Translate

środa, 27 grudnia 2017

PRAWDZIWY SZWAJCAR: Suzuki Cappuccino


Witam. Tego Szwajcara przyłapałem w tym roku na Malcie. Wracałem chyba ze sklepu kiedy to usłyszałem ten dziwny warkot - wiem, że dla przeciętego człowieka to jest zwykły hałas, ale dla wariatów mi podobnych nie. Potrafię wyizolować z tła dźwięk wydobywający się z samochodu interesującego od całej masy dźwięków produkowanych przez samochody - nazwijmy to - standardowe.



Ale do rzeczy. Suzuki Cappuccino to dosyć niecodzienna koncepcja - to malutki 2-osobowy roadster o masie około 730 kg produkowany w latach 1991 - 1997 z nietypowym silnikiem. Jest to 3-cylindrowa turbodoładowana jednostka DOHC o pojemności bliższej kosiarkom niż samochodom osobowym -  0,65 litra. Moc sama w sobie może nie urywa dupy - ale po pierwsze te 64 KM  to maksymalna dozwolona moc w przypadku kei-carów z tego okresu, a po drugie to prawie 100 KM z litra w tamtych latach jest jednak jakimś tam osiągnięciem. Mnie jednak zawsze pociągało w tym aucie coś zupełnie innego - obrotomierz wyskalowano do astronomicznych 12.000 obrotów na minutę! Te rejony obrotów są niedostępne nawet dla superaut pokroju McLarena, Lamborghini czy Ferrari. Do tego auto produkuje bardzo charakterystyczne dźwięki - możecie sobie ich posłuchać np TUTAJ.




Generalnie Suzuki Cappuccino to wszystkie cechy rasowego samochodu sportowego wciśnięte w ramy malutkiego kei-cara. No bo tak - wysokoobrotowy silnik - jest, niska masa - jest, rozkład masy 50:50 - jest, nadwozie 2 osobowe - jest, napęd na tył - jest. Japońska konkurencja Cappuccino była równie dziwaczna - Honda Beat, Daihatsu Leeza Spyder, czy w końcu Autozam AZ-1.



W Polsce są ponoć zaledwie 4 sztuki. A może aż.



WPIS WIDMO

Witam. Zapewne, jak część z Was zauważyła, post o starych samochodach z pewnego dolnośląskiego PGR-u zniknął ze strony. Tuż przed tym zdążył co prawda wskoczyć do pierwszej 10-tki najpoczytniejszych wpisów na szrociakach, ale niestety musiałem go usunąć. Osoba, która dostarczyła mi zdjęcia poinformowała mnie, że muszę to zrobić, gdyż właściciel obiektu właśnie tego sobie życzył. Nie wiem jakim sposobem, ale ktoś pod wpływem wpisu zaczął mu ponoć truć tyłek ma tyle skutecznie, że po prostu chciał usunięcia wpisu i tym samym ograniczenia liczby takich osób. Także - kto widział wpis to jego, a kto nie - niech żałuje :)


Niemniej mam teraz nieco czasu na przygotowanie zaległych wpisów - myślę, że  przynajmniej niektóre będą dla Was równie interesujące co ten, którego już niestety nie ma z nami.


niedziela, 17 grudnia 2017

Z WIZYTĄ: OldtimerbazaR 11.2017


Witam. Relacja nieco spóźniona, ale co tam - grunt, że jest. Listopadowy OldtimerbazaR zaskoczył mnie przede wszystkim Renault 8 Gordini opisywanym przeze mnie TUTAJ. A reszta to to co zwykle, no może poza jeszcze kilkoma autami. Nowa na pewno była ta Alfa 75-tka w wersji Indy - miała jeszcze włoskie blachy. Poza tym zimno, toteż nie zabawiłem zbyt długo.








Rzadki widok na spotach - Audi V8

Ten kolor + ten felunek Penty w 16 calach to bardzo tłuste połączenie




Ciekawe jak śmiga takim krążownikiem sterując nim z domowej kanapy w otoczeniu meblościanki



Amazon chyba ten pierwszy raz


Kiedyś zastanawiałem się nad jego zakupem - była opcja zakupu o 1/3 taniej niż wisiał u Dudy



Bardzo smaczny stan 75-tki






Zajebisty kolor!







poniedziałek, 11 grudnia 2017

MIKS ARMEŃSKI


Witam. Dziś dla odmiany zagranica. Kontynuujemy temat tripa mojego kumpla do Gruzji i Armenii. Jakiś czas temu wrzucałem foty z Gruzji, a więc dziś kolej na Armenię. Dla przypomnienia Maciek pojechał z ekipą robić materiały dla TV, no i na miejscu ich przewodnikiem był niejaki Żora. Oddaje głos Maćkowi: Żora to facet 70+, poeta, malarz i xxuj wie co jeszcze, który trzyma to wszystko na podwórku i robi sobie powoli, ale to nie są jego fury, przynajmniej część nie jest jego (Żorę widać na jednym zdjęciu z wnukami w tym Steyerze). Z ciekawostek - to takie bordowe z motylkiem na przodzie to jest samoróbka, którą on zrobił od podstaw. Na tym czarno-białym zdjęciu to jest przód Ziła, którym podobno jeździł Stalin (nie mam więcej zdjęć, myślałem ze nie będę robił telefonem, bo mój jest xxujowy i że sobie wytnę klatki z filmu, albo wezmę zdjęcia od kolegów co maja lepsze telefony, ale nie zrobiłem tego rzecz jasna). Tym Amerykańcem ze sparciałym dachem jeździł przewodniczący KC Armenii kiedyś.

Dalej widzimy garaż i podwórko blisko miejscówki Żory należące do jakiegoś typa, który restauruje auta. W Mustangu było podobno kilkadziesiąt dziur po kulach przed renowacją. Rollsem przyjechał jakiś ziomuś - xxuj wie skąd. A ten czerwony ze skrzydłami jak Gullwing to OROR (opisywałem go tutaj) Reszta zdjęć z Armenii to po prostu z ulicy. Ten niebieski bus to YERAZ - od Yerevanskiego Automoblnego Zawodu - jedyne auto produkowane kiedykolwiek w Armenii, miał w xxuj wersji. Oczywistości, że Ład jest tu jak naxxał nie ma co wałkować.