Witam. Dziś tylko szybki wpis o wyprawie po Żuka. Wyprawa nie należała do tych odległych - rzecz działa się bowiem we Wrocławiu. Historia jakich wiele - dzwoni mój dobry kolega Kuba i pyta czy nie wybrałbym się z nim oglądać Żuka. Wiadomka - jadę. Miałem być tą bardziej racjonalną stroną - czytaj zniechęcającą do tak głupich pomysłów. Na miejsce oględzin udaliśmy się Fiaciorem Kuby, którego możecie znać choćby z tego materiału.
Żuk w kultowym kolorze L-84 był warty zainteresowania z dwóch względów - przy cenie 2500 zł (i to do negocjacji) prezentował w miarę rozsądny stan, a do tego była to nieco rzadziej występująca w naturze odmiana Żuka w pikapie - ta z podwójną kabiną - model A-16. Stan samochodu po wzięciu pod uwagę niezbędnej poprawki na fakt, że mamy do czynienia z autem o jakości wykonania bliskiej pojazdom przedwojennym, okazał się być nawet znośny. Korozja była co prawda tu i ówdzie, ale nie ma co drzeć o to szat. Żuk nie wystartował od razu z banalnego powodu - braku paliwa. Po jego uzupełnieniu miałem okazję po raz pierwszy przejechać się Żukiem. Nie będę rozpisywał się tu jakoś szczególnie o walorach jeżdżenia tym wehikułem - tudzież o ich braku - nadmienię wyłącznie, iż poruszaniu się Żukiem towarzyszy nieustanne zadowolenie z kategorii - "to jedzie!". Niemniej fura jakoś tak umiarkowanie przypadła nam do gustu, choć w oku Kuby widziałem chęć zakupu. Umówił się z właścicielem, że namyśli się, porozmawia z żoną i za kilka dni da znać jaką ostatecznie podjął decyzję. Po tych kilku dniach i szybkim telefonie do właściciela okazało się, że auto sprzedało się, także opcja zakupu upadła. Nie napiszę, że niestety. Po prostu auto znalazło innego chętnego i tyle.
Dokumentacja oględzin jest dosyć bogata - najpierw mam dla Was 3 filmiki, a potem jeszcze trochę zdjęciw.
Dokumentacja oględzin jest dosyć bogata - najpierw mam dla Was 3 filmiki, a potem jeszcze trochę zdjęciw.
![]() |
Tabliczka zastępcza - stara pewnie odpadła |
![]() |
Slicki na tylne osi - ciekawe czy latałby po mokrym |
Ze Zbyszkiem, który oferował na sprzedaż wzmiankowanego Żuka bardzo fajnie nam się rozmawiało i w trakcie tych debat wyszło, że zajmuje się on produkcją mebli na zamówienie. Firma nazywa się Wolne Meble - tutaj link do ich FB. Zaprosił nas do swojego warsztatu, we wnętrzu którego dostrzegłem to:
Okazało się, że Zbyszek przerabia razem z kolegami Simsony Schwalbe na skutery elektryczne! Skuter w ruchu możecie zobaczyć na przykład TUTAJ. No i nic dziwnego - Zbyszek jest prezesem Koła Naukowego Pojazdów i Robotów
Mobilnych Politechniki Wrocławskiej. Także przy okazji poszukiwania gratów można poznać bardzo ciekawych ludzi.
A wracając do Żuka - wczoraj wieczorem zadzwonił do mnie Kuba. Razem ze znajomymi kupili coś. Nie chciał zdradzić co, kluczył w zeznaniach, w końcu rzucił tylko, że to bardzo głupi pojazd... Podejrzewam co to może być. Spodziewajcie się następnego wpisu...