Translate

wtorek, 19 sierpnia 2014

ZAKUPIWSZY: BMW E34 520i 1992





Witam po dłuższej przerwie. Myślałem, że odezwę się do Was trochę szybciej, ale kolejny raz mój laptop mnie zawiódł i obecnie piszę ze starej Toshiby, która ma tylko 512 MB RAMu, a śmiga na podpiętym dysku z Windows 7! Przy okazji pozdrowienia dla "inżynierów" Della, który nie potrafili zaprojektować chłodzenia w sposób uniemożliwiający powstawanie tzw. dywanika na radiatorze, a tym samym krytyczne przegrzewanie się karty graficznej, czy czegoś tam innego. Dlatego wracam do Toshiby – jednak oni jakoś bardziej dają radę z tymi laptopami.
Wracając do zasadniczego tematu - dziś też będzie mały wątek o przewadze japońskich inżynierów nad całą resztą:) 

Zaczynam nowy cykl wpisów pt. „Zakupiwszy” w którym to będę opisywać moje wyjazdy po jakieś fury, czy też wyjazdy ze znajomymi jako tzw. ekspert po jakieś upatrzone przez nich auta. Rzecz jasna - pod warunkiem, że będzie to coś godnego pokazania.

Dniem dzisiejszym pojechałem z Markiem (posiadacz Acco na czarnych, które pewnie znacie z FB) po samochód dla jego ojca, który obecnie przebywa na wakacjach na jakiejś wyspie i jak wróci to chciał już mieć jakieś auto do 5 koła, zlecił nam zatem poszukiwania i ew. zakup. Po przekopaniu się przez morze kiepskich ofert znaleźliśmy interesujące BMW E34 z 2-litrowym R6, a to podobno jeden z najtrwalszych silników, jakie były montowane w E34. Samochód był blisko (z Wrocławia), bo im jestem starszy tym z większą alergią reaguję na propozycje wyjazdów po samochód używany np. 300km w jedną stronę. Nie miałem nigdy wielkiej styczności z E34, więc tym chętniej chciałem zobaczyć jak się tym śmiga itd. Zawsze jednak uważałem E34 za takiego trochę uboższego konkurenta W124. Okazało się, że całkowicie niesłusznie. Od razu też zaznaczę, że nie będzie to historia jakiej można by się spodziewać, czyli nieuczciwy sprzedawca i przeboje z nim. Nieskromnie powiem, że kupiłem już w życiu kilka fur i potrafię już mniej-więcej przewidzieć czym warto się zainteresować, a czym raczej nie.


Wsiedliśmy z Markiem w Acco i snuliśmy domysły jak to będzie. Zakładaliśmy z góry, że pomimo większej mocy, większej liczby cylindrów nie ma opcji, żeby E34 z tym silnikiem (150 KM) było szybsze od Acco (133KM), które akurat bardzo zaskakuje w kwestii przyspieszenia - niska masa w końcu robi swoje. Zastanawiałem się też, czy tylnonapędowa "burżuazyjna" Betka może dawać większą frajdę z jazdy niż przednionapędowy "proletariacki" Accord. Siłą rzeczy auto, którym się poruszaliśmy prosiło się o porównanie z autem, które chcieliśmy zanabyć.

Po dojechaniu na miejsce okazało się że 5-tka o dziwo wygląda tak samo jak na zdjęciach, co zasadniczo zdarza się rzadko. Faktycznie miało dużo części wymienionych na nowe (m.in. wszystkie tarcze i klocki hamulcowe, gumy w zawieszeniu itd.) Nie było prawie żadnej poważniejszej korozji. Auto okazało się też być zaskakująco ładnie skompletowane, co zresztą w ogóle zachęciło mnie do jego oględzin. Pewnie wiecie, że zazwyczaj E34 występują w mega nudnych kolorach typu szary, albo czarny, a na dodatek jeszcze z wnętrzem dokładnie w takich samych beznadziejnie smutnych tonacjach. Nic tylko ubrać szary sweter i zapuścić wąsa. I brzuch. Tu natomiast mieliśmy ładną butelkową zieleń na nadwoziu i jasny beż w jego środku. Fajnie, że było bez gazu, zalane syntetykiem Motula, co mogło wieścić dobry stan techniczny motorowni. Co więcej, sprzedający okazał się być bardzo miłym  człowiekiem. Prowadził zeszyt serwisu tego egzemplarza, a to od razu jest w moich oczach +10 punktów.

