Witam. Dziś zgodnie
z tradycją zacznę Wam pokazywać bliżej auta, które uznałem za ciekawe na
tegorocznym MotoClassic Wrocław. Dobrze pamiętam, że jak już otrząsnąłem się z
malutkich Alpin A110 to znowu dostałem po gałach - ale tym razem, dla odmiany,
czymś naprawdę dużym - a mianowicie "Grosserem". Tak nazywano
Mercedesa 600, o kodowej nazwie W100. W dzisiejszych czasach ten model można
przyrównać w zasadzie tylko do Mercedesa-Maybacha S650, ale i tak trudno uznać
to porównanie za w pełni uzasadnione - W100 nie było tylko przedłużoną wersją
ówczesnej klasy S, a tak przecież jest w przypadku współczesnej S650-tki.
Najbliższy temu autu byłby zatem Maybach 57/62 z lat 2002-2012. O statusie
"Grossera" dobrze świadczy jego klientela - większość egzemplarzy
trafiła w ręce władzy - raczej nie było to auto widywane w rękach prywatnych, a
jeśli już to były to najbardziej znane i wpływowe osobistości tamtych lat.
Produkcja W100 trwała długo, bo aż 17 lat - konkretnie to od 1964 do 1981 roku.
Warto przypomnieć, że od drugiej połowy 1979 roku Mercedes produkował już dosyć
nowoczesną S-klasę typoszeregu W126. Trzeba zatem jasno powiedzieć, że pod
koniec swojej produkcji 600-tka była już naprawdę niezłym dinozaurem, ale mimo
to wciąż znajdywała nabywców gotowych wyłożyć na to auto niemałe pieniądze. Na
początku 1979 roku najtańsza 600-tka (z krótkim rozstawem osi) kosztowała około
144.000 DM (odpowiada to dzisiejszym 166.000 Euro), podczas gdy za ówczesną
najdroższą dostępną S-klasę 450 SEL 6.9 (W116) żądano "skromnych"
79.000 DM. Co ciekawe - te auta wciąż widuje się w garażach niektórych władców
i są one przez nich używane jako normalne reprezentacyjne limuzyny. Pod maską
znajdował sie prawie 6,5 litrowy silnik w układzie V8 o mocy 300 KM, ale realna
dostępna moc oscylowała w granicach 250 KM. Skąd ta różnica? Aż 50 KM
pochłaniał bowiem bardzo rozbudowany układ pneumatyki, który odpowiadał za
takie oczywistości jak zawieszenie, ale i za mniej oczywiste sprawy jak
pneumatycznie otwierane szyby boczne, regulację siedzeń, czy otwieranie dachu.
Zbudowano tylko 2677 sztuk – niezbyt wiele jak na 17 lat produkcji.
Translate
wtorek, 28 sierpnia 2018
wtorek, 21 sierpnia 2018
Z WIZYTĄ: MotoClassic Wrocław 2018
Witam. Tegoroczny
MotoClassic Wrocław już za nami - najwyższy więc czas na relację szrociaków. Po
raz kolejny mogłem się przekonać, że MCW2018 to czołowa polska impreza związana
z klasyczną motoryzacją, ale - rzecz jasna - nie tylko tą sprzed lat.
MotoClassic Wrocław to prawdziwe święto motoryzacji - każdy znajdzie tu coś dla
siebie i nie są to puste słowa. Wszystko jest znakomicie zorganizowane,
samochody stoją na wysokim poziomie, rewelacyjne jest też i miejsce - Zamek
Topacz wraz z otaczającymi go terenami zielonymi i rekreacyjnymi. Samochody.
