Translate

niedziela, 1 maja 2016

NIEZAKUPIWSZY: Mercedes-Benz S124 E280T



Witam. Dopiero teraz jestem w miarę przytomny i gotowy do spisania relacji z piątkowej wyprawy po auto. Zastanawiam się czy w ogóle to wszystko pisać - zapewne 1 maja (i później) nikt tego nie przeczyta, bo będziecie poza domami na tzw. wywczasie. Ale i tak muszę to z siebie wyrzucić, więc lecimy. Od razu zaznaczę, że nie będzie to jedna z tych historii, że słowa sprzedającego nie pokrywały się z rzeczywistością, wkurw, zgrzytanie zębami itd. Nic z tych rzeczy. Miałem bowiem do dyspozycji dosyć bogatą galerię zdjęciową, a także dużo minut przegadanych z właścicielem.

Założenie w moich obecnych poszukiwaniach jest takie, że musi to być kombiak z mocną benzyną i podtlenkiem gazotu pod maską, a do tego z jakimś przyjemnym wnętrzem. Pierwsze co to padło oczywiście na S124, ale znalezienie rozsądnego egzemplarza w Polsce graniczy z cudem. Większość jest rzecz jasna w gnojówce, czego wolałbym na razie unikać. Niemniej pokazał się jeden fajny egzemplarz to pojechałem go zobaczyć. Cena początkowa była dosyć wysoka, ale przez telefon udało mi się ją stargować o kafla. Reszta negocjacji na miejscu. Jadę.

Mieczysław był dostępny w Pszczynie (Śląsk), więc dobre 230 km z Wrocławia. Przyjechałem na miejsce blablacarem. Byłem na tyle zajarany autem, że nawet nie za bardzo rozważałem powrót na kołach czymś innym, niż tymże właśnie Baleronem, co jak się później okazało było błędem. Przygotowałem się tylko mentalnie na ewentualny powrót stopem, co później zresztą nastąpiło:)
 
Ale do rzeczy. Mecenas był z 1995 roku, z M104 E28 (193 KM) pod maską, no i do tego w fajnej dla oka kompletacji kolorystycznej - granatowy lakier i niebieskie wnętrze. Na przednich fotelach zachowały się nawet oryginalne pokrowce MB, co uchroniło fotel kierowcy od przetarcia w standardowym miejscu. Wyposażanie było całkiem bogate - m.in. 2 poduszki, otwierany dach, klima manualna, leniuch 5 biegowy, furtki w prądzie, grzane fikoły (ale nie szarpane prądem), ASR, fabrycznie wzmocnione fotele przednie, podświetlane daszki, no i najlepsze - tempomat. Przebieg - 451.000 km, co jakoś szczególnie mnie nie martwiło - w końcu to stary i dobry Merol. Zresztą zobaczcie sami jak wygląda S124 po przebiegu prawie pół miliona:






Do tego występował czynnik, który zasadniczo bardzo lubię - auto wyglądało na doinwestowane. Najbardziej bowiem nie toleruję sprzedających typu "Panie nic nie robiłem - tylko lałem paliwko", co w mniemaniu takich osób ma nas do czegokolwiek zachęcać. Kończy się to jednak tym, że następny posiadacz tego hipotetycznego egzemplarza leje do niego, oprócz paliwka, także sporo "złotóweczek". 
Natomiast lista rzeczy, jaka była zrobiona w Mieczysławie, którego brałem pod uwagę w ciągu ostatnich dwóch lat opiewała na wiele pozycji:

- gruszki NIVO (Lemforder) 
- końcówki drążków wraz z podstawą układu kierowniczego (Lemforder)
- pompa wody (oryginał)
- poduszki amortyzatorów przednich (Monroe)
- instalacja LPG IV gen. (Stag + butla w kole)
- przepływomierz (Bosch/oryginał)
- wiązka silnika (nowy oryginał)
- osłona wentylatora Visco (oryginał)
- wymiana uszczelnień skrzyni biegów
- wymiana oleju i filtra skrzyni biegów
- poduszka skrzyni biegów (Febi)
- sworznie (Lemforder)
- sprężyny przednie zawieszenia (Oryginał)
- kable WN (Beru)
- świece (Beru)
- cewki zapłonowe (Beru)
- poduszki wózka tylnego (Lemforder)
- wahacze tylnego zawieszenia (Lemforder)
- wydech końcowy (Bosal)
- wydech środkowy (Bosal)
- sprężarka klimatyzacji (oryginał)
- tarcze hamulcowe (Ate)
- tarczo-bębny hamulcowe (Ate)
- klocki hamulcowe przód i tył (Ate)
- szczęki hamulca postojowego (Ate)
- linki hamulca postojowego 3 szt. (Febi)
- amortyzator skrętu (Stabilus/oryginał)
- pompy paliwa (Magneti Marelli)

Czemu nie kupiłem auta zapytacie? Po prostu nie przypadło mi do gustu i nie poczułem do niego mięty. Wnętrze śmierdziało, komora silnika wyglądała na przebieg powyżej miliona, silnik mocno upaprany w oleju (choć to ponoć standard przy M104), przedni prawy błotnik spasowany dosyć słabo. Od spodu też tak sobie - ślady małego "dzwonka" w przód, olej lejący się ze skrzyni biegów. Wiem, że to brzmi trochę jak narzekanie - przecież to jest 21-letni wóz, ale stwierdziłem, że jednak kwota za jaką auto było do wyjęcia była trochę za duża - zwłaszcza jak na takiego dupowoza. Jeśli mamy z połowicą używać tego auta do dalszej turystyki to za takie pieniądze kupi się coś znacznie młodszego i, być może, rozsądniejszego do takiej roli.