Wrażenia – jak najbardziej pozytywne, co poskutkowało zakupem owego bolidu za kwotę chyba atrakcyjną, bo 4500 zł (stargowane z 5 koła), choć pierwsze wrażenie po zalogowaniu się za "kółkiem" było negatywne. Pozycja za kierownicą w istocie nie jest zła, ale mała powierzchnia szyb, bliskość słupków A, czy też ta wysoka, klockowata deska rozdzielcza sprawiają, że kontakt z maszyną jest jakiś taki trochę średniowieczny, zwłaszcza na tle Accorda, który zapewnia doskonałą widoczność w każdym kierunku i wrażenie przestrzeni. Po podniesieniu fotela było lepiej, ale i tak jakoś dziwnie i klaustrofobicznie.
Wnętrze jest ciaśniejsze niż w W124, czy też w Accim (albo przynajmniej sprawia takie wrażenie). Tylna kanapa jest bardzo wysoko położona, bardzo łatwo też pieprznąć się w głowę przy wsiadaniu na tył. To by było na tyle jeśli chodzi o wady. Może jeszcze zbyt płytki bagażnik - nie zmieściły się dwa koła zimowe (225tki) na feldze 15-tce! W Acco wchodzą bez problemu, w Baleronie też.

Musiało być klasycznie - pisanie umowy na masce
Podobnie zaprojektowane słupki C



Pasy zapinane odwrotnie niż w reszcie bolidów - fajny smaczek
Kiera wymieniona, ale jest zdecydowanie najładniejsza z palety dostępnych w tym modelu
Poszycie siedziska jest do wymiany, ale poprzedni właściciel dał nam inne w bardzo dobrym stanie. Jak widać, warto wstrzymywać pierdy wszelakie
Rolety w bocznych drzwiach (jest też tył) to bardzo fajny i praktyczny gadżet. W słoneczny dzień pasażerowie chcący iść spać nie są zmuszeni do owijania mordy mokrą szmatą, czy też gazetą

Teraz zalety. Po kilkunastu minutach za kierą przyzwyczaiłem się do tego specyficznego miejsca i zacząłem dostrzegać resztę. Po pierwsze podłokietnik jest rozdzielony na dwa (w Merolu jest jeden gruby), co jest bardzo przydatne jeśli chcemy trochę dynamiczniej pomieszać biegami - jest wolna przestrzeń na łokieć. 
Jakość wykończenia jest doprawdy wspaniała. Bardzo podobny poziom co w W124, tylko design nie tak dobry (w mojej opinii). Zupełnie nic we wnętrzu nie skrzypi, a większość materiałów w obrębie kabiny jest miękka i fajna w dotyku. Do tego przyjemny gadżet w postaci prostego komputera pokładowego (Balerony chyba nie miały czegoś takiego nawet w opcji - mała edycja - jednak miały). 3 rolety dla tylnej części kabiny to kolejna rzecz, która przypadła mi go gustu.

Dochodzimy do najważniejszego, do tej osławionej przez BMW radości z jazdy. Donoszę, że takowa istotnie jest. Zawias jest super zestrojony, trochę twardszy niż w Baleronie, ale dalej komfortowy na nasze drogi. Układ kierowniczy daje przyjemny opór, jest bezpośredni. Silnik kręci się dosyć wysoko, a przy tym CUDOWNIE mruczy. Mercedesowski M104 (też R6) nie brzmi tak ładnie. Auto bardzo prowokuje, żeby go trochę mocniej przycisnąć, a to tylko 2-litrowa benzyna. Z dołu samochód zbiera się dobrze, ale na tle Acco trochę rozczarowuje. Wyżej jest już dużo lepiej, ale tam Honda rządzi niepodzielnie i ostatecznie konkurencyjny (ale tańszy) Acco przyspiesza wg. danych do "setki" w około 9 sekund, a E34 tylko w 10,6. Przy tym jego wnętrze jest lepiej rozplanowane i chyba nawet większe, a widoczność jest bez porównania lepsza.

Podsumowując - samochód zaskoczył mnie do tego stopnia, że oczywiście zacząłem przeglądać ogłoszenia E34 z tym silnikiem i koniecznie z tym jasnym wnętrzem. Zobaczymy jednak jak będzie sprawować się ten egzemplarz. Miejmy nadzieję, że równie dobrze, co jego japoński kolega.





18 komentarzy:

  1. Uff, dobrze, że chociaż silnik nie M20 (129KM). Mam nadzieję, że tutaj siedzi M50 w wersji bez VANOS? Jak tak, to może i faktycznie będzie bez znacznych kłopotów.
    Nawet ładny egzemplarz. Oby nowy właściciel miał lepsze doświadczenia z bawarską technologią, niż moje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To podobno M50B20 w wersji bez vanosa, wiec rokuje dobrze. Auto było chyba też w dobrych łapkach, nie jakiś rzeźników. Myślę, że relatywnie niskim kosztem można z niego zrobić fajnego youngtimera. Raczej nie było nigdy bite, bo nic nie skrzypi we wnętrzu, podłożnice całe, lakier wygląda na pierwszy. Zaskakująco fajnie to śmiga, ale chyba wolę jeździć Acco. Tam reakcja na gaz jest fajniejsza, a dźwięki też przyjemne. Zresztą masz honziawke, więc wiesz o co chodzi:)

      Usuń
  2. Najpierw Yossarian pisze...
    następnie Qropatwa kupuje...
    przypadek? nie sądzę! ;-)
    Tylko ortalioniku z czterema paskami, bejsbola, łamaka do zamków, łańcucha na szyi i szczęki na bazarku brakuje...przykro mi, ale tylko tak mnie się kojarzy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś mogła się tak kojarzyć, ale czas nieubłaganie płynie i rozmywa takie skojarzenia. Poza tym ten kolor zupełnie zmienia jej charakter. No i przeszła pozytywnie "test kobiet" - zarówno moja mama, jak i kuzynka były pod wrażaniem Betki, choć obie nie lubią tej marki.