Jak dla mnie niewątpliwymi motoryzacyjnymi szczytami podczas MCW2018 były te
alpejskie pod postacią Alpine – klasyczne, niebieskie A110-tki były po prostu
powalające. Ale nowsze 310-tki również nie pozostawiły obojętnym chyba nikogo z odwiedzających imprezę. Porsche w tym roku wystawiło mniej interesującą
ekspozycję w porównaniu do edycji 2017 - błyszczały głównie te najnowsze
samochody - np. wściekle zielone 911 (991) GT3 RS. Bardzo smaczna była
prezentacja Dudy Cars, którą zdominowało auto w nietuzinkowym kolorze jak na
ten model – gościem był bowiem królewski Mercedes W100 kojarzony raczej z
dyplomatyczną czernią, a nie z brązem. Nieco zawiodłem się z powodu Lamborghini
Countach-a, który miał się pokazać, ale niestety ostatecznie nie pojawił się -
właścicielowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia. Amatorzy włoszczyzny mogli jednak
podziwiać epickie Maserati Quattroporte III generacji z V8 pod maską, a także
prześliczną, czerwoną Alfę Romeo Guliettę Sprint z 1958 roku. Tłumom odwiedzającym Motoclassic gorąco dawało się zatem we znaki zarówno w sensie metaforycznym, jak i tym stricte meteorologicznym. Od organizatorów wiem, że w
tym roku MCW odwiedziło aż 20000 ludzi.
Do czego można się
przyczepić? Chyba do niczego. W tamtym roku narzekałem na dosyć długie kolejki
do kas, ale podczas tej edycji wprowadzono możliwość wcześniejszego kupienia
biletu przez internet. Pomimo dobrej promocji tego rozwiązania (sam wielokrotnie
słyszałem reklamy w radiu) nie była to chyba zbyt rozpowszechniona metoda na
wejście w posiadanie biletów, bo kolejki wciąż były znaczne. Jeśli będziecie
wybierać się na MotoClassic Wrocław 2019 to zdecydowanie polecam wcześniejszy
zakup biletów przez internet – sam bym tak zrobił.
No dobra - czas na
najważniejsze, czyli zdjęcia. Dodam od razu, że w Topaczu byłem przez 4 dni,
więc może być tak, że nie widzieliście wszystkich prezentowanych tu aut, bo
ekspozycja - jak zresztą na samochody przystało - była w jakimś stopniu
ruchoma. Przykładowo - PRZEŚLICZNĄ niebieską Lancię Deltę Integrale Evo 2
widziałem tylko w piątek pod wieczór. Zdjęć mam około pięciuset, ale skupiłem
się głównie na autach, które nie pojawiły się na wcześniejszych edycjach.
Zapraszam do galerii.
Taki oto słitaśny zestaw na dobry początek, czyli BMW Isetta z przyczepką |
Ślicznotka o lekko przydługiej nazwie - Lancia Delta HF Integrale Evoluzione II "Blue Lagos" |
Wspomniany wcześniej Mercedes-Benz 600 (W100) |
Ferrari 308 GTB - niby ładne, ale po bliższym przyjrzeniu się było widać pewne niedociągnięcia lakiernicze (małe, ale jednak) |
Tak jak pisałem wcześniej - każdy znajdzie tu coś dla siebie - nowy Continental GT |
Wystawiał się nawet Ursus - sorki nie mogłem sobie podarować tego suchara |
Adenauer jeszcze pachnący świeżą renowacją |
Chevrolet Impala Super Sport |
Wczesne Corvette - jeszcze na pojedynczej lampie |
Charakterystyczne zwieńczenie DeVilla 1959 |
Volvo PV544 |
Topaczowa Tatra 603 skutecznie przyciągała uwagę |
Tego pana nie trzeba nikomu przedstawiać |
Genialny lakier na R129 |
Lancia Flavia z 1961 roku |
Świetny detal z powyższej Flavii |
Tak - jest modnięty, ale jakie to jest rasowe dzięki temu. Przepiękna Z-tka |
Od Żuka pachniało jeszcze farbą - potem słyszałem od właściciela, że renowację zakończył dzień przed imprezą :) |
750i, czyli V12 pod maską |
Są i Alpinki! |
A110-tki jak widać na zdjęciach były dwie. Ponoć to jedyne dwie jakie mamy w naszym kraju |
Prześliczne A310 |
Te dodatkowo doprawione pieprzem |
Bitter SC |
Jedyne zaskakujące auto na stoisku Klasyki Gatunku - Toyota Cressida w kombiaku |
Fiat 130 |
Gulietta |
4porte po bardzo znanym właścicielu |
Kombiak też może być fajny |
Subskrybuj:
Posty (Atom)