Translate

piątek, 28 stycznia 2022

ZAKUPIWSZY: 2000 BMW 523i E39


Witam. Pierwszy wpis w tym roku i to od razu taki większego kalibru, bo z lubianego i poczytnego cyklu pt. 'Zakupiwszy". Także tak, w garażu pojawił się nowy bolid, a Galant niestety musiał wylecieć pod chmurkę.

Samochód mam już od dwóch miesięcy, ale dopiero teraz z racji kwarantanny, na której obecnie siedzę, znalazłem trochę czasu, żeby pokazać i opisać mój ostatni nabytek. To auto, jak widać, to nudne E39, których jest pełno na ulicach, auto dla dresa, jaki to jaktajmer Panie itd. Specjaliści jak zwykle wiedzo o co chodzi :) 


Zacznijmy jednak od tego, skąd w ogóle w mojej głowie pomysł na zakup 5-tki E39. W związku z tym, że obecnie trzymanie kasy na koncie nie jest zbyt rozsądne (inflacja) to stwierdziłem, że wolę kupić jakiegoś fajnego youngtimera w super stanie, potrzymać go sobie i za jakiś czas sprzedać, zapewne z jakimś zyskiem. Nawet 100 zł byłoby lepsze niż obecne oprocentowanie lokat. Do tego w ogóle nie ma co wspominać o tym, że tacy jak ja jarają się tym w diabły. Nie ma co o tym gadać, to w końcu zupełnie nieistotny czynnik. Intensywne poszukiwania w trakcie których koncepcja na model zmieniała się kilka razy zakończyły się konstatacją, że będę celować w E39 w możliwie jak najlepszym stanie. Oglądałem w międzyczasie kilka E34 i wszystkie jakie widziałem nie przekonały mnie. Nawet te droższe. Stwierdziłem zatem, że E39 będzie mym celem. To w końcu ostatnie “analogowe” BMW serii 5, posiada dobre i mocne silniki, wygląda bardzo ładnie, jeździ świetnie, bardzo łatwo znaleźć dobrze wyposażony egzemplarz, a ponadto to bardzo dobrze poskładane auta. W mojej opinii to jedno z najlepszych BMW jakie w ogóle powstały. Już na początku poszukiwań odrzuciłem 520-tki, a zwłaszcza klekoty, bo tego rodzaju jednostki napędowe w BMW to dla mnie coś równie atrakcyjnego jak zimna zupa… Pod uwagę brałem tylko większe R6-tki, bo V8-ki w tym modelu to nie jest przyjemna sprawa w przypadku jakiegokolwiek serwisu.

Byłem bliski zakupu niezłego 528i w bardzo atrakcyjnej kompletacji. Śliczny niebieski lakier, beżowa skórzana tapicerka, skrzynia manualna i - co bardzo istotne - przebieg zaledwie 125.000 km. Cena była niezła, ale na miejscu wyszło, że auto jest w zasadzie całe do malowania, jeśli ma być perfekcyjne, a nie “tylko” ładne.

  

 






Finalnie trafiłem na widoczne 523i od znanego podwrocławskiego dealera samochodów klasycznych. W Klasyce Gatunku - bo to tej firmie mowa - oglądałem kilka egzemplarzy. Początkowo raczej nie brałem pod uwagę wersji z M52B25 (2.5, R6, 170 KM) pod maską, bo choć to naprawdę solidny silnik, to wolałem większego brata w postaci M52B28. To moim zdaniem najlepszy silnik w E39 biorąc pod uwagę wszystkie 3 istotne dla mnie czynniki jakimi są: osiągi, niezawodność i ekonomia. No, ale kiedy zobaczyłem ten egzemplarz, świeży import ze Szwajcarii z przebiegiem niecałych 100.000 km to stwierdziłem, że chyba warto się nim zainteresować. Urzekł mnie lakier - aspensilber - dobrze znany z BMW E38 Bonda z filmu “Tomorrow Never Dies”. W zależności od światła zmienia on nieco swój odcień. Bardzo ciężko uchwycić go dobrze na zdjęciach. Zazwyczaj wydaje się po prostu szary (ale nie srebrny), a pod wieczór widać w nim mały dodatek fioletu. Ale nie samymi lakierami człowiek żyje. Stan zachowania tego egzemplarza sprawiał wrażenie jakbym miał do czynienia z samochodem 2-letnim, a nie 22-letnim. Inne egzemplarze w budżetach za powiedzmy 20 koła, mogą sobie wyglądać podobnie z daleka, ale każdy kto wie coś więcej o samochodach wsiada i od razu TO czuje. Japa sama się uśmiecha. 

 






 

Auto było więc praktycznie bez zarzutu, a warto nadmienić, że oglądałem je również od spodu. Krajowe E39 zazwyczaj wyglądają od dołu co najwyżej średnio. 5-tka jest prawie cała w oryginalnym lakierze, rzecz jasna jest bezwypadkowa, więc po małych negocjacjach ceny została zakupiona. 

No i tak sobie teraz czeka pod pokrowcem na wiosnę, kiedy wystawię ją na sprzedaż. Choć w sumie to zastanawiam się, czy jej sobie jednak nie zostawić na dłużej. Ładne przedlifty E39 to już nie taka łatwa sprawa do wyhaczenia, a jakoś nie przemawiają do mnie polifty. Kiedyś sądziłem inaczej, ale przedlift po latach chyba lepiej się wybronił. Ma taki fajny vibe z lat 90. ze swoimi charakterystycznymi marchewami i czarnymi listwami. No i do tego 90% poliftów jest srebrna, a to je jednak trochę przekreśla w moich oczach.




 

7 komentarzy:

  1. Zdecydowanie, już na same zdjęcia japa mi się śmieje. Czasami przeglądam oferty tego modelu dla siebie jako daily ale te egzemplarze które mi się podobają często przekraczają mój budżet. No trudno, poczekam do wiosny, bardzo ciekaw jestem za ile chciałbyś sprzedać tę sztukę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisz na szrociaki@gmail.com to Ci powiem. Ale już tam jakiś klient majaczy na horyzoncie :)

      Usuń
    2. Sprzedana. Pojechała do Gdańska.

      Usuń
  2. Piękne BMW. 😍 Kiedyś ta marka potrafiła robić fajne auta, nie to, co teraz jakieś X6, X4 i inny chłam. E39 to jedna z najfajniejszych Bet, choć i tak wolę Mercedesa W124 (szczególnie 500E). 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W124 był konkurentem E34 (czyli poprzedniej 5-tki). E39 jest konkurentem Oka, czyli W210. Z pierwszej pary chyba wolę W124 faktycznie, ale w drugiej monstrualną przewagę ma właśnie E39. W210 nie wygląda - zwłaszcza ten cholerny przód. Wnętrze w BMW też jest lepsze moim zdaniem, no i E39 jeździ się po prostu lepiej.

      Usuń
    2. Racja. Zgadzam się też, że Okular jest brzydki. Tak czy inaczej nadal uważam, że E39 jest najfajniejszym BMW serii 5 w historii. To był też superluksus w porównaniu do np. Poloneza Caro (tfu!) Plusa.

      Usuń
  3. Fajny klasyk !! Pozdrawiam i dawaj więcej na stronkę bo to był sztosik jak opisywałeś auta !!

    OdpowiedzUsuń