Witam. Pierwszy wpis w tym roku i to od razu taki większego
kalibru, bo z lubianego i poczytnego cyklu pt. 'Zakupiwszy". Także tak, w
garażu pojawił się nowy bolid, a Galant niestety musiał wylecieć pod chmurkę.
Samochód mam już od dwóch miesięcy, ale dopiero teraz z racji
kwarantanny, na której obecnie siedzę, znalazłem trochę czasu, żeby pokazać i
opisać mój ostatni nabytek. To auto, jak widać, to nudne E39, których jest
pełno na ulicach, auto dla dresa, jaki to jaktajmer Panie itd. Specjaliści jak
zwykle wiedzo o co chodzi :)
Zacznijmy jednak od tego, skąd w ogóle w mojej głowie pomysł na
zakup 5-tki E39. W związku z tym, że obecnie trzymanie kasy na koncie nie jest
zbyt rozsądne (inflacja) to stwierdziłem, że wolę kupić jakiegoś fajnego
youngtimera w super stanie, potrzymać go sobie i za jakiś czas sprzedać,
zapewne z jakimś zyskiem. Nawet 100 zł byłoby lepsze niż obecne oprocentowanie
lokat. Do tego w ogóle nie ma co wspominać o tym, że tacy jak ja jarają się
tym w diabły. Nie ma co o tym gadać, to w końcu zupełnie nieistotny czynnik.
Intensywne poszukiwania w trakcie których koncepcja na model zmieniała się
kilka razy zakończyły się konstatacją, że będę celować w E39 w możliwie jak
najlepszym stanie. Oglądałem w międzyczasie kilka E34 i wszystkie jakie
widziałem nie przekonały mnie. Nawet te droższe. Stwierdziłem zatem, że E39
będzie mym celem. To w końcu ostatnie “analogowe” BMW serii 5, posiada dobre i
mocne silniki, wygląda bardzo ładnie, jeździ świetnie, bardzo łatwo znaleźć
dobrze wyposażony egzemplarz, a ponadto to bardzo dobrze poskładane auta.
W mojej opinii to jedno z najlepszych BMW jakie w ogóle powstały. Już na początku poszukiwań odrzuciłem 520-tki, a zwłaszcza klekoty, bo tego rodzaju jednostki napędowe w
BMW to dla mnie coś równie atrakcyjnego jak zimna zupa… Pod uwagę brałem tylko większe R6-tki, bo V8-ki w tym modelu to nie jest przyjemna sprawa w przypadku jakiegokolwiek serwisu.
Byłem bliski zakupu niezłego 528i w bardzo atrakcyjnej
kompletacji. Śliczny niebieski lakier, beżowa skórzana tapicerka, skrzynia
manualna i - co bardzo istotne - przebieg zaledwie 125.000 km. Cena była
niezła, ale na miejscu wyszło, że auto jest w zasadzie całe do malowania, jeśli
ma być perfekcyjne, a nie “tylko” ładne.
Finalnie
trafiłem na widoczne 523i od znanego podwrocławskiego dealera samochodów
klasycznych. W Klasyce Gatunku - bo to tej firmie mowa - oglądałem kilka egzemplarzy. Początkowo raczej nie brałem pod uwagę wersji z M52B25 (2.5, R6, 170 KM) pod maską, bo choć to
naprawdę solidny silnik, to wolałem większego brata w postaci M52B28. To
moim zdaniem najlepszy silnik w E39 biorąc pod uwagę wszystkie 3 istotne dla
mnie czynniki jakimi są: osiągi, niezawodność i ekonomia. No, ale kiedy zobaczyłem
ten egzemplarz, świeży import ze Szwajcarii z przebiegiem niecałych 100.000 km to stwierdziłem, że chyba warto się nim zainteresować. Urzekł mnie lakier - aspensilber - dobrze znany z
BMW E38 Bonda z filmu “Tomorrow Never Dies”. W zależności od światła zmienia on
nieco swój odcień. Bardzo ciężko uchwycić go dobrze na zdjęciach. Zazwyczaj
wydaje się po prostu szary (ale nie srebrny), a pod wieczór widać w nim mały
dodatek fioletu. Ale nie samymi lakierami człowiek żyje. Stan zachowania tego egzemplarza sprawiał wrażenie jakbym miał do czynienia z samochodem 2-letnim, a nie 22-letnim. Inne egzemplarze w
budżetach za powiedzmy 20 koła, mogą sobie wyglądać podobnie z daleka, ale
każdy kto wie coś więcej o samochodach wsiada i od razu TO czuje. Japa sama się
uśmiecha.
Auto było więc praktycznie bez zarzutu, a warto nadmienić, że oglądałem je również od
spodu. Krajowe E39 zazwyczaj wyglądają od dołu co najwyżej średnio. 5-tka jest
prawie cała w oryginalnym lakierze, rzecz jasna jest bezwypadkowa, więc po
małych negocjacjach ceny została zakupiona.
No i tak sobie teraz czeka pod pokrowcem na wiosnę, kiedy
wystawię ją na sprzedaż. Choć w sumie to zastanawiam się, czy jej sobie
jednak nie zostawić na dłużej. Ładne przedlifty E39 to już nie taka łatwa sprawa do wyhaczenia, a jakoś nie przemawiają do
mnie polifty. Kiedyś sądziłem inaczej, ale przedlift po latach chyba lepiej
się wybronił. Ma taki fajny vibe z lat 90. ze swoimi charakterystycznymi marchewami i czarnymi
listwami. No i do tego 90% poliftów jest srebrna,
a to je jednak trochę przekreśla w moich oczach.
Zdecydowanie, już na same zdjęcia japa mi się śmieje. Czasami przeglądam oferty tego modelu dla siebie jako daily ale te egzemplarze które mi się podobają często przekraczają mój budżet. No trudno, poczekam do wiosny, bardzo ciekaw jestem za ile chciałbyś sprzedać tę sztukę.
OdpowiedzUsuńNapisz na szrociaki@gmail.com to Ci powiem. Ale już tam jakiś klient majaczy na horyzoncie :)
UsuńSprzedana. Pojechała do Gdańska.
UsuńPiękne BMW. 😍 Kiedyś ta marka potrafiła robić fajne auta, nie to, co teraz jakieś X6, X4 i inny chłam. E39 to jedna z najfajniejszych Bet, choć i tak wolę Mercedesa W124 (szczególnie 500E). 🙂
OdpowiedzUsuńW124 był konkurentem E34 (czyli poprzedniej 5-tki). E39 jest konkurentem Oka, czyli W210. Z pierwszej pary chyba wolę W124 faktycznie, ale w drugiej monstrualną przewagę ma właśnie E39. W210 nie wygląda - zwłaszcza ten cholerny przód. Wnętrze w BMW też jest lepsze moim zdaniem, no i E39 jeździ się po prostu lepiej.
UsuńRacja. Zgadzam się też, że Okular jest brzydki. Tak czy inaczej nadal uważam, że E39 jest najfajniejszym BMW serii 5 w historii. To był też superluksus w porównaniu do np. Poloneza Caro (tfu!) Plusa.
UsuńFajny klasyk !! Pozdrawiam i dawaj więcej na stronkę bo to był sztosik jak opisywałeś auta !!
OdpowiedzUsuń