      Usuń
    2. kolejne pokolenia mają swoje potrzeby ;-)
      Może jestem uprzedzony przez to, że w Szczecinie cudem byłoby znalezienie takiego w innym kolorze niż czarny (wiem o jednym srebrnym!), zaś posiadacze/kierowcy mają dość wyraźnie widoczną alergię na przepisową lub choćby rozsądna jazdę...

      Druga sprawa - nie wiem...nie znam się..ale do bagażnika naszego fajnego nowego toczydełka (zrobiliśmy już prawie 1200 km!) spokojnie wchodzi komplet kół. I nawet półka tylna się nie podnosi. Tak, 13" - ale gabaryty są adekwatne!

      Usuń
    3. No tak - w takim przypadku to nie dziwota. Kolor naprawdę robi różnicę w odbiorze. Potulnieje to jakoś w całokształcie.
      Do Balerona wchodzi komplet 4 kół też, a to tylko sedan. Choć ja akurat mam z tyłu bojler, więc nic z tego:)
      To pochwal się w końcu co tam zanabyliście w takim razie.

      Usuń
    4. Jak ja piszę, to zazwyczaj odradzam BMW, więc nie szukałbym teorii spiskowych :)

      Usuń
  3. no tak,ale skoda to to nie jest.

    OdpowiedzUsuń
  4. Heh, byłe auto mojego sąsiada. Pamiętam jak dziś jak przywiózł je z Niemiec - piękne, błyszczące, pachnące. Mam nadzieję, że w Twoich rękach będzie utrzymane na takim samym poziomie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D To znaczy nie ja, tylko ojciec kolegi. Czyli dobrze, bo z racji wieku raczej nie będzie tym szaleć, i pewnie ma budżet, żeby doprowadzić je do pełnego porządku. Najlepsze, że jeszcze nie wie jaka fura czeka na niego pod domem:) No chyba, że czyta szrociaki, wtedy dupa.

      Usuń
  5. Piąteczka - i owszem, daje radę, ale dopiero siódemeczka to jest to. Tam człowiek czuje, że prowadzi lokomotywę a nie rowerek z bocznymi kółkami. Miejsce pracy kierowcy takie już jest w Bawariach z tego okresu, na początku masz wrażenie że coś ciasnawo, ale potem się okazuje że wszystko jest pod ręką, kokpit otacza ale nie przytłacza, i zaczynasz używać zwrotu "przytulnie" zamiast "ciasno" ;)
    Natomiast żywe kolory tych starych bejc + jasne wnętrza = miód i maliny! Z wyjątkiem czarnego, czarne beemy są zajebiste, spytajcie dowolnego gangstera. Kurde, a taką właśnie 5 zieloną butlę w jasnym wnętrzu zwinięto mi sprzed nosa, no, manual tam był ino (chciałem aut.) ale byłem niepocieszony. Musiałem się zadowolić srebrną 7 czarną wewnątrz :) jakkolwiek akurat taki zestaw kolorystyczny kompletnie mnie nie kręci, to satysfakcja pojawiła się szybko (z pierwszym użyciem trybu sportowego w automacie, he he).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E32 rozumiem?
      U MB już nawet średniak, czyli E-klasa daje wrażenie kierowania okrętem:)

      Usuń
    2. Tak, E32 730 R6. Spoglądałem na V8 również chętnie, jednak to większa szansa na wtopę ale i potencjalnie większy wyszczerz zębów :)
      W ogóle gama silników w E32 robi na mnie ogromne wrażenie. Nie pieprzyli się wówczas z jakimiś ułamkami. Podstawowa "biedna" wersja to 3.0 R6, potem 3.5, następnie V8 3.0 i 4.0, na górze 5.0 V12 (!). Wszystko wolnossące, niewysilone, na lata. Kurde! Dzisiaj rzecz nie do pomyślenia. A te 5ery co opisywana, to właściwie podobnie tylko bez V12 i start od 1.8 R4 w górę. Też nieźle :)

      Usuń
    3. A był jeszcze prototyp V16:)

      Usuń
    4. O kurde! Nawet o tym nie wiedziałem. Niezła masakra, w pozytywnym znaczeniu!

      Usuń
  6. Accord IV na czarnych :O Lata po Wrocławiu ? Ciekawie gdzie zazwyczaj stacjonuje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ostatnio często jest u mnie:) a normalnie to kolo dworca. Niedługo będzie bohaterem osobnego wpisu.

      Usuń