Translate

środa, 15 lutego 2017

CI HANDLARZE: Grożą!




Witam w kolejnym wpisie dotyczącym handlarzy używanymi samochodami. Ku mojej wielkiej uciesze stanowią oni niemal niewyczerpywalne źródło inspiracji do wpisów. Dziś chciałbym pocisnąć małego łacha z pewnego sformułowania, jakie czasami pojawia się w ogłoszeniach. Mam nawet gotowy stosowny przykład, który wklejam poniżej. Przykład nobliwy, bo dotyczący Nissana Laurela:




Chodzi o groźbę wystosowaną do odbiorców danego ogłoszenia o treści - jak się nie sprzeda do (tutaj wklejamy okres czasu jaki dajemy potencjalnemu odbiorcy), to oddaje auto na złom, tudzież tnę je na części! Groźba ta jest ewidentnie nakierowana na miłośników starej motoryzacji. Handlarze najwidoczniej mając nas za sentymentalnych debili chyba naprawdę liczą na to, że zakręci nam się łezka w oku i czym prędzej przyjedziemy z gotówką w zębach, by uratować dane truchło od niechybnej śmierci. Że będziemy ich wręcz prosić na kolanach, żeby nie robili krzywdy sprzedawanym przez nich samochodom, a być może nawet nie będziemy się targować. Nie drodzy (i tani) handlarze - to zupełnie tak nie działa.

Dla równowagi proponuję w takim razie kilka gróźb skierowanych od nas - kupujących - do handlarzy. Proponuję kilka, resztę dopisujcie w komentarzach, jeśli macie jakiś pomysł:


- Jeśli stan będzie odbiegał od opisywanego to wbijam siekierę w maskę.


- Jeśli stan będzie odbiegał od opisywanego to będę żądać zwrotu za paliwo/stracony czas/ stracone potencjalne zyski za coś co mógłbym robić w tym czasie.


- Jak mi nie zapłacisz to nie przyjadę nawet oglądać auta.






7 komentarzy:

  1. Hurgot Sztancy15 lutego 2017 20:24

    jeśli dokumenty nie będą kompletne, to zdekompletuję Panu uzębienie

    OdpowiedzUsuń
  2. dupa się pali to robią z siebie błaznów - utopili kase i skowyt...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli powypadkowy, to będzie miał Pan nieszczęśliwy wypadek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Drugie ciekawe określenie to "nie zależy mi na sprzedaży/ jak się nie sprzeda zostawiam dla siebie". Takie pokazywanie kupcom wprost, że albo przyjeżdżasz i rzucasz kasą niczym w amerykańskich teledyskach albo nawet nie przyjeżdżaj.
    A, blisko tego jest też uniwersalne określenie w przypadku gdy kupiec się o coś czepia, czyli "nowe auta to w salonie są" albo "za X zł można sobie kupić (tutaj dowolna rzecz w przedziale cenowym) a nie nowe auto".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ałto w cenie rowera, ałto w cenie skuteru

      Usuń
  5. Taki łoś z naszego miasta...
    "W tej cenie nie do podważenia!" :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. AD REM - humorystycznie ale cała prawda o polskim rynku (lub pół prawda - tak lepiej)
    https://mojaskodaoctavia.blogspot.com/2017/02/humorystycznie-przy-piatku.html

    OdpowiedzUsuń