Smutna konstatacja jest taka, że nie stać mnie teraz na ładnego Balerona i to pomimo zwiększenia początkowego budżetu. Ceny tych aut poszły w górę -  oczywiście ceny niektórych egzemplarzy są sztucznie napompowane przez handlarzy, ale ogólny trend cenowy jest już tylko rosnący. O ile jeszcze kilka lat temu mogliśmy nabyć ładnego i zdrowego Balerona - np. ode mnie (Szarak, którego ma teraz Marcin z Motovarsovi) za mniej niż 10 koła to teraz ładne egzemplarze zaczynają się od około 15 koła. A jak chcemy kupić egzemplarz z czymś więcej niż tylko korbotronikiem na pokładzie to musimy wysupłać jakieś 20.000 zł. Także ja raczej rezygnuje z Balerona (choć mam jeszcze jednego kombiaka na oku pod Warszawą) i chyba skupię się na czymś młodszym - niestety. Coś starszego musi na razie poczekać.

Obecnie zastanawiam się dosyć intensywnie nad innymi kombiakami - wszystkie pochodzą z Kraju Kwitnącej Wiśni.




 

13 komentarzy:

  1. *dyskretny głos rozlegający się ni stąd ni z owąd w głowie*
    940, 960, 940, 960, 940, 960...
    *głos znika ale jego echo pozostaje*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fury po zbóju, ale niestety ich wnętrza nie należą do tych najatrakcyjniejszych. Wygląd, materiały i spasowanie to nie to co np. w przypadku Balerona, czy E34. Niestety jestem z gatunku tych, którzy przykładają dużą uwagę do tego jak auto wygląda we wnętrzu (w końcu to w nim spędzamy czas) i ta generacja Volvo odpadła już w przedbiegach.

      Usuń
    2. A oglądałeś też jakąś 760/960? To są trochę inne wnętrza.

      MAK

      Usuń
    3. @MAK

      Macać - nie macałem, ale wizualnie mi nie podchodzą.

      Usuń
  2. A dopiero co niedawno wzbraniałeś się przed zakupem jakiegokolwiek kombi argumentując "A dlaczego? A na co komu to potrzebne?" ;)

    Jeśli chcesz przyjemnego wnętrza, to japońskie raczej nie są najlepszym wyborem. Spasowanie jak najbardziej ok, ale materiały i przede wszystkim dizajn deski sprawia, że można usnąć. W Toyocie kumpla cały kokpit jest zrobiony z tak dziwnego plastiku, że na słońcu nagrzewa się niemal do czerwoności i ciężko usiedzieć w środku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dalej się wzbraniam, ale połowica naciska właśnie na kombiaka:)

      Z tymi wnętrzami Japończyków to generalnie racja, ale na szczęście są wyjątki. Wnętrze 2,5 litrowego Galanta VIII wygląda już całkiem fajnie.

      Usuń
  3. To samo chciałem napisać. Pan nadredaktor szybko zmienił zdanie jeśli chodzi o kombiaki :D
    Ten E280 ładny chociaż jeżeli rzeczywiście kosztował ponad 15k to troche jednak za duzo. A szkoda. Ba majówkę jestem we Wro i liczyłem że gdzieś cie przyuważę śmigającego jakimś nowym nabytkiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdania nie zmieniam. Dalej jest to dla mnie niepotrzebne wożenie powietrza, a do tego mam wrażenie, ze kombiaki jeżdżą zwyczajnie gorzej niż ich odpowiedniki w sedanie. Takie wrażenia przynajmniej miałem z w tym S124. Sedan jest sztywniejszy, a tu czuć, że jedziesz czymś bliższym karawanowi.

      No ale dziewczyna uparła się na kombi ze względu na jakieś weekendowe wyjazdy w ciekawe miejsca. Można wtedy złożyć z tyłu kanapę i normalnie kimać.

      Usuń
  4. Długi wojadżer/caravan po 2001 z V6 i gazem. Kosztuje dyche, jest daimlerem i jest zajebisty. :)

    A z tym kombi sfrajerzyłeś. Poniżej 15 nie kupisz nic tłustego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz - kupisz i to za dużo mniej niż 15. Już niedługo szczegóły.

      Usuń
    2. No, wyszło na moje. Nic tłustego za mniej niż 15 nie kupisz. :D

      Usuń
  5. Podaj Kod Lakieru bardzo mi się on podoba

    OdpowiedzUsuń