Jako, że nie mam za bardzo czasu na pełnokrwisty wpis to plan jest taki - dzisiaj pokontemplujemy jakiegoś zgnilucha. Mamy akurat Mikołajki, więc zgliluch będzie w mikołajkowych barwach.
Jakiś czas temu w Polsce
była do kupienia interesująca Carina w stanie powiedzmy - bardzo spatynowanym.
Auto było w sam raz do zaprezentowania w cyklu Prawdziwa Patyna, więc zapisałem sobie podówczas te zdjęciwa do szrociakowego archiwum w celu późniejszej ich publikacji. Okazuje się, że
auto dalej jest na sprzedaż (za jedyne 5,900 zł), nikt zatem nie pokusił się o to ciekawe żelazo. Ciekawe jak wygląda obecnie. Obstawiam w ciemno, że trochę gorzej niż na tych zdjęciach sprzed jakiegoś czasu:
|
Rasowe malowanie. Nic tylko nakleić numer i startować w Classic Auto Cup |
|
Oponka pomalowana razem z nadwoziem - także rasowo |
|
Powiedzmy szczerze - można by tu poprawić to i owo |
|
Zachowały się nawet japońskie naklejki na puszce filtra powietrza |
|
Luksusowe wnętrze - wystarczy wyczyścić je z mysich kup |
|
Przyczajona Toyota, ukryty Komar. Poza tym to muszę przyznać, że te białe pasy nawet tu pasują. Obczajcie jak fajnie nawiązuje to od linii tylnych lamp, które nawiasem mówiąc są świetne |
|
Czy ja dobrze widzę? Maluch w wersji pickup za Toyotą? Cichy bohater wpisu |
Link do ogłoszenia:
Jest piękna, daję tysiónc!
OdpowiedzUsuńMnie stare sztrucle, to bardziej europejskie się podobają.
OdpowiedzUsuńBTW czemu to kolega tak milczy?