drodzy (i tani) handlarze - to zupełnie tak nie
działa.
Dla równowagi proponuję w
takim razie kilka gróźb skierowanych od nas - kupujących - do handlarzy.
Proponuję kilka, resztę dopisujcie w komentarzach, jeśli macie jakiś pomysł:
- Jeśli stan będzie
odbiegał od opisywanego to wbijam siekierę w maskę.
- Jeśli stan będzie
odbiegał od opisywanego to będę żądać zwrotu za paliwo/stracony czas/ stracone
potencjalne zyski za coś co mógłbym robić w tym czasie.
- Jak mi nie zapłacisz to
nie przyjadę nawet oglądać auta.
jeśli dokumenty nie będą kompletne, to zdekompletuję Panu uzębienie
OdpowiedzUsuńdupa się pali to robią z siebie błaznów - utopili kase i skowyt...
OdpowiedzUsuńJeśli powypadkowy, to będzie miał Pan nieszczęśliwy wypadek.
OdpowiedzUsuńDrugie ciekawe określenie to "nie zależy mi na sprzedaży/ jak się nie sprzeda zostawiam dla siebie". Takie pokazywanie kupcom wprost, że albo przyjeżdżasz i rzucasz kasą niczym w amerykańskich teledyskach albo nawet nie przyjeżdżaj.
OdpowiedzUsuńA, blisko tego jest też uniwersalne określenie w przypadku gdy kupiec się o coś czepia, czyli "nowe auta to w salonie są" albo "za X zł można sobie kupić (tutaj dowolna rzecz w przedziale cenowym) a nie nowe auto".
ałto w cenie rowera, ałto w cenie skuteru
UsuńTaki łoś z naszego miasta...
OdpowiedzUsuń"W tej cenie nie do podważenia!" :-)
AD REM - humorystycznie ale cała prawda o polskim rynku (lub pół prawda - tak lepiej)
OdpowiedzUsuńhttps://mojaskodaoctavia.blogspot.com/2017/02/humorystycznie-przy-piatku.html